Forum www.paranormalromance.fora.pl Strona Główna

Co Was wkurza w paranormal romance....
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.paranormalromance.fora.pl Strona Główna -> Pogaduchy
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 16:10, 22 Lut 2011    Temat postu: Co Was wkurza w paranormal romance....

Właśnie pomyślałam, że brakuje mi jeszcze takiego tematu, aby wylać swoje żale i fochy!

Rzeczą, która bardzo wkurza w paranormal romance są opisy książek i same książki, które mają bardzo podobną fabułę!!!

Nie koloryzując...niedobrze mi sie robi, Rolling Eyes jak czytam pięćdziesiąty raz z rzędu opis książki, który zaczyna się tak:

,,XX była zwykłą nastolatką do chwili, gdy nie spotkała tajemniczego XY... lub ...gdy nie przeniosła sie do nowej szkoły... "

Już przez sam opis nie mam ochoty czytać takiej książki, bo mam skojarzenia z sami-wiecie-czym, a pewnie nie wszystkie są złe. Mogliby jednak popracować i wysilić się na coś orginalniejszego...

Druga rzecz, która mnie wkurza w PR, to to , że autor okładki zwykle nie ma pojęcia o ksiażkce, do której tworzy okładkę...i tak bohater, który jest w książce blondynem, a okładce jest brunetem (albo odwrotnie), traci tatuaże i ogólnie wcale nie jest do siebie podobny...przykładów chyba nie muszę podawać, co? Rolling Eyes


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 16:14, 22 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
madzikk86
Admin


Dołączył: 11 Paź 2010
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 16:35, 22 Lut 2011    Temat postu:

Zgadzam się Kasia z Tobą Smile W sumie nie ma wielu rzeczy, które by mnie jakoś specjalnie drażniłySmile Jeśli chodzi o okładki to masz rację w 100%. Projektanci na pewno nie czytali tych książek, do których zaprojektowali okładki. A szkoda, bo gdyby to zrobili okładki na pewno były by dużo lepsze. No ale cóż widocznie nie są fanami paranormal Twisted Evil
Po drugie opisy faktycznie, często jest tak, że zaczynają się tak samo. Tak jak baśnie: "dawno, dawno temu..." To jest samo w sobie irytujące, ale w sumie nie wiem czemu się tak dzieje. Przecież jak już ktoś ma na tyle wyobraźni, żeby napisać ciekawą książkę, to czemu nie napisze do niej interesującego opisu? Przykładowo opis do Invocato jest bardzo intrygujący. Dawno nie byłam zainteresowana tak jakąś książką, czytając sam jej opis. Uważam, że dobry opis to połowa sukcesu i w tym kierunku autorzy na pewno powinni iść Smile
Poza tym nie bardzo mam się do czego przyczepić. Wiadomo nie lubię akcji pisanej na siłę, bohaterek które umieją tylko narzekać na los, ale w sumie to odnosi się nie tylko do paranormal, choć muszę zaznaczyć, że akurat w tym gatunku spotkałam bohaterów, którzy mają wszystko to co kocham Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Sob 12:24, 26 Lut 2011    Temat postu:

A mnie, prócz tego co już zostało wymienione, irytuje to, że jak pojawi się jedna pozycja i odniesie sukces, to pojawia się dziesięć następnych pisanych pod nią, że tak powiem.

Tego świństwa się namnożyło teraz jak jakiegoś robactwa.
Weźmy np. wampiry. Są książki i są Książki. Był Zmierzch - to jeszcze przełkniemy - ale czemu, czemu się pytam?!, pojawia się teraz tyle pozycji, które są tylko i wyłącznie marnotrawstwem pieniędzy? (naszych i wydawcy).
Żadnego nowego pomysłu, wszystko oklepane, żeby jak najwięcej zarobić.
Dziadostwo typu Ever ma taka reklamę, że teraz można to znaleźć w prawie każdej bibliotece, a Zmierzch jeszcze stoi na witrynach w księgarniach...
To dobija...
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Wto 13:41, 01 Mar 2011    Temat postu:

Zgadzam się z wami, dziewczyny.

I dorzucam parę własnych "wkurzeń":

-czy każda książka PR musi od razu zaczynać serię?
Naprawdę, wolałabym jednotomową porządną opowieść niż dziesięć miernych czytadeł. Nie zrozumcie mnie źle - jeśli polubię bohaterów, to wcale nie chcę się z nimi rozstawać po jednym "razie" :wink: , jednak większość serii ma to do siebie, że im dalej, tym gorzej; mało który autor potrafi pisać równie interesująco w tomie pierwszym i n-tym z kolei.
Efekt jest taki, że jak widzę nową książkę z adnotacją: Tom I, sugerujacą większą ilość tychże tomów w przyszłości, to tracę ochotę na przeczytanie jej. A jak wspomnę Karpatian albo Sookie, to mam dreszcze, bynajmniej nie zachwytu.

-czasem też irytuje mnie to, że wszyscy męscy bohaterowie są tacy Męscy przez duże umięśnione mhroczne M :wink:
Tak, wiem, taki gatunek, nikt by nie chciał czytac o słabowitych wampirach, czy wikołakach nie potrafiacych pokonać 5 przeciwników naraz. Ale chciałabym poczytac o mężczyźnie, który nie powala swoja powierzchownością, a jednak ma w sobie coś. Ot, taki kobiecy kaprys Embarassed

-no i ceny książek mnie wkurzają, ale to już ogólnie, a nie tylko w PR... Crying or Very sad
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Wto 14:04, 01 Mar 2011    Temat postu:

Ja rzeczy, które mnie ostatnio wkurzają w PR mam multum Wink Ale to też kwestia tego, że mi się ten gatunek powoli zaczyna przejadać - co jest najpewniej spowodowane tym o czym napisała Tamara: wszystko teraz zdaje się być pisane pod jedno kopyto :/ Serio, jak uda mi się [rzadko] trafić na naprawdę jakiś nowy, ciekawy pomysł to od razu jestem w książce zakochana Smile Ale tu naprawdę trzeba podkreślić, że zdarza się to RZADKO [ostatnia taka ksiażka u mnie to "The Battle Sylph" McDonald - czyli trochę czasu już minęło].

Inna rzecz która działa mi ostatnio na nerwy to że trafiam ostatnimi czasy na książki gdzie jest po prostu za dużo seksu [czytam po angielsku] - serio, mam dość. Żeby jeszcze akcja to jakoś balansowała, albo pomysł był oryginalny - ale nie... No ileż można? W ksiażce wszyscy się pie***ą jak króliki, a ja ziewam przeciągle i przerzucam dalej strony z nadzieją, że jednak się to jakoś rozwinie ciekawiej, no ale to się raczej nie zdarza. Szczególnie wkur*** to jest jak opis zapowiadał sie ciekawie, a tu taka lipa. To naprawdę może wjechać na psychikę.

Dalej zgadzam sie z Susan: za dużo serii :/ Poza tym, jak widzę kolejny [enty już] opis o "zwykłej" dziewczynie spotykającej wampira/wilkołaka/ i tak dalej, to mi się rzygać chce. Można już tylko hurtem wymieniać ksiażki w których niektóre rzeczy powtarzają się jak refren. I żeby każda była serią? To już jest po prostu chore X(

Ja rozumiem że wydawnictwa chcą zarobić - ciężko je za to winić - ale jeśli już mają nas naciągać na absurdalne ceny, to niech chociaż dobry towar oferują. A nie żebyśmy płaciły nie dość że drogo to za śmieci. Serio, jaki my mamy wybór na naszym rynku? Za granicą jest dosłownie wszystko - tylko przebierać. U nas? Wszystko w jeden deseń - a jak jakimś cudem pojawi się coś nowego, oryginalnego - to jak w banku można obstawiać, że po paru miesiącach będzie to miało kilkadziesiąt dubli. Głowa mała po prostu.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Wto 14:35, 01 Mar 2011    Temat postu:

był taki czas, gdy w jednym ciągu przeczytałam pierwsze tomy Lordów Rasy i Bractwa - i musiałam czytaj je jeszcze raz, bo nie wiedziałam w której książce jest jaki bohater:
- Lordowie - biedacy noszący w sobie 'nieszczęścia'
- Rasa - tom 2 (ten ze smokiem - nie wiem jak nazywa się bohater, bo imiona są pozmieniane, i nawet nie staram się ich zapamiętać, tylko kojarzę ich przez to co tam mają do odcierpienia)
- Bractwo - oni to dopiero mają przechlapane....
a później ruszyłam coś z serii Mrok - i już zupełnie straciłam wenę do tych serii (przynajmniej na jakiś czas :wink: )

kolejny zarzut to może nie tyle do treści samych książek, co do wydawnictw: o okładkach nie ma co mówić (... ... po prostu bez komentarza), ale dochodzi do tego jeszcze problem tłumaczenia - wolna amerykanka w zmienianiu nazw i imion (w BDB to po prostu .... pozmieniali jak chcieli), a same tłumaczenie albo jest nieudolne, albo przetłumaczona jest tylko część książki (i wycinają nie tylko Wiadome sceny, ale nawet całe rozdziały)

mogę dodać jeszcze, że książki PR wychodzą seriami - i nie mam na myśli kolejnych tomów jakiejś autorki, ale nurt wydawania: po histerii Zmierzchu ruszyły pochodne tej serii; a teraz rozkręca się moda na wampiry. ciekawe, co ruszą później? wilkołaki? smoki? zmiennych?? wydawnictwa już nie szukają ciekawych książek, ale 'wytworów' pasujących do nurtu obecnie popularnego. a pisarze dopasowują się do tego i nie widać u nich żadnych własnych wizji świata tworzonego - a my nie mamy zbyt dużego wybory w lektórach Evil or Very Mad bo każdy nowy pomysł jest od razu kopiowany
Powrót do góry
Arachne
Dawca krwi


Dołączył: 24 Paź 2010
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 12:28, 29 Mar 2011    Temat postu:

Mnie natomiast potwornie wkurza niekonsekwencja w charakterystyce bohaterów. Rozumiem, że gatunek PR nie wymaga od autora realistycznego rysu, ale na boga! Jeżeli bohaterka jest na początku książki wybitnie inteligentna to czemu już w środku fabuły zaczyna być przygłupia? Jeżeli jest twardą jak skała, ironiczną s*ką to czemu daje się prowadzić za rączkę i jojczy? To samo z męskim bohaterem. Niby taki twardy gość z klatą jak beczka i groźnym spojrzeniem, a jego wewnętrzny monolog jest na poziomie rozhisteryzowanego nastolatka.
Oczywiście są książki gdzie bohaterowie utrzymują swoje charaktery do końca, ale im dłużej ten gatunek istnieje na polskim rynku tym więcej jest takich nieprzemyślanych i niekonsekwentnych bohaterów co doprowadza mnie do białej gorączki.
Można się śmiac ze Zmierzchy, ale tam przynajmniej Edzio jest Edziem aż do końca.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Wto 23:14, 29 Mar 2011    Temat postu:

Wkurza mnie, jeżeli jakaś seria zaczyna się świetnie, a następne książki są niemalże powieleniem kilku pierwszych - dobrych, tylko zmieniają się imiona głównych bohaterów, najczęściej kochanków. Za taką zarżniętą serię uważam Dark Hunterów. Mam trzy przetłumaczone na dysku i nie mogę się za nie zabrać. Czekam tylko na Asha Very Happy No i na koniec Fantasy Lover. (Fi, możesz szturchnąć tą koleżankę? To ona nie wie, że studia i egzaminy nie są tak ważne jak tłumaczenia Razz )
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Czw 20:33, 14 Kwi 2011    Temat postu:

Będzie w punktach Very Happy
1.Okładki-nie tylko faceci to wzrokowcy-przykład to okładki do Bractwa,które zniechęcają wręcz do jakichkolwiek wzlotów i upadków z płcią przeciwną (lub tą samą Laughing )
2.Serie typowe dla nastolatek-powinny mieć tłustym drukiem napisany przedział wiekowy-Amber na swojej stronie to robi i chwała mu za to.
3.Powielanie scenariusza-ona biedna,on omotany seksualnym głodem:on potępiony,ona musi go zbawić:schematyczność postaci.
4.Multum gniotów na naszym rynku wydawniczym-więc i nie dziwota,że mamy przesyt.

Co do mnie osobiście,to dodam tylko.że perełki w stylu Fever to dla mnie rozkosz czytania.

5.Masakrowanie kolejnych tomów-autor na fali,płodzi coraz więcej,gubi wątki,mamy niesmak,zamiast radości z następnego tomu.



Ale i tak kocham PR Embarassed
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Śro 13:41, 20 Kwi 2011    Temat postu:

Kasiu zgadzam się całkowicie !!!
Okładki są okropne, jeżeli ktoś się nimi sugeruje to omija stoiska PR z daleka. Zobaczcie jak wyglądają okładki to serii Ward ? Ja nie wiem jak to nazwać.. kpina to za mała, żenada - też tego nie oddaję. Zero w nich polotu, na niczym nie idzie zawiesić oka no chyba że brzydota jest tym co nas przeciąga.

Ale nie tylko okładki mnie wkurzają - chociażby sam papier na którym są drukowane książki .. nie wiem jakiej jest kategorii ale bardzo niskiej. Strony są szare... dla mnie to katastrofa. A kolejna rzecz co mnie wkurza to to że wydawnictwa nie dbają o czytelników.
Daty premier co niektórych książek są cały czas przenoszone - wprowadzając nas w błąd - no w tym wypadku celuje Videograf i Mag.

A ostania rzecz --- czemu jest tyle serii dla nastolatków ???
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Wto 15:48, 31 Maj 2011    Temat postu:

Przyjdzie mi na forum zadebiutować z grubej rury i wylać na dzień dobry wiadro frustracji, ale cóż… własne zdanie trzeba wyrażać.
Przede wszystkim chcę podkreślić - bo może nie każdy dotarł do mojej smochwałki w Kąciku Wzajemnej Adoracji - że PR jest gatunkiem orbitującym na dość odległych rubieżach moich zainteresowań, nie zaś ulubioną formą rozrywki. Może dlatego patrzę na niego z większym dystansem i bardziej krytycznie od zagorzałych fanek. I w bardziej bezwzględny sposób wytykam jego wady i grzeszki (a tych jest sporo, takoż ze strony autora jak i wydawcy).

1. Okładki
- temat poruszany już wielokrotnie. Moim zdaniem większość z nich jest po prostu tak fatalna, że wstyd z czymś takim pokazać się publicznie (np. w autobusie, w parku czy na korytarzu uczelni), nie wspominając już o sytuacji, gdy z taką książką przyłapie cię członek rodziny albo przyjaciel. Mam wrażenie, że okładki odpowiedzialne są w dużym stopniu za fatalną reputację gatunku (która to reputacja jest faktem, żeby nie było, że obrażam PR - skoro czytam, to znaczy, że opinii tej nie podzielam). Bo kto potraktuje poważnie książkę, z której wdzięczy się samiec umięśniony jak mniej przypakowany brat Pudziana w rozchełstanej koszuli z opcjonalnymi tatuażami na ogolonej klacie? Albo lala wyglądająca jakby na drugi etat była zatrudniona w domu uciech cielesnych? - i to nie tym z górnej półki, że się tak wyrażę. Ew. kombinacja obu wyżej wymienionych omdlewających w namiętnym uścisku.
Koronnym przykładem jest BDB, którego okładki - tak amerykańskie, jak i polskie - są zwyczajnie paskudne. Trudno powiedzieć, które gorsze. Seria Nightwalkers też nie ma się czym pochwalić.
Chlubnym wyjątkiem są zaś okładki Mercy Tomphson - mój prywatny numer 1 w tej kategorii. Na temat, z odpowiednią dawką feromonów i tej aury “twardej dziewczyny”, ale bez pretensjonalnej przesady i po prostu ładne. Ale projektantem tych okładek jest porządny plastyk, a zamówienia na jego prace trzeba składać z rocznym wyprzedzeniem - tak jest rozchwytywany.

2. Świat
- sztampowy: Jakby Czytelnik nie potrafił zauważyć, że mu się serwuje towar nie pierwszej świeżości w dodatku opatrzony metką “wyjątkowe, oryginalne, tylko u nas” podczas gdy na rynku jest setka identycznych klonów
Wampiry - w sumie nie takie złe i krwi to tylko tak troszkę, nieszkodliwie, śmierć dawcy w grę nie wchodzi, a jeszcze w podzięce za zastrzyk hemoglobiny honorowy krwiodawca otrzyma orgazm stulecia - wielokrotny (och, co ja bym dała za JEDNĄ książkę, w której ukąszenie wampira nie jest niczym przyjemnym w żadnych okolicznościach), no i obowiązkowo są nieszczęśliwe z powodu bycia nieśmiertelnymi, niemal niezniszczalnymi istotami, nawet jeśli ukrywają to głęboko; demony - generalnie to dobre i szlachetne, a w Piekle/Hadesie/Otchłani/Miejscu Ostatecznego Potępienia znalazły się z powodu kaprysu mściwych przełożonych, ew. raczej z powodu własnej głupoty/zarozumialstwa niż z powodu faktycznego ZŁA
Całkiem nieźle na tym tle prezentują się łaki zwane też wymiennie zmiennokształtnymi (co samo w sobie jest błędem - tłumacza lub autora - bo łak, np. wilkołak-werewolf przemienia się zgodnie z cyklem lunarnym, nie kontroluje przemiany, ma tylko jedno “zwierzę” i generalnie jest bardziej drapieżny oraz “zaraźliwy”, a zmiennokształtny-shapeshifter zmienia formę kiedy chce, czasem też może przybierać więcej niż jeden kształt, albo zmieniać się niekoniecznie w zwierzę i nie może swojej umiejętności przenieść na inną osobę). Zwykle zorganizowane są w jakąś strukturę - gromadę/stado/watahę, posiadają więcej lub mniej cech zwierzęcych z terytorializmem i hierarchizacją na czele, walczą o utrzymanie chwiejnej równowagi między dwiema stronami swojej natury. Więc tu też mamy schemat. Ale w przeciwieństwie do pozostałych wymienionych, ten ma uzasadnienie w logice i jest wewnętrznie spójny.
- nieznajomość tematu. Kwestia mylenia łaków i zmiennokształtnych to drobiazg. Ale tak elementarna sprawa jak natura demonów, to już zamęt grubymi nićmi szyty. Demony są ZŁE. I mówi nam to nie tylko Biblia i święte teksty każdej religii jaka kiedykolwiek istniała, nie tylko setki opracowań zarówno autorów pokroju św. Tomasza jak i całkiem współczesnych demonologów, ale przede wszystkim Słownik Języka Polskiego. “Demon” nie jest bowiem nazwą własną, a wyrazem pospolitym, posiadającym konkretne znaczenie. Określa mianowicie istotę nadnaturalną będącą złem absolutnym i działającą ZAWSZE na szkodę człowieka. Jeśli autor ma zapotrzebowanie na rasę nadnaturalnych istot skazanych na wieczne potępienie, ale generalnie przyzwoitych z nadzieją na - przynajmniej częściową - resocjalizację niechże ją sobie wymyśli. I nazwie po swojemu.
- wyzierająca na każdym kroku tektura, sztuczność i niewiarygodność. W przeciwieństwie do Arachne ja uważam, że gatunek PR nie zwalnia autora z zachowaniu “realistycznego rysu“. Nie każdy motyw da się przełknąć, bo “to przecież nie jest prawdziwy świat”. Owszem, jest wymyślony i w dodatku z zasady dzieją się w nim rzeczy niestworzone, ale powinien mieć jakieś realia i reguły - może inne niż u nas, ale jakieś muszą być, a całość powinna mieć nie tylko ręce i nogi, ale też mózg, serce i duszę. Czytelnik musi uwierzyć, że te opisywane smoki są z mięcha i łusek a nie z ciastoliny.

3. Fabuła
- przewidywalna jak śmierć i podatki - najpóźniej w trzecim rozdziale wiadomo jak to się skończy
- schematyczna - on potępiony, a ona musi go zbawić; że on mroczny, a ona wnosi światło w jego życie; ona krucha, a on jej oferuje silne, męskie ramię, na którym powinna zawisnąć,
- prowadząca donikąd - bohaterowie kręcą się w kółko, akcja wcale nie posuwa się naprzód, w dodatku cel działań bohaterów nie jest w żaden sposób określony lub jest określony, ale nic nie wskazuje na to, by zbliżali się oni do niego w jakikolwiek sposób; fabuła składa się z szeregu przypadkowych sytuacji przeplatanych scenami łóżkowymi (np. seria o Meredith Gentry, problem narasta w każdym następnym tomie)
- nudna - kiedy po ostatnim zdaniu Czytelnik pyta się “ale o czym to było?” i zastanawia się, po co autorowi byli ci bohaterowie, ten świat i cała tak książka, skoro poza kilkoma scenami seksu nie zdarzyło się nic ciekawego (nie wspomnę już o tak tragicznej sytuacji, gdy seks też jest nudny)

4. Bohaterowie:
Dobry bohater to więcej niż połowa sukcesu - to jego niezbędny element, bo kiepski bohater położy każdą książkę. Dobry bohater jest spójny (nawet jeśli ma wewnętrzny konflikt), ciekawy, złożony tak z wad, jak i zalet (przy czym proporcje powinny być zachowane, z lekką przewagą wad, jeśli ma być mroczny, ale raczej nie z przewagą zalet, bo to już równia pochyła ku Mary Sue) oraz konsekwentnie prowadzony przez autora i dynamiczny (tzn. zmieniający się w trakcie akcji, szczególnie jeśli to bohater główny). Niestety takich ze świecą szukać, większość to bohaterowie-wydmuszki:
- jak szturmowce Imperium - identyczni do ostatniej komórki
on składa się wyłącznie z napompowanych jak urodzinowe baloniki mięśni i mrocznej przeszłości oraz wewnętrznego rozdarcia i skrywanego cierpienia; ona jest pusta niczym bęben, a między uszami ma aleję tornad i wywiało jej z głowy cały rozsądek oraz inteligencję, jest naiwna jak niemowlę i generalnie jej szanse na przetrwanie plasują się niżej niż dżdżownicy wrzuconej do wrzącego kwasu solnego, a jednak rzeczona heroina wychodzi z całej hecy bez jednego draśnięcia i w dodatku nawraca pokręconego, mrocznego bohatera
- wspomniana przez Arachne niekonsekwencja w charakterystyce bohaterów. Dodałabym od siebie jeszcze przykład, gdy co innego mówi nam o bohaterze jego opis (np. przez narratora), a co innego jego zachowanie. np.. większość bohaterek opisywana jest jako kobiety inteligentne i rozsądne, a zachowują się tak głupio i popełniają błędy, których nawet ja bym nie zrobiła (a w przeciwieństwie do nich, jak się przyznaję, że głupie błędy to moja specjalność)
- brak spójności. Wampirzy głód krwi każe im chłeptać i zabijać, a jednak bez problemu mogą one koegzystować z ludźmi bez doprowadzenia do choćby jednej rzeźni na większą skalę, bezustanna walka z głodem ani jednego z nich nie doprowadziła do obłędu. Cierpią na Syndrom Louisa - permanentnie użalają się nad obecną formą egzystencji, choć niekoniecznie muszą mieć ku temu powód, szczególnie, że niejednokrotnie plusy bycia wampirem przebijają minusy.

5. I tu płynnie przechodzimy do największego grzechu i grande finale, czyli do traktowania Czytelnika jak idioty. Na który to grzech składają się wszystkie powyższe jak i przeświadczenie, że Czytelnik nie zauważy, przełknie lub zignoruje wszystkie te głupoty. Otóż nie. Czytelnika to wkurzy.
I ciśnie książką o ścianę.
Chyba, że ma książkę elektroniczną - wtedy wciśnie Delate.

P.S. Do Sashy - czemu jest tyle serii dla nastolatków? Bo się dobrze sprzedają.
Nie rozumiem też, co w fakcie ich istnienia może irytować. Jeśli nie są oznaczone, albo opis jest mylący - to owszem, trafiasz na taką licząc na coś zupełnie innego niż zawartość, którą tam znajdujesz, a zawiedzione oczekiwania zawsze powodują pewien rodzaj frustracji. Z drugiej strony te książki zwykle łatwo zidentyfikować - bohaterowie są w liceum(zwykle ta informacja pada w opisie na okładce lub w recenzji - zgooglować te fakty można w pół minuty, a w księgarni wystarczy zajrzeć do środka książki). Poza tym okładka jest mniej “wyuzdana”.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Wto 18:27, 31 Maj 2011    Temat postu:

szafranna, zgadzam się z tobą w 100%. Nie lubię tej schematyczności w książkach i staram się szukać najbardziej oryginalnych, a jeśli się motywy i akcja do pewnego stopnia się powtarzają, to odkładam. Również nie lubię, kiedy wampiry, demony, czasem wilkołaki, są na siłę kreowane na "dobrych" bohaterów. Uważam, że jeśli już są takie istoty w książkach, to powinny być z natury złe, a nie przez całą książkę czytam o poczuciu winy, grzechach z przeszłości i gryzącym sumieniu. Nie podoba mi się też to, gdy męski bohater przez np. setki lat życia był zły, nieczuły, i nagle pojawia się dziewczyna, kobieta, bohater zakochuje się(jakby np. demony wiedziały co to miłość) i diametralnie się zmienia. Dlatego, bez obrazy dla fanek, nie lubię serii Lary Adrian, Kenyon, Ward i innych, podobnych książek. Czasami książki z gatunku paranormal romance, dla starszych, okazują się być gorsze pod względem fabuły i bohaterów, niż, niektóre, ale tylko niektóre, książki dla młodzieży, chociażby Igrzyska śmierci czy Las zębów i rąk, które miałam okazję czytać.

Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 18:29, 31 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Śro 7:38, 01 Cze 2011    Temat postu:

Prawda, że serie dla dorosłych czasem mają mniej ambitną fabułę niż książki młodzieżowe. Co jest smutne, bo w końcu dorosła, inteligentna kobieta ma prawo oczekiwać porządnej fabuły, a nie tylko coraz wymyślniejszych scen seksu.

Tu będzie trochę spoilerów - więc ostrzegam.

Zauważyłyście różnice między serią o Kate Daniels a np. BDB? U Kate była JEDNA scena seksu (jestem obecnie w połowie 5 tomu) i parę momentów, gdzie seks był sugerowany, ale zamiast "samej rzeczy" dostawałyśmy rzut Kate o łóżko i wyciemnienie. Czy jednak przez to mniej was emocjonował romans Kate z Curranem?
Za to fabuła nie-romansowa rozwija się z każdym tomem - dostajemy nowe informacje o Kate i jej popapranych związkach rodzinnych, bohaterka się zmienia i wszystko to zmierza ku konkretnemu finałowi - starciu Kate z Rolandem. Cud miód i orzeszki.

W BDB mamy jeden schemat: dobra dziewczynka ratuje bardzo złego, popapranego, skonfliktowanego z samym sobą i skrzywionego seksualnie mężczyznę o gabarytach nosorożca. Zmieniają się tylko imiona głównych aktorów. W 9 bodaj tomie (tym z Johnem) mamy niewielką zmianę - dziewczyna też jest nieźle popaprana.
A jak stoi wątek łączący wszystkie tomy, czyli walka z lesserami? Kiepsko, oj kiepsko. Od pierwszego do dziewiątego tomu akcja na tym froncie niewiele się zmieniła. Jasne, pozabijali kilku ważniejszych i mniej ważnych lesserów, ale prowadzi to donikąd. A ja odnoszę wrażenie, że kwiat wampirzych wojowników goni własny ogon - i jak tu wierzyć, że są tacy wspaniali i niepokonani?

A skoro już o wojownikach mowa, to coś jeszcze mnie wkurza niepomiernie, mianowicie słabiutkie, zupełnie nieautentyczne sceny walk. Skoro już są opisywane - a nie np. dzieją się "poza kadrem" i czytelnik wie tylko tyle, że miały miejsce, ew. widzi ich skutki - to autor mógłby przynajmniej odrobić pracę domową. Walka mieczem nie polega na wywijaniu nim skomplikowanych ósemek w przerwach między kolejnymi saltami (wiem, bo swego czasu skonfrontowałam na tym polu pewnego trenera szermierki)
Czasem chciałoby się zawołać jak absolutny mistrz wszystkich literackich szermierzy: "Co to, ku**a, walka, czy balet cesarski?"*

*cytat pochodzi z "Achai" A. Ziemiańskiego, gdzie też jest mnóstwo seksu (raczej słabego) i fantastyki. Ale sceny walk są świetne. Cytat jest luźną parafrazą, bo nie mam pod ręką książki i odtwarzam z pamięci.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Nie 17:12, 25 Wrz 2011    Temat postu:

Ach, szafranna, bardziej nie mogłabym się z Tobą zgodzić. Zawsze podkreślam - mam takie chwile, kiedy nie mam nic przeciwko romansowi przez duże R. Ale generalnie to fabuła i bohaterowie muszą być osią powieści, napięcie seksualne między nimi natomiast umiejętnie poprowadzone i nie przytłaczające. Dla mnie przykładem udanego wątku romansowego prócz wspomnianych wyżej Briggs i Andrews jest seria Moning "Fever".

I to co było wspomniane wyżej - serie, w których każda kolejna część to inna (czy na pewno?) historia nowych bohaterów, a wszyscy w jakiś sposób są ze sobą powiązani. Nowy cykl On the Edge Andrews ma być na podobnej zasadzie, ale liczę na to, że autorka nie zawiedzie.

Trudno wnieść coś nowego do dyskusji, chyba że zdanie przeciwne, bo wszystko już dziewczyny w tym temacie podjęłyście Smile


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 17:13, 25 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Pon 0:35, 26 Wrz 2011    Temat postu:

On the Edge jest cudną serią i osobiście nie mogę się doczekać trzeciej części.

Czego nienawidzę w PR? Tego, że jak przeczyta się masę książek z tego gatunku to potem bardzo ciężko cię zaskoczyć i poza kilkoma wybijającymi się seriami to reszta potrafi być strasznie monotematyczna.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.paranormalromance.fora.pl Strona Główna -> Pogaduchy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 1 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin