Forum www.paranormalromance.fora.pl Strona Główna

J.R. Ward - Lover Revealed (Butch)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.paranormalromance.fora.pl Strona Główna -> Paranormal Romance (Autorki) / J. R. Ward
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 15:48, 12 Lis 2010    Temat postu:

Nie wierzyłam, że kiedyś to powiem , ale chyba w orginale bardziej mi się podobały niektóre sceny, chociaż nie do końca rozumiałam o co chodzi... ten polski tłuamacz chwilami jakoś tak dziwnie to tłumaczył i dialog czy scena traciła urok.

Ale sama historia Butcha bardzo mi przypadła do gustu, bo ON mi się diabelnie podoba Cool w tej swojej cierpiętniczej misji bohatera, taki silny i delikatny jednocześnie. Widać, że ma dobre serducho.
Żal mi go, że to wszystko musi przejść- tortury Omegi, resetowanie mózgu, przemiana itd. On naprawdę sie wycierpiał nim stał się godny zostać członkiem Bractwa. Crying or Very sad
Tak sobie myślę, co będzie czekać naszego małego buntownika Johna zanim dostąpi zaszczytu wstąpienia do BDB? Question
Polubiłam szefową ochrony ZeroSum i Mordha. Już sie nie mogę doczekać ich części. Ciekawe, kiedy wyjdzie na jaw, ze i ona jets sympathą?

Stanowczo nie podobała mi się scena z przyjęciem do Bractwa. Przed oczami miałam jakąś scenę z satanistycznego filmu...brrrr...no i o ile do tej sceny rozumiałam stosunek V do Butcha, to kiedy przeczyatłam 2 razy opis jak V przyssał się do szyi gliny w czasie inicjacji, to pomyślałam tylko (a w mózgu miałam alrm) WTF! WTF! WTF! Coś z tą sceną jest nie tak...braterstwo braterstwem, ale tam jest coś dziwnego w tej wizji V, o której wspominał. Rolling Eyes
Co do samego V to dopiero teraz widzę jaki to wrak samca...Bogu dzięki, że jego część jest następna, bo do kolejej to by chyba nie pociągnął. Poryczałam się jak goły stał na tym gzymsie czy barierce.... ach, uwielbiam tego poparanego zboczuszka (Właściwie to jak dla mnie, to im bardziej popaprany bohater, im bardziej ma pokręconą historię i wspomnienia, to dobrze. Lubie takie ciepiące dusze. )

Sceny miłosne bardzo milusie, choć chwilami ignorancja Marissy była ciupkę ogłuszajaca (Heloł, kto na miłosć boską nie wie, czym jest seks oralny? Na jakiej planecie ta glymeria żyje? Czy ona prze 300 lat nie miała pociągu płciowego? SZOK! ) Shocked

Teraz czekam na witaminę V, którą poda pani Doktor J. Smile


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 15:52, 12 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Pią 17:39, 12 Lis 2010    Temat postu:

Kasiu co do V i Butcha:

Moim zdaniem to jest tak, V zawsze był inny i nie do końca akceptowany nawet przez członków Bractwa, wszyscy się bali tego jego oka i przepowiedni. Pamiętasz jak w 2 części Ranhorn powiedział V, że ten go przeraża? Tylko Butch w pełni go akceptował takiego jakim był, bez oporów, o wszystkim ze sobą rozmawiali, z resztą od początku pomiędzy nimi zaskoczyło jak w 1 części się przekomarzali na temat Red Sox. Moim zdaniem V pogubił się w tej przyjaźni bo nigdy nie dopuścił do siebie kogoś tak blisko jak Butcha, a do tego przez tą wizję uznał, że chyba powinni być razem, ale V nie jest bi - nie ma ani jednej sceny, że V chciał oznaczyć glinę lub, że czuł jakiś pociąg natury sexualnej, po prostu jest zagubiony, że nagle stał się mniej ważny dla Butcha ze względu na Marissę. Scena inicjacji Butcha w Bractwie i to jak V z niego pije to pożegnanie i akceptacja. Krótko mówiąc V ma problemy, czuje się winny ze względu na swoje zdolności, świecącą dłoń i widzenie przyszłości...On po prostu jest zagubiony i stąd ta cała sprawa z Butchem - V nigdy nie kochał, więc myli uczucie głębokiej przyjaźni i oddania z więzią innej natury. Żal mi V i czekam z niecierpliwością na 5 część, V to mój idol i lubię takich pokręconych wariatów, którzy w gruncie rzeczy są jacy są bo nikt ich do końca nie stara się poznać, poklepać po ramieniu i powiedzieć, że tak na prawdę wszystko z nimi ok. V w swoim pokrętnym świecie został sam, stracił glinę (w pewnym sensie bo teraz jest Marissa, a Butch był dla niego jedyną ostoją, z resztą na balkonie V mówi, że Butch był dla niego wszystkim a teraz grunt osunął mu się pod nogami), boi się, że oszalał i stąd ta scena na balkonie - biedaczek...


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 18:28, 12 Lis 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Pią 20:05, 12 Lis 2010    Temat postu:

Moim zdaniem Ward robiła bardzo wyraźne aluzje do tego co czuje V do Butcha. Myślę, ze jej zamysłem było aby czytelnik uwierzył, że V kocha Butcha trochę bardziej niż tylko zwykłego przyjaciela i gdybym nie wiedziała mniej więcej co będzie w następnej części to dała bym się nabrc.

Tak czy inaczej w tej części V jest skołowany i chyba sam do końca nie wie jak postrzegać do końca swojego przyjaciela. Moim zdaniem V naprawdę zastanawia się czy może jednak nie czuje do niego czegoś więcej, np. w scenie przemiany Butcha. Nikt mi nie powie, że to co tam się stało świadczyło tylko o przyjaźni.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Pią 20:57, 12 Lis 2010    Temat postu:

Ja nie twierdzę że jemu się nie wydaje, że to coś więcej, niż przyjaźń z 2 strony nie podniecał się przy Butchu - jemu się TYLKO wydaje, że to miłość - przynajmniej ja tak odebrałam i wolę w to wierzyć hehe
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Sob 14:47, 13 Lis 2010    Temat postu:

C04094 napisał:
Kasiu co do V i Butcha:
Moim zdaniem V pogubił się w tej przyjaźni bo nigdy nie dopuścił do siebie kogoś tak blisko jak Butcha, a do tego przez tą wizję uznał, że chyba powinni być razem, ale V nie jest bi - nie ma ani jednej sceny, że V chciał oznaczyć glinę lub, że czuł jakiś pociąg natury sexualnej, po prostu jest zagubiony, że nagle stał się mniej ważny dla Butcha ze względu na Marissę. Scena inicjacji Butcha w Bractwie i to jak V z niego pije to pożegnanie i akceptacja. Krótko mówiąc V ma problemy, czuje się winny ze względu na swoje zdolności, świecącą dłoń i widzenie przyszłości...On po prostu jest zagubiony i stąd ta cała sprawa z Butchem - V nigdy nie kochał, więc myli uczucie głębokiej przyjaźni i oddania z więzią innej natury. Żal mi V

Podoba mi się to wyjaśnienie, bo niechętnie bym oddała takie ciacho jak V jakiemuś samcowi choćby tylko w połowie Evil or Very Mad
I też mi go serdecznie żal. Jak są te sceny, w których widzimy jego garsonierę, te wszystkie zabawki sado-maso, a potem jak uprawia anonimowy seks i ta jego odraza do samego siebie za niemożliwość stworzenia emocjonalnej więzi z samicą... o rany...jak mi go żal. Mam ochotę nad nim płakać. Jego część przeczytam z wielką przyjemnością. Cool
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Sob 23:47, 13 Lis 2010    Temat postu:

Ja też bym się popłakała, gdyby V wolał chłopców, ale póki co mam ochotę złapać, przytulić i pokazać, że nie wszystko jest złe - czy tylko ja tak mam? Hihi. V jest świetny bo jest outsiderem, nie wiemy o nim wszystkiego, no i te jego diamentowe oczka plus bródka mrrr. Jak poczytałam spoilery od Mikki z 5 części, to zaśliniłam kompa. To po prostu nie mogło się stać, żeby V i Butch ten teges malines hehe
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Pon 0:39, 15 Lis 2010    Temat postu:

dzisiaj skończyłam czytać część o Butchu.
zapamiętałam z niej przede wszystkim sceny z V, trochę z Johnem o ogólnie grupowe pogaduszki chłopaków. co do Marissy: o rany, ona jest taka monotonna, nudna, bez wyrazu (że niby przez 300 lat była potulna i posłuszna, a tu nagle taka walcząca o swoje - nie sądzę); taka niewinna dziewoja, że chyba powinna wyginąć te 300 lat temu.
Butch też nie do końca mi pasuje - niby szukał swojego miejsca i je znalazł, ale tak jakoś mi nie podszedł.
no ale cóż - przeczytałam. i na tym można zakończyć wątek z Butchem i Marissą.
fajnie że było trochę o Johnie i ... to dopiero będzie para Twisted Evil
Teraz tylko z UTĘSKNIENIEM czekam na część o V i jego zabawkach Embarassed
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Pon 18:16, 15 Lis 2010    Temat postu:

Ze wstydem przyznaję że dopiero co przeczytałam część o Z, ale w sobotę kupiłam 'Wampirze Serce' i teraz czeka na mnie w kolejce na półce. Marissa już we wcześniejszych wzmiankach mnie wkurzała, ale lubię Butcha, więc mam nadzieje że mimo iż M jest tak...argh (bark mi tu odpowiedniego by nie użyć żadnych obraźliwych określeń) to jakoś im się poukłada. Co do reszty to wrażeniami podzielę się jak skończę (hehe najpierw to muszę w ogóle zacząć ;P)

Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 18:19, 15 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Pon 23:28, 15 Lis 2010    Temat postu:

Szczerze, wszystkie sceny Butcha z V były strasznie erotyczne. Co do Marissy przeszkadzała w relacjach B i V. Takie jest moje zdanie. Nie wiem ale od początku relacje pomiędzy chłopakami były, tak hmm rozwijane że myślałam że to pójdzie w tę stronę. Tak wiem to jednak pisane dla kobiet i musi być taki happy end. Ale, ale dlaczego Butchowi przypadła mdła samica.
Beth, Mary Bella przy absorbujących samcach były widoczne, barwne Marissa mdła. Coś za szybko zrobiła skok cywilizacyjny od uwłasnowolnionej kobiety do super feministki.Tak jakby nie dopracowana jest ta cześć. Ale mam nadzieję że kolejny tomik z V bedzie lepszy.

edit:
I tak szlak trafił dobre postanowienie, że przeczytam jeden po drugim tom Rolling Eyes ale jak poczytałam komentarze to dopadłam i dosłownie wessałam treść . Laughing


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 23:32, 15 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Wto 1:21, 16 Lis 2010    Temat postu:

Jak to czytałam to gdybym nie wiedziała, że Butch skończy z Marissą to tez bym pomyślała, że skończy z V i nawet się zastanawiałam czy mnie autorka nie zaskoczy na końcu, ale nie zaskoczyła. Te części są coraz bardziej cudaczne z książki na książkę, a V i Butch jak najbardziej był tam erotyzm, którego Butch zdawał się nie zauważać albo nie chciał zauważać (ale w końcu zauważył), ale w tym temacie możemy się rozpisać po kolejnej części bo tam jest więcej wyjaśnione Smile W każdym razie Butch i V maja bardzo głęboką relację przyjaźni, a Jane bardzo do V pasuje i ich związek mi się podoba.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Wto 15:56, 16 Lis 2010    Temat postu:

Monis dzięki za podpowiedź. Już myślałam ze autorka za bardzo się zakręciła i nie umiała z tego impasu wyjść i wrzuciła na chybcika Marisse.
Hmm czyli V dostał jak najbardziej odpowiednią samiczkę. To dobrze bo byłam spięta, że też jakaś mimoza nie za bardzo pasująca do charakteru V.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 15:57, 16 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
madlen
Tłumacz


Dołączył: 10 Wrz 2010
Posty: 761
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 22:26, 16 Lis 2010    Temat postu:

hmm, Marissa na pewno nie była wrzucona na chybcika, bo przecież Butch poczuł do niej miętę od samego początku - i vice versa.


uwaga spoiler Wink


w V części Butch i Vi wytłumaczą sobie, co do siebie czują

co zaś do kobitki Vi - Jane - jest w porządku, tylko jakoś trudno mi uwierzyć w kontakty cielesne między wampirem a duchem Cool nie kupuję tego, to nasłabsza część książki


a ja nie mogę się doczekać części poświęconej Wielebnemu i Johnowi
to oprócz Hollywooda i Butcha moi ulubieni bohaterowie Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Śro 1:57, 17 Lis 2010    Temat postu:

Taaa i teraz mam zagwostkę odnośnie Twojego spoilera madlen a tu trzeba czekać, aż do 7.12 ehhh Viedeograf paskudny numer wykręcił, już nie mogę się doczekać jak się akcja dalej rozwinie. V jest taki, taki...nic tylko przytulić Smile
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Śro 15:25, 17 Lis 2010    Temat postu:

madlen napisał:
hmm, Marissa na pewno nie była wrzucona na chybcika, bo przecież Butch poczuł do niej miętę od samego początku - i vice versa.


Z tym że faktycznie wieczna miłość do tej jedynej była , była hmm taka jednowymiarowa [ta on kocha ją ona jego ale nadal nie było czuć tego magnetyzmu].
Co do Wielebnego i Johna Rolling Eyes Laughing zwłaszcza ten pierwszy Very Happy . To dopiero będzie zagadka.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Nie 20:43, 21 Lis 2010    Temat postu:

A ja mam ochotę bronić Marissy.Pomimo jej całej naiwności,dziewczątko w końcu wzięło się w garść i po kilku seksualnych wygibasach,kiedy załapała co i jak,wzięła byka za rogi i zajęła się swoim życiem.I chwała jej za to.Po kilku orgazmach,Marissa odtajała i zaczęła w końcu żyć,a nie tylko nosić suknie od znanych projektantów.Mnie o wiele bardziej denerwowała Mary. Razz
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.paranormalromance.fora.pl Strona Główna -> Paranormal Romance (Autorki) / J. R. Ward Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 4 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin