Forum www.paranormalromance.fora.pl Strona Główna

cytaty z książek
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.paranormalromance.fora.pl Strona Główna -> Paranormal Romance Cytaty
Autor Wiadomość
madzikk86
Admin


Dołączył: 11 Paź 2010
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 14:20, 26 Lis 2013    Temat postu:

MikaJ napisał:
Larysa i Gabriel:

- Twoje żebro... - szepnęłam zaniepokojona.
- Do diabła z nim. - Wsparł się na łokciu i po chwili znalazł się nade mną. Jego nagi, owinięty bandażem tors napierał na moją pierś.
- Mam teraz problem z inną częścią ciała.
Very Happy
"Larista" Melissa Darwood


Cytat mnie zaintrygował ;-) Ta książka jest gdzieś przetłumaczona?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett13
Wampirzątko


Dołączył: 13 Paź 2010
Posty: 508
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Wto 15:23, 26 Lis 2013    Temat postu:

Tak, przez wydawnictwo Zielona Sowa

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Czw 12:29, 23 Sty 2014    Temat postu:

Singh Nalini - Krew Aniołów


" – Ellie, moje kochanie, proszę wyjaśnij mi dlaczego dostałam przed chwilą milion zgłoszeń dotyczących, cytuję - kilkakrotnie zgięła palec w powietrzu - krwiożerczego wampira, maniaczki z nożem i - o, to moje ulubione - zabójcy uzbrojonego w pistolet.

- Mogę to wyjaśnić.

Sara założyła ręce na piersi, postukując w podłogę modnie obutą stopą.

– Wyjaśnij czemu w środku dnia, na oczach ludzi wyciągnęłaś nie tylko nóż, ale też pistolet? Modlę się do Boga, że tak naprawdę nie użyłaś żadnego z nich bez autoryzacji, ponieważ jeżeli VPA to namierzą, to już po nas.

Elena potarła tył swojej szyi.

- Wyjątkowe okoliczności. Próbował zaciągnąć mnie do łóżka. Odmówiłam. Ścigał mnie.

Ransom zakrztusił się gwałtownie, co podejrzanie przypominało śmiech.

– Czemu odmówiłaś? Od lat żyjesz w celibacie.

Łowczyni rzuciła mu miażdżące spojrzenie, po czym zwróciła się do Sary.

- Wiesz, że w przeciwny wypadku nawet nie rozważałabym użycia pistoletu.

Sara uniosła rękę. - W jaki sposób mu "odmówiłaś"

- Poderżnęłam mu gardło.

Ciszę w garażu przerywał jedynie odgłos kropel spadających gdzieś w oddali. Sara patrzyła na nią osłupiałym wzrokiem. Ransom również. A potem ten idiota zaczął się histerycznie śmiać. Śmiał się tak mocno, że spadł z motoru na betonową podłogę garażu. Nawet wtedy nie przestawał się śmiać. Elena kopnęłaby go, tylko że prawdopodobnie wykorzystałby to by pociągnąć ją w dół wraz z nim.

- Zamknij się nim zrobię to samo tobie.

- Jezu, Ellie - wykrztusił, z trudem łapiąc powietrze - Jesteś niesamowita!

- Ujęłabym to inaczej - mruknęła pod nosem Sara - Jesteś jak magnes na kłopoty.

- Ja.. - Elena próbowała się bronić.

Sara uciszyła ją machnięciem ręki i zaczęła wyliczać na palcach.

- Z twojego powodu, mam teraz na poczcie głosowej wiadomości od gubernatora i Prezydenta pieprzonych Stanów Zjednoczonych. - Zgięła jeden palec. - Z twojego powodu połowa Nowego Jorku myśli, że na wolności przebywa jakiś niebezpieczny wampir. - kolejny palec. - A poza tym z twojego powodu przybyły mi następne trzy siwe włosy!
Elena uśmiechnęła się szeroko. - Też cię kocham."


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 13:16, 23 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Śro 15:32, 09 Kwi 2014    Temat postu:

Świetny cytat, chyba wezmę się za książki z tej serii, bo wydaje się ciekawa. I zabawna Very Happy
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Śro 16:52, 09 Kwi 2014    Temat postu:

Oj czytaj, czytaj cała seria Nalini Signh jest super, a tych ciekawych tekstów jest naprawdę wiele. Co książka to lepsze Very Happy , najlepiej tłumaczenie z chomika Smok_Z :wink: .
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Nie 23:07, 01 Cze 2014    Temat postu:

Jeden z moich ulubionych fragmentów z Po tej stronie grobu Jeaniene Frost;) tutaj we wspaniałym tłumaczeniu reinee:) długie, ale usuwając więcej traci smak;p

Pierwszą rzeczą, jaką zarejestrowałam, był zapach dymu wijący się przy moich nozdrzach, jakby błagając, by go wciągnąć. Następnie zdałam sobie sprawę, że moje kończyny są sztywne, a nadgarstki bolą. Otworzyłam oczy i mój wzrok padł na sufit w kolorze nijakiej szarości, a później na blade, nagie ciało Bonesa po mojej prawej.
-Co…? –zaczęłam i spróbowałam się podnieść, lecz natychmiast poczułam szarpnięcie. Przechyliłam głowę do tyłu i doznałam szoku widząc, że jestem przykuta do ściany. Kolejny rzut oka uświadomił mi, że leżeliśmy na wąskim łóżku. Ponownie na niego spojrzałam i zauważyłam papierosa, którego odłożył wydmuchując pokaźną chmurę białego dymu.
–Dlaczego leżysz i sobie palisz, gdy ja jestem przykuta do ściany? Spojrzał na mnie wzrokiem pełnym ulgi i cynizmu.
-Ponieważ wygląda na to, że nie pamiętasz nic z ostatnich dwóch dni, zapewniam cię, słonko –zasłużyłem na tego dymka. Dwa dni? Ostatnia rzecz, jaką pamiętałam, to gdy Bones wynosił mnie z podziemnego pokoju Marie. To było dwa dni temu? I w trakcie tego czasu stało się konieczne przykucie mnie kajdanami do ściany?
-O żesz –wyszeptałam na nagłe wspomnienie mojego głosu brzmiącego niczym wrota do piekieł .
–Krew Marie… Przejęłam część jej mocy, nieprawdaż? -Chrząknął znacząco i wydobył spod łóżka klucz.
-Kotek, to ogromne niedopowiedzenie.
[…]
Przesunęłam wzrokiem po jego nagim ciele. Po pierwsze, kto by tego nie zrobił? A po drugie, nabrałam już nawyku przyglądania mu się po wyjściu z łóżka. Jednak gdy wpatrywałam się w jego umięśnione nogi, coś przyciągnęło moją uwagę. Z niedowierzaniem otworzyłam szeroko oczy i przesunęłam się na bok. Rzut oka na wilgotne prześcieradło tylko potwierdził moje przypuszczenia, nie mówiąc już o podobnych, różowych smugach znaczących moje uda.
-Bones, poważnie? -wykrztusiłam. –Nie mogłeś poczekać, by się ze mną przespać, aż oprzytomnieję? –Pewnie, był bardzo seksualną osobą. Niemal nienasyconą, niektórzy mogliby twierdzić, z czym bym się nawet zgodziła… ale to już przesada. Zaczął się śmiać w sposób, który wyrażał bardziej ironię niż rozbawienie.
-Chyba nie chcesz o tym ze mną rozmawiać, gdy jesteś tak… pobudzona –powiedział, jakby z uwagą dobierając słowa. Skrzyżowałam ramiona na piersi. Od stukania stopą w podłogę powstrzymał mnie jedynie fakt, że wciąż leżałam w łóżku.
-Nie zamierzasz chyba użyć tej nędznej męskiej wymówki typu: „musiałem, bo myślałem, że wybuchnę”, co? Bo to pieprzenie o Szopenie nawet dla ludzi, a co dopiero dla wampira tak starego jak ty. -W jawnym wyzwaniu uniósł brew.
-Naprawdę sądzisz, że bzyknąłbym cię, gdybyś leżała jak kłoda? Czyżbyśmy już kiedyś tego nie omawiali? Zanim jeszcze zaczęliśmy się spotykać? -Znacząco spojrzałam na różowe plamy –zabarwiony wampirzą krwią dowód jego szczytowania.
-Więc sam to zrobiłeś? –I dla równego rachunku mnie również pobrudziłeś? dodałam w myślach, nie powiedziałam jednak tego głośno.
-Nie, słonko, miałaś w tym swój zdecydowany udział, ale nie byłaś nieprzytomna –powiedział ze spokojem. –Przez krew Marie byłaś wręcz oszalała z głodu, i nie mam tu na myśli odżywiania.
Och. Moje policzki dosłownie zapiekły mnie z potrzeby puszczenia rumieńca. To nie przyszło mi do głowy, chociaż jedną z ostatnich rzeczy, jaką pamiętałam, był straszny głód. Najwyraźniej jednak pomyliłam się co do jego rodzaju. Wytężyłam umysł, starając się przypomnieć coś po wyjściu z cmentarza. Po chwili przed oczami pojawiły mi się urywane obrazy. Blade ciało Bonesa unoszące się nade mną, jego otwarte w jęku usta, szkarłatne krople krwi, które zlizałam z jego skóry, by zaraz ponownie go ugryźć… Jego włosy, tak ciemne przy mojej skórze, gdy zniżył głowę między moje uda, kajdanki wrzynające mi się w nadgarstki, gdy zalewały mnie fale rozkoszy… No dobra, rzeczywiście byłam baaardzo zaangażowana. I wyglądało na to, że w nastroju do gryzienia.
-Cóż, eee… Przepraszam, że oskarżyłam cię, eee…
-O wykorzystanie mojej własnej żony, podczas gdy leżała nieprzytomna? –podsunął.
Skrzywiłam się.
-Zaczynam mieć przebłyski z tego, co się działo. Ale dlaczego przykułeś mnie do ściany? Nie mów mi, że krew Marie czasowo zmieniła mnie w maniaczkę wiązania. -Jeśli tak było, budziło to pytanie co dokładnie królowa voodoo lubiła robić, by zaspokoić pożądanie. Bo jeśli również to od niej przejęłam… Bones dosłownie odetchnął głęboko, zanim odpowiedział.
-Kotek, na razie daj temu spokój. Tylko się zdenerwujesz, a to i tak nie była twoja wina.
-Co? -wybuchłam, a strach zastąpił przyjemne ciepło wywołane przez zmysłowe obrazy. Usiadł i ujął moją dłoń, głaszcząc moje palce. Fakt, że mnie pocieszał, sprawił, że ogarnęła mnie jeszcze większa nerwowość, co takiego powie.
[…]
-Kajdanki? –przypomniałam ostrym głosem, by wiedział, że nie zamierzam porzucić tematu.
-No dobrze, słonko. Skoro nie chcesz odpuścić -powiedział. –Jak mówiłem, oszalałaś z głodu i stałaś się o piekielnie wiele silniejsza niż zwykle. Zdawało się, że nikogo też nie rozpoznawałaś, co znaczyło, że nie obchodzi cię kim ten głód zaspokoisz. Musiałem cię przykuć, bo inaczej poszukałabyś kogoś innego, by zaspokoił twoje potrzeby, gdybym ja tego nie robił. A musiałem zrobić kilka przerw, by się pożywić.- Moja szczęka opadła przy fragmencie „nie obchodzi cię” i z każdym nowym słowem opadała coraz niżej. Kiedy skończył mówić, zdziwiłam się, że nie opierała mi się o kolana. W nagłym ataku wstydu chwyciłam prześcieradło i ciasno się nim owinęłam.
-O. Mój. Boże. Proszę, powiedz mi, że nie…
-Nie -powiedział Bones ze śladem ponurego uśmiechu. –Chociaż zanim cię złapałem, gdy wyrwałaś mi się po wyjściu z cmentarza zafundowałaś pewnemu szczęściarzowi w Dzielnicy całkiem niezłe macanko. Wciąż nie byłaś wtedy w pełni sił i nie oczekiwałem, że będziesz tak silna. Gdy się pożywiłem udało mi się zabrać cię stamtąd i przylecieć z powrotem do domu Tepesha, lecz do tego czasu głód zdołał całkowicie cię pochłonąć. Marie ostrzegała mnie, że będziesz Musiał mnie siłą odciągać, bym przestała molestować turystę? Dlaczego, och dlaczego nie posłuchałam, gdy powiedział, bym nie drążyła tego tematu? Jednak teraz, gdy wiedziałam już tyle, musiałam dowiedzieć się więcej.
-Więc próbowałam zgwałcić turystę i na dwa dni zmieniłam cię w seksualnego niewolnika. –Mój głos był neutralny, gdyż czułam tak wielkie zażenowanie, że byłam niezdolna do jakiejkolwiek innej reakcji. -Powinnam może wiedzieć o czymś jeszcze? Jak na przykład, od kogo mam się spodziewać zakazu zbliżania się? Czy wciąż jesteśmy u Vlada? Nie mów mi, że od niego również musiałeś mnie odciągać. -Bones jakby cichutko kaszlnął.
-Nie, nie jesteśmy już u Tepesha. To było tylko tymczasowe lokum, więc nie było w nim środków do związania wampira. Marie zaoferowała, że możemy zatrzymać się u niej, ale –jak pewnie sobie wyobrażasz chciałem być jak najdalej od niej. Mencheres miał dom z celą dla wampirów w Zachodniej Virginii. Wynajął samolot do Louisiany i pomógł cię kontrolować w czasie podróży.
Przy słowie „kontrolować” jego głos zmienił się lekko.
-Co dokładnie zrobił Mencheres? –niemal zaskrzeczałam.
-Unieruchomił cię siłą swojej woli, podczas gdy ja bzykałem cię na tyłach samolotu –odparł otwarcie ze wzruszeniem ramion, jakby chciał powiedzieć: Sama chciałaś wiedzieć. –Nie mogliśmy pozwolić, byś się uwolniła i rozbiła samolot, a jazda samochodem do Zachodniej Virginii z tobą w takim stanie nie byłaby mądrym wyjściem. Mencheres.
Współwładca Bonesa, jego Pan, wysokiej klasy wampir o potężnej mocy i sojusznik, który jak nikt inny odbierał mi odwagę, przytrzymywał mnie za pomocą telekinezy, by Bones mógł mnie posuwać w drodze do wampirzej celi? Słodki Jezu, spraw, bym tylko ubzdurała sobie, że to słyszałam!
-Przynieście mi srebro -wykrztusiłam. –Zabiję się.
-Nie martw się, przez cały czas stał odwrócony do nas plecami -powiedział nieporuszony. –Poza wiedzą, że krępowałaby cię świadomość, że patrzy, Kirze również by się to nie spodobało.
-Kira też tam była? –Dobry Boże, ledwie ją znałam! A ona była jeden lub dwa rzędy od nas, gdy to się działo? Gdybym wciąż potrafiła, zemdlałabym z upokorzenia.
-Mówiłem ci, że będziesz czuła się lepiej, kiedy nie będziesz znała szczegółów -odparł Bones ze znaczącym spojrzeniem.
-Nigdy więcej nie zwątpię w twoje słowa. –Albo ruszę się z tego pokoju, jeśli Mencheres i Kira wciąż tu są. Przyciągnął mnie do siebie, mimo że byłam cała sztywna z zażenowania.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 23:10, 01 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Wto 13:10, 01 Wrz 2015    Temat postu:

"A nie myśl, że zapomniałem, że to dzięki twoim
manipulacjom byłem sam przez ostatnie kilka lat. Tylko za to mam ochotę zedrzeć z ciebie skórę jak z pomarańczy, kiedy jeszcze byś żył i wrzeszczał. Ale zeszliśmy
z tematu.
- Ździebko – powiedziałam zirytowana." <------- to zawsze mnie śmieszy. Very Happy W gruncie rzeczy nie wiem czemu.

" - W takim razie pamiętasz ten sen - stwierdził Mencheres - To źle wróży . Strach sprawił, że moja odpowiedz była ostra.
- Hej , Ty , Który Nosisz Się Jak Egipcjanin! Może choć raz przestaniesz być tak cholernie oficjalny i zaczniesz mówić jak ktoś, kto żyje w XXI wieku ?
-Będzie rozpierducha. Zacznij nawijać yo - odparł natychmiast Mencheres. "

<---- tu chyba nie trzeba nic mówić.

"- Władca Bestii, mój osobisty prześladowca. Rany, marzenie każdej laski.
- Prześladowanie to nie moja działka.
- Nie? A jak nazwiesz to co właśnie robisz?
- Kontrolowaniem przeciwnika w celu uniknięcia przykrego uszkodzenia ciała."

Very Happy
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Sob 2:52, 05 Wrz 2015    Temat postu:

Pozwolę sobie odnowić temat, bo cytatów nigdy za wiele Very Happy

Kate Daniels: <--- Do tej serii będę powracać bez końca

Sprawdzasz, kto dzwoni?
- A czemu nie? Dzięki temu unikam rozmów z idiotami.
- Czy to obelga? - W głosie Currana zawibrował warkot.
- Nie jesteś idiotą - zapewniłam go. - Jesteś śmiertelnie groźnym
psychopatą z kompleksem boga. Czego chcesz?

Chwyciłam się za gardło i zaczęłam wydawać takie dźwięki, jakbym się dusiła.
- Pomóż mi, nie mogę oddychać. Twoje ego wypycha całe powietrze z pokoju.

Isabella uśmiechnęła się, ale jej oczy pozostały zimne, jak sople lodu.
- Kiedy stoi przed tobą alfa, odpowiednią reakcją jest szacunek i strach, ludzka idiotko. Gdybyś była zmiennokształtną, to byś wiedziała o tym.
Wyzwiska, ojej.
Derek obnażył zęby.
- Gdybym kuliła się za każdym razem, gdy alfa innego stada pokaże kły, to byłabym panią. Isabella wpatrywała się we mnie intensywnie. Kobieta u jej boku zesztywniała.
Podobało ci się? Proszę, następna porcja.
- Tam skąd pochodzę nie oddajemy naszych synowych tylko dlatego, że Jarek Kral warknął. Rozumiem jednak, że wy hołdujecie innym zasadom. Jeśli Kral zabierze wam kiedyś pieniążki na bułkę, to dajcie znać, pomożemy wam.

-Wyglądasz, jak gówno w trawie – powiedziałem.
Uczciwość jest ważna w każdym związku. " - Gordon Adrews "Kate Daniels" - opowiadanie oczami Currana


Na krawędzi - Illona Andrews

Podała mu szklankę wody i dwie kapsułki Aleve. - Przeciwzapalne. Trochę złagodzą ból i zmniejszą opuchliznę. Połknij, nie gryź.
- No cóż, myślałem, że fajnie by było wetknąć je sobie w nos i udawać morsa, ale skoro nalegasz, to połknę.

- Co by się stało, gdybyś mnie puściła?
- Umarłbyś - odpowiedziała. - Moja magia wyrwałaby się z twojego ciała i szok by cię zabił.
- Przegapiłaś szansę pozbycia się mnie.
- Szlag. Może następnym razem.

Seria Kate Daniels jest pełna genialnych cytatów tak samo jak opowiadanie Coma napisane przez Chocolate b.y. (polecam serdecznie)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Nie 13:46, 06 Wrz 2015    Temat postu:

Czytając przytoczone przez was cytaty nabrałam ochoty na ponowne przeczytanie opowieści pani Illony i Gordona A. Very Happy. O opowiadanich dot. Cat i Bonesa nawet się nie zająknę..ciągle to moi ulubieńcy mimo upływu lat:). Dziękuję za przyponienie
Powrót do góry
Ithunna
Dawca krwi


Dołączył: 19 Cze 2015
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bielsko-Biała, Śląskie

PostWysłany: Śro 13:57, 09 Wrz 2015    Temat postu:

To może i ja dorzucę kilka swoich ulubionych. Oczywiście pierwsze cytaty które przyszły mi do głowy pochodziły z wielokrotnie tu wymienianej Kate Daniels, a zaraz potem z Cat&Bonesa Serce ale jak człowiek wyśilił mózgownice to się znalazło kilka innych:

"Lucivar miał wrażenie, że od tygodnia nie był równie odprężony. Wstał, przeciągnął się, po czym pochylił się i pocałował Jaenelle w czubek głowy.
- Nie strasz starszego brata, dobrze? - zganił ją łagodnie. - Szczególnie, że to na mnie nawarczał ojciec za tratwę.
Skrzywiła się i spojrzała na niego wzrokiem winowajczyni.
- Bardzo było źle? Za każdym razem, kiedy mnie widział, zgrzytał zębami i nie chciał ze mną rozmawiać.
Lucivar wyprostował się i oparł o kolumnę na ganku.
- Nie, nie było tak źle. W sumie całkiem spokojnie przyjął fakt, że zbudowaliśmy tratwę z, jak to określił, "patyków i drzazg"...
- No bo z tego ją właśnie zbudowaliśmy - zauważyła Jeanelle.
-... trzymających się razem tylko dzięki Fachowi.
- To też prawda.
- Powiedział, że rozumie, dlaczego czuliśmy potrzebę, żeby na niej stanąć i wypróbować na rzece.
- Jak mieliśmy inaczej sprawdzić czy działa?
- Zachował nawet spokój, kiedy doszedł do tego, że nie zeszliśmy z niej, kiedy trafiliśmy na bystrza. I nie krzyczał też, że spłynęliśmy nią wodospadem. - Lucivar podrapał się po szyi. - Choć nadal nie rozumiem, jak udawało mu się tak wyraźnie mówić przez zaciśnięte zęby.
Jaenelle pochyliła się.
- Nie powiedziałeś mu chyba, że tratwa zaczęła się rozpadać, nim doszliśmy do wodospadu?
- Masz mnie za idiotę? - spytał. - Oczywiście, że mu tego nie powiedziałem. Tak naprawdę to mało nie dostał wylewu, dlatego że wróciliśmy do punktu wyjścia i powtórzyliśmy całą operację."

"Serce Kaeleer" Anne Bishop

- Nie rozumiem za bardzo tego, Dez, jak to było możliwe, że nie zauważyłaś, że twój mąż się wyprowadza.
- Były mąż. I dużo działo się w tym czasie. To była moja pierwsza duża sprawa. Mieliśmy kupę roboty. I chwilę mi zabrało zdanie sobie sprawy z tego, że odszedł.
- Co to znaczy chwilę?
Trzymała filiżankę z kawą w swoich dłoniach i wpatrywała się w nią.
- Trzy tygodnie.

Jak zawsze perfekcyjna Shelly Laurenston w "The Mane Event"

- Pani - zwrócił się do Salianki - czy moglibyśmy wrócić do rozmowy o twoim faworycie...
- Masz faworyta? - przerwała mu podekscytowana Jala. - Naprawdę?
- Wielki, kudłaty, szpony jak szable - opisał usłużnie mózgojadek, siadając sobie wygodnie na jej rękach. - Świetny okaz.

Milena Wójtowicz – Wrota. Tom 1

Słuchaj tego. (...) Na kolanach szoruję podłogę w kuchni. Wiesz, miska z wodą, szmata, te klimaty, a tu wchodzi Mariusz, patrzy, patrzy i nagle pyta: "Myjesz podłogę?". No to mówię, że nie, skądże znowu. Tak sobie postawiłam na środku kuchni miskę z wodą, żeby ożywić wnętrze, a klęczę nad nią tylko po to, aby zrobić sobie inhalacje, używając środków chemicznych.
Może nie paranormalnie ale bardzo pozytywnie - Olga Rudnicka "Czy ten rudy kot to pies"[/i]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szaga
Rasowy krwiopijca


Dołączył: 05 Wrz 2015
Posty: 840
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 2:01, 23 Paź 2015    Temat postu:

"Nie nazywają go mistrzem manipulacji bez powodu. Barrons rozbija głowy. Ryodan sprawia, że wywracają się na drugą stronę. Barrons cię wypier...li. Ryodan sprawi, że sam się wypier...lisz"

"Niedługo poprosi mnie, żebym mu je obcięła. Lubię te momenty. Dbamy o siebie nawzajem jak dwie małpy, wybierające sobie nawzajem wszy. Ludzie nie doceniają dobrego iskania"

Karen Marie Moning - Iced


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez szaga dnia Pią 2:02, 23 Paź 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gunia3
Ofiara


Dołączył: 21 Sie 2012
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:47, 28 Paź 2015    Temat postu:

I wtedy się zaczęło... Len padał na kolana, zaklinał się, że nie tylko nie będzie
przeszkadzał mi w pisaniu kolejnej dyserracji, ale też własnoręcznie nałapie dla niej „materiału pomocniczego" w najbliższym parowie. Że będzie sam chodził po krew, ale oczywiście lepiej byłoby korzystać ze środków podręcznych. Mało tego, w kwestii prania skarpet ufa wyłącznie Kelli. („Że co?!" - wrzasnęła oburzona zielarka).
Zmiękłam przy potrojeniu pensji i dodatku za ciężkie warunki pracy. Pierścionek powędrował w ręce Lena i Kella przeszła do oficjalnej części ceremonii, pełnym uczucia głosem zaczynając:
- Mam nadzieję, że dobrze przemyśleliście swoją decyzję i w przyszłości nie będziecie jej żałować, bo małżeństwo to nie tylko...
Przez kolejne dziesięć minut naczelna zielarka ze smakiem rozpisywała czekające nas koszmary wspólnego życia, jak „współdzielenie problemów, smutków i obowiązków", a goście z przyjemnością podziwiali stopniowo smutniejące twarze zaślubianych. Lena chyba najbardziej przestraszyło wymaganie, by „nie ukrywać przed nią ani swoich czynów, ani myśli", a ja ostatecznie się upewniłam, że nigdy nie zostanę godną „strażniczką ogniska domowego". Bycie opiekunką władcy było łatwiejsze!
- Tak więc - w końcu uroczyście ogłosiła Kella tonem wyżej, by nadać pytaniu
odpowiednią wagę - Wolho Redna, czy mimo wszystko zgadzasz się...
Oczarowany tłum umilkł, łowiąc każde słowo, a ciemnowłosy rycerz w ostatnim rzędzie z ckliwym uśmiechem uniósł rękę i nakreślił w powietrzu znak świątynnego błogosławieństwa.
Kella urwała w pół słowa, bo narzeczona rzuciła się w jego stronę z tak krwiożerczym wyrazem twarzy, że nie wiadomo było, kto z młodych jest wampirem. I to bardzo głodnym.
Len w ostatniej chwili zdążył złapać mnie za kokardę, która na szczęście okazała się solidnie przyszyta.
- Wolho! - syknął błagalnie. - Nigdzie przed nami nie ucieknie, a w razie czego wiemy, gdzie jest zakopany!
Spojrzałam na wytrzeszczone oczy zebranych, opamiętałam się i wróciłam „do szeregu". Nad placem zabrzmiało westchnienie pełne równocześnie ulgi i rozczarowania - chyba połowa gości do ostatniej chwili wątpiła w moje ślubne zdecydowanie i z tej okazji zawarła zakład z drugą połową.
Zielarka odkaszlnęła i powtórzyła pytanie.
- Tak. - Z roztargnieniem machnęłam na nią ręką, dalej szukając spojrzeniem
bezczelnego świętego.
- Arrakkturze, czy...
- Tak - spiesznie potwierdził Len, póki nie zwiałam ponownie.
Kella z trudem powstrzymała westchnienie ulgi, obrzuciła nas zadowolonym
spojrzeniem i wypowiedziała kulminacyjne zdanie:
- W takim razie władzą nadaną mi przez radę doliny ogłaszam was mężem i żoną! I na znak tego doniosłego wydarzenia proszę, byście na oczach wszystkich zebranych wymienili się obrączkami.
Trzęsły mi się ręce. Lenowi również, ale nie tak zauważalnie. Mimo to jakimś cudem udało nam się jednak wycelować i trafić - ni to pierścionkami w palce, ni to palcami w pierścionki.
Ponownie zabrzmiała muzyka i Kella musiała bardzo się starać, by ją przekrzyczeć.
- Pan młody może teraz pocałować pannę młodą!
Skrępowani niezgrabnie ruszyliśmy ku sobie. W tłumie zabrzmiały zachwycone westchnienia, Kryna sięgnęła po chustkę do nosa.
W następnej chwili rozległ się głośny trzask i kluczowi uczestnicy uroczystości zniknęli z oczu zdumionych gości w obłoku kurzu. Muzyka urwała się desperackimi piskami i chrypieniem, przyjaciele rzucili się do pomostu, tworząc pierścień dookoła nierównej wyrwy.
- Hej, jesteście cali?
- Albo przynajmniej żywi?
- Przynajmniej ktoś?!
- Ghyr z nimi, najważniejsze, czy zdążył pocałować! Z dołu rozległo się moje
niepewne:
- Chyba tak...
I stłumiony głos Lena:
- A jeśli szanowni starsi i naczelna zielarka w końcu raczą ze mnie zejść, to nawet dowiem się kogo!
- O Bogowie... - Kella złapała za jedną z tuzina usłużnie wyciągniętych rąk i wylazła na resztki estrady. Jej śladem wspólnym wysiłkiem wyciągnięto starszych. -Tej dwójki razem nie wytrzymały nawet dębowe deski!
Len z uśmiechem przyciągnął do siebie nieco sfatygowaną narzeczoną.
- Dla pewności - wyjaśnił minutę później. Na górze rozległ się aplauz i łańcuszkiem przekazano całej reszcie zebranych radosną wiadomość o jednak zawartym małżeństwie.


Jeden z moich ulubionych fragmentów (choć jest ich o wiele więcej)
Very Happy
Olga Gromyko "Wiedźma naczelna"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pią 13:29, 13 Lis 2015    Temat postu:

MELANCHOLIA SUKUBA
" - Co ci się stało? Co takiego spotkało cię w życiu, że tak bardzo boisz zbliżyć się do drugiego człowieka? Dlaczego tak uciekasz? Kto cię skrzywdził?
- Och, to skomplikowane. Poza tym nie ma znaczenia."

"Dobry Boże, dlaczego zawsze ranie ludzi, na których mi zależy? Co takiego jest we mnie, co kazało mi powtarzać ten cykl wciąż od nowa?"

"Czas, który spędziliśmy razem, miłość, którą do mnie czuł, bezpowrotnie zniknęły. Na zawsze. To mnie zabiło. Poczułam się jak żywy trup."

PODBOJE SUKUBA
"Seks nie był jedyna rzeczą, która nas łączyła - wręcz przeciwnie, było to jedyne, co stało między nami."

"Ale tak naprawdę przez cały czas trwania naszej znajomości nie zaszło między nami nic, co można by nazwać miłosną relacją. Byliśmy blisko, fizycznie i emocjonalnie, ale to wynikało z przyjaźni, niczego więcej."

"Przeszłość była przeszłością, nie można się nią gryźć w nieskończoność. Teraz moja uwaga skupiała się na tym, jak pokierować przyszłością."

"Ale nic nie zmieniało faktu, że rzecz się stała. Stała się i musiałam coś z tym zrobić. Albo... nie musiałam?"

"Rozstania są tak słodko smutne."
Powrót do góry
Ethel
Dawca krwi


Dołączył: 04 Gru 2013
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 17:42, 15 Lis 2015    Temat postu:

Zgadzam się, że "Magia uderza" to kopalnia świetnych tekstów Very Happy

"- Przeceniacie nasze relacje. Wkurzam Currana nieziemsko, a on
znalazł sposób, żeby mi się odpłacić. To tyle.
- Może masz rację - ustąpił Rafael.
- Poza tym Jego Wysokość potrzebuje „czymogenki”, a ja taka na
pewno nie jestem.
- Czymogenki? - zmarszczyła brwi Andrea.
Rozparłam się na krześle.
- Czy mogę ci przynieść coś do jedzenia, Wasza Wysokość? Czy mogę
powiedzieć ci, jaki jesteś silny i mądry, Wasza Wysokość? Czy mogę cię
wyiskać, Wasza Wysokość? Czy mogę cię pocałować w tyłek, Wasza
Wysokość? Czy mog...
Urwałam, dostrzegając, że Rafael nagle skamieniał. Siedział niczym
pomnik, ze wzrokiem wbitym w jakiś punkt ponad moim ramieniem.
- Stoi za mną, tak?
Andrea kiwnęła głową.
- Ściślej, początek powinien brzmieć „Czy pozwolisz, proszę” - rzekł
Curran głębokim głosem. - Jeśli już o tym mowa.
Obszedł stolik, sięgając do sąsiedniego po krzesło. Kiedy nie drgnęło,
wyrwał je jedną ręką z posadzki, pozostawiając w niej sześć
sterczących wkrętów. Przystawił krzesło przy mnie, tyłem do przodu,
usiadł okrakiem i położył ramiona na oparciu, żeby popisać się
bicepsami.
Dlaczego ja?
- Owszem, możesz pocałować mój tyłek. Zwykle nie przepadam za
naruszaniem przestrzeni osobistej, ale przecież jesteś Przyjacielem
Gromady, a twoje usługi raz czy dwa nam się przydały. Staram się
spełniać życzenia osób przyjaźnie nastawionych do moich ludzi. Mam
tylko jedno pytanie, czy to całowanie będzie złożeniem hołdu,
rodzajem oporządzania czy też częścią gry wstępnej?"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
shevera
Ofiara


Dołączył: 04 Lis 2015
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Pon 19:51, 16 Lis 2015    Temat postu:

I po co pytam się, po co ja tu zaglądnęłam??? Teraz nie ma zmiłuj muszę po raz kolejny nacieszyć się Kate i Curranem. I to najlepiej od pierwszego tomu:) Boże jak ja ich uwielbiam.

A miałam poćwiczyć. Szlag by to....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.paranormalromance.fora.pl Strona Główna -> Paranormal Romance Cytaty Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 8 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin