Forum www.paranormalromance.fora.pl Strona Główna

Hot scenki wyrwane z książek.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.paranormalromance.fora.pl Strona Główna -> Paranormal Romance Cytaty
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 12:56, 02 Lip 2011    Temat postu:

Kate's Crew - Jayne Rylon, przetłumaczyła axse [link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Nie 21:57, 03 Lip 2011    Temat postu:

Emma przegryzła wargę, zastanawiając się czy powinna zadać kolejne pytanie. „Czy Twoja randka nie będzie miała nic przeciwko, że mi pomagasz? To znaczy, nie chciałabym być problemem dla Ciebie i Twojej dziewczyny, kimkolwiek jest.”
„Myślisz, że zaprosiłbym Cię na kolację gdybym spotykał się z kimś innym? Emma uniosła swoje brwi w rozbawieniu. „Gdybyś mnie w ogóle zaprosił…”
„Emmo.”
„To znaczy, ta część porwania związana z jedzeniem była miła.”
„Bardzo dobrze. Czy próbowałbym Cię uwieść gdybym się spotykał z kimś innym?”
Emma otworzyła swoją buzię by to skomentować, ale widząc jego poważną minę, wycofała się. Zamiast tego odpowiedziała. „No nie wiem. Z tego co słyszałam to jesteś gejem.” Tym razem Max otworzył buzię nic nie mówiąc. Emma machnęła ręką do kelnera. „Poproszę o rachunek.”
***
„Nie jestem gejem.” Max podszedł do Durango, zastanawiając się czy się obrazić czy nie. Emma beztrosko wzruszyła ramionami. „W takim razie Bi.”
„Emma!”
Został zmuszony do zatrzymania się podczas gdy Emma podeszła do samochodu od swojej strony, chichocząc jak uczennica. Jedyną rzeczą, którą zdołała wypowiedzieć między atakami śmiechu było „O boże spójrz na swoją minę!”
Max pokręcił głową, zdumiewając się, wiedząc, że nie miała pojęcia jak niewielu ludzi ośmielało się go drażnić. Jak do cholery przegapił tę kobietę przez te wszystkie lata?” Mógł umawiać się z Emmą zamiast z Liwią. Miałby Emmę przez te wszystkie lata, śmiejącą się z niego, drażniącą go, doprowadzającą do szaleństwa. Myśl o tym jaki był zaślepiony spowodowała, że zagryzł zęby z frustracji.
Nigdy więcej. Nigdy więcej nie pozwoli sobie na opuszczenie Emmy.
Krzyżując ramiona, oparł się o drzwi samochodu i czekał aż przestanie się śmiać, „Skończyłaś?”, zapytał pobłażliwie, jego serce niewytłumaczalnie zabiło na sam dźwięk jej śmiechu. Starła łzy kończąc chichotanie. „Myślę, że tak.”
„Dobrze.” Z szybkością Pumy, Max złapał ją blisko siebie, schylił się i ją pocałował. Ona zaledwie miała czas by zasapać.
To małe niespodziewane nabranie powietrza pozwoliło Maxowi na natychmiastowe dostanie się do jej ust. Głaskał jej wnętrze, wolno i głęboko, tak jak chciał ją wziąć. Delektował się jej smakiem, winem, czekoladą i kobietą. Kiedy jej usta w końcu zaczęły się ruszać, zajęczał, jego penis szarpnął się tak jakby głaskała go tam swoim mokrym gorącem. Jej język nieśmiało pojedynkował się z jego, wydobywając tym jego ochronne instynkty. Bez namysłu, odwrócił ją swoim szerokim ramionami tak, że opierała się plecami o samochód, ukrywając ją przed widokiem pozostałych z restauracji.
Nikt inny tylko on mógłby jeszcze kiedykolwiek wywołać u niej namiętność.
Chciał otworzyć drzwi, położyć ją na siedzenie i rozebrać do naga. Tak bardzo chciał się w niej zanurzyć, by była w stanie skosztować go swoim karkiem. Chciał oznaczyć ją swoim zapachem, nasieniem i zębami tak bardzo, że się trząsł.
Ale byli na publicznej drodze, przed publiczną restauracją; nie mógł zrobić żadnej z tych rzeczy, które chciał tak bardzo oprócz…
Z warknięciem odciągnął swoje usta od jej i schował jej w jej gardle.
„Max,” szepnęła tym swoim miękkim, ochrypłym głosem.
Ssał ją w delikatne połączenie jej szyi i ramion dopóki się nie uciszyła i dyszała w jego ramionach, schowała swoją twarz w jego ramieniu. Delikatnie ocierał ten obszar swoimi zębami by ją przygotować. Jedną ręką zjechał w dół do jej pośladka, bawiąc się jej pełnymi krągłościami; druga trzymała ją w żelaznym uścisku, mocno dookoła jej pleców. Musiał skupić się by nie wbić swoich pazurów i nie zgnieść jej. Wcisnął swoje kolano między jej nogi aż praktycznie nie poczuła jego uda.
Z głośnym mruczeniem ugryzł ją, ssąc jej krew i wprowadzając do niej enzym, który ją zmieni, czyniąc ją na zawsze swoją. Krzyknęła w jego koszulkę; czując jej dreszcze uświadomił sobie, że była w punkcie kulminacyjnym, spowodowanym ugryzieniem, zaczął ocierać swoim udem podczas gdy ich esencje się mieszały.
Otulił tą małą rankę, nie zaskoczony gdy zobaczył, że była już zamknięta. Ze swoim znakiem na niej i jej orgazmem, kilka jego pilnych potrzeb uleciało. Była jego.



Uwielbiam Maxa i Emmę Smile


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 22:05, 03 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Śro 18:56, 24 Sie 2011    Temat postu:

Koszulka Raphaela leżała na podłodze, widok jego klatki piersiowej groził utratą kontroli. Przestań, powiedziała sobie. Lecz było trudno nie patrzeć na najpiękniejsze, męskie ciało jakie kiedykolwiek widziała. – Co robisz? – jej głos brzmiał ochryple.
Uniósł brew. – Biorę kąpiel.
- A co z zasadami? – jej palce znalazły się na dole jej koszulki, gotowe ściągnąć przemoczony materiał.
Zrzucił buty, obserwując jak zdejmuje przez głowę ubranie by ukazać bardzo przezorny, sportowy stanik, który nosiła pod spodem. – Możemy o tym pomówić w wannie. – jego głos trzymał w sobie obietnicę seksu, a gdy spojrzała w dół zrozumiała dlaczego. Deszcz zamienił jej czarny stanik w drugą skórę, delikatny materiał obrysowywał jej sutki nie pozostawiając wiele wyobraźni.
- Jestem za. – niezdolna na niego patrzeć i jednocześnie myśleć, odwróciła się plecami i pozbyła butów razem ze skarpetkami, nim ściągnęła stanik. Jej palce były na pasku bojówek, gdy poczuła za sobą jego ciało. Sekundę później ciągnął za węzeł spinający jej włosy. Był zaskakująco delikatny i nie poczuła żadnego bólu. Mokre pasma uderzyły o jej plecy kilka chwil później.
Usta na jej szyi. Gorące. Grzeszne.
Ponownie zadrżała, gęsia skórka uniosła się na jej skórze. – Bez oszukiwania.
Duże, ciepłe dłonie gładziły jej wilgotny tułów sięgając ku górze by objąć jej piersi. Wzdrygnęła się na ten śmiały ruch, jęknęła. – Wystarczy. Zimno mi. – choć dobrze mu szło rozgrzewanie jej od środka.
Więcej pocałunków na jej szyi.
Położyła własne dłonie na jego i przekrzywiła głowę by dać mu lepszy dostęp. Podążył językiem ku dołowi, ścigając kroplę wody która spadła z jej włosów, aż do jej karku i po ramieniu, nim się cofnął. Gdy się wyprostowała, jego kciuki były zaczepione o boki jej spodni.
- Co to, to nie. – powiedziała, odsuwając się. – Najpierw zasady.
- Tak. Zasady są bardzo istotne.
Czekała, aż stanie przed nią, lecz tego nie zrobił. Kąciki jej ust uniosły się i postanowiła, że skoro żyje z niebezpieczeństwa równie dobrze może ryzykować do samego końca. Rozpięła spodnie i jednym ruchem zsunęła je razem z bielizną. Przeszła przez te części garderoby i odrzuciła je na bok. Gdy skończyła, zerknęła przez ramię.
Oczy archanioła były jak kobaltowe błyskawice. Żywe. Pełne energii w sposób, który ogłaszał jego nieśmiertelność. Oddech uwiązł jej w gardle, wiedziała jednak, że jeżeli chce pogrzeszyć z tym mężczyzną, musi stać twardo na ziemi. Posyłając mu szelmowski uśmiech, weszła po stopniach zbudowanych z boku wanny prosto do wody.
- Ooooooh. – Ciekły ogień. Prawdziwy raj. Zanurkowała, a wypływając odgarnęła włosy z oczu.
Stał tam gdzie widziała go ostatnio, obserwując ją tymi niewiarygodnymi oczami. Lecz tym razem nie była zahipnotyzowana. Nie, kiedy miała przed oczami jego ciało dla własnej rozkoszy. Archanioł był zbudowany jak marzenie, jego pierś wyrzeźbiona w mięśnie mężczyzny, który musi być w stanie unieść swój własny ciężar - i więcej - podczas lotu.
Jej wzrok pieścił linie jego piersi, podbrzusza, schodząc niżej. Wciągnęła powietrze i zmusiła swoje spojrzenie do powędrowania w górę. – Podejdź.
Uniósł brew, po czym, ku jej całkowitemu zdumieniu, wypełnił rozkaz. Gdy wchodził do wanny patrzyła na średnicę mocnych mięśni jego ud – jak by to było mieć całą tą siłę wokół niej, gdy zagłębiał się w jej wnętrzu? Jej mięśnie się zacisnęły. Nigdy nie pożądała mężczyzny z taką mocą, nigdy nie była bardziej świadoma swojej kobiecości. Raphael mógł ją złamać jak gałązkę. A dla kobiety urodzonej jako łowca, nie była to groźba… lecz najmroczniejsza pokusa.
Jej ręka zacisnęła się pod wodą w pięść, gdy przypomniała sobie jak sprawił, że się zraniła. Nie zapomniała, nie miała żadnych romantycznych fantazji, że się zmieni, stanie się bardziej ludzki. Nie. Raphael był Archaniołem Nowego Jorku i musi być gotowa na zabranie tego mężczyzny do swojego łóżka. Woda pluskała o jej piersi, gdy usadowił się po przeciwnej stronie, jego skrzydła złożone za jego plecami, a jego włosy od pary zaczęły się kręcić.
- Dlaczego to odwlekasz? - spytała, gdyż widziała jawny dowód jego podniecenia.
- Gdy żyjesz tak długo jak ja – powiedział, jego oczy przymknięte, lecz z pewnością skupione na niej. – uczysz się doceniać nowe doznania. Są tak rzadkie w życiu nieśmiertelnika.
Odkryła, że posunęła się w jego stronę. Objął ramieniem jej talię, przysuwając ją coraz bliżej, aż usiadła na nim okrakiem, podczas gdy on siedział na stopniu tuż pod linią wody. Ułożył ją stanowczo na swoim ciele.
Wciągając gwałtownie powietrze, powiedziała – Seks nie jest dla ciebie nowością. – i zakołysała swoim gorącem na tej jego wyśmienitej twardości. Żadne słowo nie mogło opisać tego co czuła. Tego co jej ciało czuło przy jego.
- Nie. Lecz ty nią jesteś.
- Nigdy wcześniej nie miałeś łowcy? – uśmiechnęła się ukazując zęby, przygryzając jego dolną wargę.
Lecz on się nie uśmiechnął. – Nigdy wcześniej nie miałem Eleny. – słowa były ochrypłe, jego oczy tak poważne, że czuła się jego własnością.
Zawieszając ramiona wokół jego szyi, pochyliła się do tyłu by móc spojrzeć w jego twarz. – A ja nigdy wcześniej nie miałam Raphaela.
W tamtym momencie, miała wrażenie że coś zmieniło się w powietrzu, w jej duszy.
Po czym ręce Raphaela rozłożyły się na dolnej części jej pleców i to uczucie zbladło. Nic, pomyślała, to było nic, poza jej wybujałą wyobraźnią. Była zmęczona, sfrustrowana, tak bardzo zachłanna tego nieśmiertelnego, który nie ukrywał faktu że pożądanie czy nie, może ją jeszcze zabić.
- Zasady. – powiedział Raphael, łapiąc jej wzrok i utrzymując go.
Przycisnęła się bliżej do niego, kontynuując pocieranie się o jego podnieconą długość. Dzisiaj potrzebowała przyjemności, którą Raphael może jej zapewnić. I jeżeli będzie ona zawierała odrobinę zmysłowego okrucieństwa pomieszanego z przyjemnością, niech więc i tak będzie. – Taak?
Unieruchomił jej ruchy tymi swoimi potężnymi rękoma. – Nim to się skończy, będę twoim jedynym kochankiem.
Jej mięśnie zacisnęły się na całkowitą władczość zgromadzoną w tym oświadczeniu. – Nim co się skończy?
- Ten głód.
Problem polegał na tym, że obawiała się iż to szaleństwo nigdy się nie skończy, że spocznie w grobie wciąż pragnąc Archanioła Nowego Jorku. – Tylko wtedy, jeżeli zgodzisz się na moje warunki.
Nie podobało mu się to, jego kości ostro zarysowane pod napiętą skórą. – Mów.
- Dla ciebie również żadnych wampirzych, ludzkich czy anielskich ciasteczek. – wbiła mu paznokcie w ramiona. – Nie będę się tobą dzielić. – może być zabawką, lecz była zabawką z pazurami.
Jego wyraz twarzy rozpłynął się, te kobaltowe oczy zabłyszczały w wyrazie satysfakcji. – Umowa stoi.
Zaskoczona, bo oczekiwała kłótni. – Mówię poważnie. Nawet jednego kochanka. Odetnę ręce, którymi cię dotkną, wyrzucę ich ciała, gdzie nikt ich nigdy nie znajdzie.
Wydawał się rozbawiony przez jej makabryczną groźbę. – A ja? Co mi byś wtedy zrobiła? Postrzeliła kolejny raz?
- Nie czuję się winna z tego powodu. – Choć w rzeczywistości czuła. Troszeczkę. – Wciąż cię boli?
Zaśmiał się, a jego czysta przyjemność była jak dotyk. – Ach Eleno, jesteś sprzecznością. Nie, już nie boli. Zagoiło się.
Chciała być twardzielem, lecz ten jego uśmiech robił jej dziwne rzeczy, topiąc ją od wewnątrz. – Więc co podnieca archanioła?
- Naga łowczyni to dobry początek. – przycisnął ją mocniej o swój członek, przytrzymując ją w miejscu, gdy normalnie by się wykręciła. – Moje skrzydła. – powiedział jej, całując jej szyję, znajdując ten wrażliwy punkt tuż ponad jej obojczykiem.
Co sprawiło, że zmiękła i zwróciła mu tą przyjemność. – Skrzydła? – ugryzła delikatnie ścięgna na jego szyi, czując przeciągłe gorąco rozlewające się po jej ciele – sądziła, że chciała krótki, ostry numerek, który rozproszyłby jej myśli na tyle by uspokoić szum adrenaliny, lecz teraz gdy była w jego ramionach, powolny spadek w zmysłowe zapomnienie brzmiał o wiele lepiej.
Gdy nie odpowiedział, zdecydowała by zrobić trochę własnego rozpoznania. Przesuwając jedną ręką, pieściła stanowczo szczyt jego prawego skrzydła. Zesztywniał przy jej ciele, było to
napięcie oczekiwania, ten rodzaj który mówił jej, że albo zrobiła cos bardzo dobrego, albo bardzo złego. Skoro wciąż pulsował pod nią ciepłem i twardością, zdecydowała, że było to jednak coś dobrego i powtórzyła tą czynność. Zadrżał.
- Są seksualnie wrażliwe? – jej oczy się zmrużyły, wsunęła rękę w jego włosy i odczepiła go od swojej szyi. – Ta Sucza Księżna ocierała swoimi skrzydłami o twoje.
Pozwolił jej się trzymać, choć obydwoje dobrze wiedzieli, że w każdej sekundzie mógł się z łatwością oswobodzić. – Tylko w pewnych sytuacjach. – jeden długi palec kreślił koła na jej sutkach.
Trzasnęła go w rękę. – Jakoś tego nie kupuję.
Przesunął palcem do zgięcia jej łokcia, sprawiając że zadrżała. – Czy to jest wrażliwe w normalnych sytuacjach?
- Hmph. – lecz puściła jego włosy i pozwoliła się pocałować jak należy.
Gdy przerwali by nabrać powietrza, powiedział – Tak, są wrażliwe. Lecz wrażliwe jedynie w seksualnym kontekście – czyli przy tobie, nieustannie.
- Jak widać, ponad tysiąc lat uczy co nieco wdzięku. – powiedziała o jego usta. Perfekcyjne usta. Usta, które mogłaby skubać godzinami. – Masz całkiem nieźle gadane.
- Jak na wojownika może i tak.
Była zbyt zainteresowana całowaniem go by od razu odpowiedzieć, jej całe ciało skupione na jego, jej skóra tak wrażliwa, iż myślała że eksploduje. – Wanna?
Pokręcił głową. – Chcę cię zobaczyć w swoim łóżku.
- Kolejny upadły łowca. – wymruczała. – Gdzie jest mydło?
Sięgnął wzdłuż krawędzi podnosząc prawie przeźroczystą kostkę. Gdy namydlił ręce i zaczął nacierać nimi jej ramiona, czysty mocny zapach podobny do jego własnego – woda, wiatr, las – uniósł się nad nią. – Czy tak wiele z nich upada? – spytał, błądząc rękoma w dół by namydlić jej wyeksponowane piersi.
Co sprawiło, że dolna część jej ciała ścisnęła się o kolejny milimetr. – Wampiry są sexy. – droczyła się. – Anioły są zazwyczaj zbyt nadęte by przejmować się ludźmi. Jesteście zbyt skupieni na sobie by ostro się zabawić.
Spojrzał na nią przez rzęsy ciemne od wilgoci, namydlone ręce przesuwające się pod linię wody by robić rzeczy, które z pewnością były nielegalne. – Więc przyda ci się parę lekcji.
Poruszyła się na jego palcach, podburzając go by zrobił więcej. – Tak, proszę.
Podał jej mydło wciąż trzymając swoją drugą rękę w tym samym miejscu, dotykając ją z cierpliwością, której większość mężczyzn nie nauczyłaby się żyjąc nawet i z tysiąc lat. – Więc łowczyni, teraz twoja kolej by mnie czegoś nauczyć.
- Lekcja pierwsza – oświadczenie pozbawione tchu. – zawsze dawaj łowcy to czego chce. – utrzymując jej spojrzenie prowadził ją do nieuchronnego szczytu, namydliła ręce i zaczęła badać jego ciało. Mięśnie, muskuły i siła, był doskonały w każdym calu. – Och! – upuszczając mydło, ścisnęła jego ramiona śliskimi dłońmi, gdy dotknął tego cudownego miejsca, grożąc wymuszeniem na niej wzniesienia się na sam szczyt przyjemności. – Przestań. – szepnęła, a on jej posłuchał… tylko po to by wsunąć w nią dwa palce.
- Rozluźnij się. – powiedział, całując napiętą linię jej szyi. – Odpuść.
Rozluźnić? Podczas seksu? Nigdy sobie na to nie pozwoliła, nigdy od czasu tego pierwszego razu. W swojej niewinności, trzymała tak mocno, że złamała obojczyk swojego kochanka. Lecz Raphael nie był człowiekiem – nie złamie się, nie nazwie jej potworem. I wtedy czysta przyjemność podjęła za nią decyzje. Archanioł wziął jej usta w dzikim pocałunku, pojedynek języków i warg, nawet gdy jego palce wsuwały się w nią mocno i szybko. Doszła w cudownym wybuchu, jej ciało ścisnęło się tak mocno, że aż boleśnie.
W następującej poświacie przyjemności była świadoma Raphaela kończącego mydlenie. Gdy powiedział jej by odchyliła głowę by opłukać jej włosy, zrobiła to z marzycielskim uśmiechem. Mogłaby się do tego przyzwyczaić, pomyślała, odmawiając myślenia o przyszłości. Ponieważ, prawda była taka, długość jej życia mało prawdopodobnie będzie bliska przeciętnego człowieka. Po pierwsze łowcy z reguły wiedli niebezpieczne życie, a ona na dodatek, tropiła oszalałego archanioła.
- Do góry.
Podniosła się, całując Raphaela gdy zrobił to samo. Przebłysk zaskoczenia rozjaśnił jego oczy. – Jak długo mogę liczyć na taką uległość?
- Poczekaj, a zobaczysz. – pozwoliła by poprowadził ją pod prysznic, gdzie spłukał ostatnią mydlaną pianę, nim złapał duży, błękitny jak niebo ręcznik. Wzięła go od niego i wysuszyła się,
przyglądając się jak robi to samo stanowczymi ruchami, które mówiły jej, że nie miał pojęcia co obserwowanie go robiło jej ciału. Intrygujące.
Raphael wyraźnie wiedział jaki był piękny, jaki miał efekt na śmiertelnikach. Lecz widząc go teraz, zdała sobie sprawę że pod tą arogancją nie było próżności – co pasowało do całej reszty, gdy o tym myślała. Zabierz mu wszystkie warstwy cywilizacji, a w jego duszy zostanie wojownik, dla którego wygląd to zwyczajnie kolejne narzędzie w arsenale.
Bez ostrzeżenia otworzył swoje skrzydła, obsypując ją milionami kropel. – Hej! – lecz ona i tak już okrywała się ręcznikiem, sięgając po następny by wytrzeć do sucha jego skrzydła.
Patrzył jak podchodzi. – Same wyschnął.
- Ale czy będzie z tym tyle zabawy? – spojrzała znacząco na jego erekcję, przesuwając miękki materiał po jego skrzydłach z wyjątkową ostrożnością.
- Pospiesz się, Eleno. – kobaltowe błyskawice powróciły. – Jestem gotowy zerżnąć cię w zapomnienie.
O dobry Boże. Upuszczając ręcznik, pociągnęła jego głowę w dół i pocałowała go szaleńczo. Jeżeli brać pod uwagę jego reakcję to mu się podobało. Odsuwając ręcznik, który ją zakrywał, uniósł ją aż założyła swoje nogi na jego talii. Przerywając pocałunek, ruszył w kierunku drzwi łazienki.
– Moja kolej, łowczyni.
Raphael upuścił ją delikatnie na łóżko.
- Miło. – westchnęła na dekadenckie uczucie pościeli na skórze, jej oczy złączone ze spojrzeniem archanioła. Jego wzrok był tak gorąco męski, tak władczy, że zastanawiała się przez ułamek sekundy, czy nie popełniła błędu. Co jeżeli będzie chciał ją na własność? – Miałeś kiedykolwiek niewolnika? – spytała.
Jego wargi uniosły się delikatnie, choć było to rozbawienie stłumione zmysłowym oczekiwaniem. – Wielu. – złapał za jej kostki i rozłożył jej nogi. – Wszyscy byli gorliwi by mi służyć – w każdy możliwy sposób.
Chciała go kopnąć, lecz przytrzymał ją bliżej, jego twarz napięta w sposób prawdziwie seksualny. – Niektórzy z nich spędzili lata ucząc się jak doprowadzić mężczyznę do ekstazy. Wampiry miały setki lat by opanować tą sztukę.
- Drań. – ostra krytyka, choć jej ciało było napięte w oczekiwaniu, jej piersi gorące.
- Jednakże – uniósł ją by zagłębić się w niej jednym silnym pchnięciem. – żadnemu z nich nigdy nie zabroniłem innych kochanków.
Jej plecy wygięły się w łuk, gdy próbowała przyzwyczaić się do wstrząsu jakim była inwazja w jej ciało, skrajne poczucie pełności, bolesne rozciągnięcie w ekstazie. Kiedy w końcu była w stanie wziąć oddech, on wciąż w tej samej pozycji walczył o panowanie nad sobą. – Odnoszę wrażenie, że nie jesteś z tych co się dzielą. – jej głos nie był do końca stabilny.
- Nie jestem. Jeżeli jedna z nich poszła do innego mężczyzny, – zaczął wysuwać się z niej z powolnym namaszczeniem – to tysiące innych czekało, gotowe zająć jej miejsce. Nie miało to dla mnie znaczenia.
Nie była w stanie myśleć, jej całe ciało skupione na miejscu w którym ich ciała się spotykały. Rozsądek został przygnieciony przez obezwładniającą, zwodniczą siłę jego słów.
- Jeżeli weźmiesz sobie kochanka, Eleno – wszedł w nią ponownie, wymuszając na niej krótki wdech. – to, to co mu zrobię stanie się koszmarem dorównującym ludzkiej historii. – dalej już nie było słów, jedynie ruch – śliski ruch ciała o ciało, pchnięcie i odparowanie kobiety i mężczyzny, soczysty, erotyczny wybuch w ekstazę.
Ostatnia rzecz jaką Elena zapamiętała, to myśl, że może nie do końca pojęła siły ich połączonego pragnienia.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Czw 20:58, 17 Lis 2011    Temat postu:

Emma i Max z jakiej serii są?
Powrót do góry
Scarlett13
Wampirzątko


Dołączył: 13 Paź 2010
Posty: 508
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Czw 21:04, 17 Lis 2011    Temat postu:

Bell Dana Marie - The Wallflower

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Wto 20:34, 22 Lis 2011    Temat postu:

Mrrrr świetne te kawałki:) aż się nie mogłam oprzeć i mój nałóg wróciłVery Happy
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Śro 10:10, 23 Lis 2011    Temat postu:

Tego pierwszego nie czytałam, muszę to zmienić.
No i moje aniołki aaaaaaaaaaaaaaaa kocham najbardziej na świecie.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Sob 19:19, 26 Lis 2011    Temat postu:

Cóż za fascynujący temat Smile Powinnyście obowiązkowo podawać z tytułem, autorem i stoną w książce Wink
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Nie 22:57, 27 Lis 2011    Temat postu:

Pogładził mnie po policzku i znów zauważyłam, jak bardzo czarne są jego oczy. Spojrzenie w nie było jak wpatrywanie się w zimowe niebo.
Gdy nachylił się i pocałował mnie w dolną wargę, złapałam go za klapy i odwzajemniłam pocałunek. Pachniał wspaniale - wyprasowaną bawełną i własnym tajemniczym zapachem. Ja oczywiście pachniałam truskawkami. Ale jemu to nie przeszkadzało. Jego język znalazł się w moich ustach, co z kolei mi nie przeszkadzało ani trochę.
- Pewnie zaraz mnie pożegnasz - powiedział cicho, przerywając pocałunek. Lekko przygryzł moją szyję, ale nie zranił mnie. Zadrżałam i pochyliłam się w jego stronę.
- Cóż, naprawdę powinnam. To paskudne z mojej strony.
- Co takiego, kochana?
- Że jutro znów będę dla ciebie wredna. Paskudnie byłoby, gdybym pozwoliła ci zostać.
Zaśmiał się przy mojej szyi. Prawie nigdy tego nie robił, ale gdy już się śmiał, zawsze było to zdumiewające i przyjemne, jak znalezienie dojrzałej pomarańczy w skrzynce na listy.
- Zaryzykuję - powiedział, zrzucając marynarkę. Stałam i patrzyłam, jak się rozbiera. To niesamowite,
jak szybko potrafił zrzucić ubranie. Boże, a to ciało. Był synem rolnika, a gdy umarł, był w doskonałej formie. Miał szerokie ramiona i musiał zamawiać garnitury na miarę, a na jego ramionach rysowały się widoczne mięśnie. Jego klatkę pokrywało nieco ciemnych włosów, rzednących w kierunku wąskiej talii i długich, umięśnionych nóg. I bardzo się cieszył na mój widok.
- To nic nie znaczy, prawda? - spytałam, choć nagle bardzo trudno było mi mówić... Miałem wrażenie, że język nie mieścić mi się w ustach. - W Księdze umarłych nie ma kolejnego krótkiego akapitu, o którym zapomniałeś wspomnieć? Że jeśli jeszcze raz pójdziemy do łóżka, to będziesz superkrólem na zawsze?
- Nie. - Odwrócił mnie i odpiął sukienkę. Musnął nosem mój kark. - Nie masz zamiaru... gadać przez cały czas, prawda?
Odwróciłam się do niego. Sukienka spadła na podłogę, tworząc jedwabną stertę, i zobaczyłam, że jego oczy rozszerzyły się z uznaniem - jak nigdy, miałam na sobie pasującą do siebie bieliznę. Jasnozieloną w motylki.
- Co to miało znaczyć?
- Nic. Mów dalej, kochanie. Zamieniam się w słuch. -Zaśmiał się i przytulił mnie do siebie. Z zainteresowaniem
zauważyłam, że wbija się w moje podbrzusze, więc postanowiłam zapomnieć o irytacji.
- Elizabeth, naprawdę, naprawdę bardzo mi się podobasz.
- Wiem, czuję to. Też cię lubię, Erie, gdy nie zachowujesz się jak dupek.
- Innymi słowy, gdy ci ulegam. Doskonały fundament pod budowę tysiącletniego związku.
Po raz pierwszy ta myśl nie była całkowicie przerażająca. Był tak dziwnie radosny, że mnie też udzielał się dobry nastrój. Szczerze mówiąc, nigdy nie widziałam go w lepszym humorze. Facet pewnie bardzo lubił seks.
- Nie wybiegajmy za daleko w przyszłość, okej?
- Jak sobie życzy moja królowa - powiedział, uniósł mnie i rzucił na łóżko. - Poza tym podobają mi się te motylki. Ale chyba lepiej wyglądałyby na podłodze, nie sądzisz?
I po chwili tam się znalazły.
- Łał.
- Tak.
- Mam zadyszkę. Naprawdę nie mogę złapać oddechu, a przecież nie muszę oddychać. A niech cię!
Sinclair przeciągnął się, przyciągnął mnie do swojego boku i cmoknął w pierś.
- Sztuka ma wiele form.
- O, teraz jesteś artystą, tak?
- Tak.
Prychnęłam, ale się nie sprzeciwiłam. Był wygłodniały, umiejętny i bardzo, bardzo dobry. Oczywiście miał jakieś sześćdziesiąt lat doświadczenia. Moja szyja wciąż bolała
mnie w miejscu ugryzienia, ale nie miałam do niego żalu. Wiedziałam, że nie mógł się opanować.
Zastanawiałam się, czy bolało go tam, gdzie ja go ugryzłam.
Leżałam obok niego i zastanawiałam się, jak się z nim podzielić moim małym sekretem. Bo znowu się to wydarzyło. Gdy się kochaliśmy, mogłam czytać mu w myślach. Ale wiedziałam, że on nie mógł czytać moich. Już wcześniej próbowałam wysyłać mu myśli, ale bez skutku. I nie byłam dość sprytna, żeby wymyślić taktowny i nieprzerażający sposób na poinformowanie go o tym.
Na przykład: „Wiesz, Sinclair, jak się kochamy, to słyszę każdą twoją myśl i pragnienie? Komuś tak kontrolującemu się jak ty pewnie to nie przeszkadza, nie?"
Mowy nie ma.
- Jesteś pewien, że chcesz tu spędzić noc? A jeśli Władca Marionetek znów mnie zaatakuje?
- Niech spróbuje - powiedział Sinclair, przykrywając nas kołdrą. - Fantazjowałem o oderwaniu mu głowy przez parę ostatnich dni.
- Wiesz, ludzie raczej fantazjują o małżeństwie, budowie wymarzonego domu albo fajnych wakacjach.
- O tym też myślę - odrzekł z powagą.
- Ojej, czy teraz jest ten moment, gdy wyjawiamy sobie sekrety i zakochujemy się w sobie? - zażartowałam.
Czułam, jak przygląda mi się w ciemności.
- Nie - odparł po namyśle. - Idź spać.
Jasne! To kłębowisko myśli w mojej głowie na pewno mi na to pozwoli. A niech to, wciąż odtwarzałam ten wspaniały seks sprzed chwili. Naprawdę wspaniały.
Wciąż czułam na sobie jego dłonie. W sumie wciąż trzymał na mnie dłonie. Ale wcześniej te rączki były wszędzie. I całował mnie też wszędzie. Był jak umierający z głodu, który dorwał się do szwedzkiego bufetu.
Był naprawdę wszędzie. Sinclair praktycznie zamieszkał między moimi nogami. Gdy jego język wślizgnął się we mnie, myślałam, że oszaleję. Lizał, całował i ssał, a ja byłam tak zajęta błaganiem, żeby nie przerywał, że najpierw pomyślałam, że mówi na głos.
Me gryź jej, nie gryź, nie gryź, nie gryź...
- Co się stało? - wydyszałam.
- Nic. Cii - powiedział i trącił językiem moją łechtaczkę. Nie gryź nie gryź nie gryź nie gryź nie nie nie...
Złapałam go za ramiona i podciągnęłam, aż jego klatka oparła się na mojej.
- To miłe - wykrztusiłam. - Ale czy teraz możesz mnie przelecieć?
Oczekiwałam sarkastycznej odpowiedzi albo kolejnego irytującego: „jak królowa sobie życzy", ale zamiast tego kolanem rozsunął moje nogi i we mnie wszedł. Niemal sięgał mi do gardła - był naprawdę hojnie obdarzony, co wcale mi nie przeszkadzało.
Me gryź nie gryź nie gryź nie gryź przestraszysz ją nie gryź nie...
Owinęłam nogi wokół jego pasa, zachęcając go do większej bliskości przy posunięciach i przycisnęłam jego twarz do swojej szyi. Mięśnie ramion miał naprężone. Miałam wrażenie, że palcami dotykam żywej skały.
I wtedy go ugryzłam. Zesztywniał w moim uścisku i cały zadrżał. Jego chłodna, gęsta krew popłynęła mi do
ust, a poczucie brania od niego, gdy on brał ode mnie, doprowadziło mnie do orgazmu.
Niemal nie poczułam, jak zębami przecina mi skórę. Drżałam przy nim i zdałam sobie sprawę, że te wysokie pojękiwania to była moja sprawka.
Kołysaliśmy się tak bardzo, że moje ogromne, ciężkie łoże zaczęło się ruszać. Wezgłowie uderzało w ścianę i dom pewnie też się trząsł. A przynajmniej powinien. Miałam wrażenie, że cały wszechświat powinien odczuć to, co robimy. Nie byliśmy parą samotników uprawiających seks. Po raz pierwszy w życiu poczułam, kim jesteśmy i do czego zmierzamy. Król i królowa wampirów w tak namiętnym uścisku, że ze ścian odpadał tynk.
Elizabeth!
- Erie - wykrztusiłam.
Pchnął jeszcze raz, mocniej niż poprzednio, a wezgłowie uderzyło w ścianę po raz ostatni. Doszłam po raz drugi. On też. Uścisnął mnie niemal boleśnie, a następnie zaczął lizać miejsce, w które mnie ugryzł na szyi, a ja próbowałam złapać oddech.
- Jezu!
- Prosiłem, żebyś tak do mnie nie mówiła - powiedział i oboje zaczęliśmy się śmiać.
Tak, to było coś. Ciekawe, czy teraz podczas seksu mogłam czytać myśli każdego, czy tylko Erica? I jak długo powinnam ukrywać przed nim ten sekret?
Usłyszałam skrzypnięcie i się wzdrygnęłam. Sinclair strzelił palcami tuż przed moją twarzą.
- Jesteś tam? Od dziecięciu sekund powtarzam twoje imię.
- Wybacz. Rozmyślałam. I nie rób tak. Wiesz, że tego nie znoszę.
- O czym rozmyślałaś?
- O tym, jak świetny jesteś w łóżku. - Cóż, była to w dużej mierze prawda. - Nie znoszę mówić ci rzeczy, od których będziesz jeszcze bardziej napuszony, ale trudno!
- Dziękuję - powiedział skromnie, ale słyszałam zadowolenie w jego głosie. - To ty wydobywasz ze mnie to, co najlepsze. Twoje ciało to inspiracja.
- Wiesz, próbuję schudnąć. Serio, jesteś najlepszym, jakiego miałam.
- Tak? A ilu ich było?
- Nie ma mowy, spryciarzu. Nie bawię się w to. Ziewnął i przytulił mnie do siebie.
- Czemu nie?
- Bo wygrasz. Uprawiasz seks znacznie dłużej niż ja.
- Prawda. Ale jestem ciekaw innych, których zaprosiłaś do łóżka.
- Powiem tylko, że mogę ich zliczyć na palcach jednej dłoni. I ani słowa więcej.
Szczerze mówiąc, na trzech palcach. Ale to nie jego interes.
- Niemal dziewica - rozmarzył się.
- Oj, zamknij się. Zaczyna świtać, czy tylkommm... Ostatnie, co pamiętam, to chichot Erica, gdy traciłam
przytomność. Głupie wschody słońca!

Nieumarła i Bezrobotna Uwielbiam tą scenę, gorąca i jednocześnie zabawna. Smile
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Pon 15:34, 28 Lis 2011    Temat postu:

- Za późno. - Jednym zręcznym ruchem poderwał ją z podłogi i położył na środku łóżka. Zaczęła szybciej oddychać, gdy w pośpiechu zajął się uwalnianiem jej z tego irytującego ubrania.
- Dante.
Odrzucił na bok jej buty i skarpetki, po czym sięgnął, żeby zdjąć osłonięty pochwą sztylet, i zajął się suwakiem przy spodniach.
- Nie masz pojęcia, przez ile nocy mnie dręczyłaś, kochanie. - Pozbył się jej spodni i skupił uwagę na bluzce. - Patrzyłem na ciebie, czułem twój zapach, twoje ciepło. To naprawdę wystarczyło, żeby każdego wampira doprowadzić do szaleństwa.
Jej policzki się zarumieniły, kiedy zdjął jej bluzkę i patrzył na nią sennym wzrokiem. Niech to diabli, ależ z niej smakowity kąsek.
Rozciągnięta na czarno-złotej kołdrze w skąpej koronkowej bieliźnie mogła nawet najbardziej wybrednego wampira przyprawić o zawrót głowy.
Fala dzikiego, ślepego pożądania zmyła bez śladu resztki osłabienia.
Abby wytrzymała jego spojrzenie i powiedziała powoli:
- To dobrze.
Dante uniósł brwi, opierając ręce po obu stronach jej głowy i unosząc się nad nią.
- Dobrze?
Przesunęła dłońmi wzdłuż jego ramion, docierając do piersi. Szarpnęła guziki koszuli.
- Ty też mnie dręczyłeś - wyjaśniła.
Opuścił głowę, żeby musnąć ustami czułe miejsce tuż poniżej jej ucha.
- Więc dlaczego do mnie nie przyszłaś? Jego koszula została brutalnie zdarta.
- Sądzisz, że wskakuję do łóżka każdemu wampirowi, którego spotkam? - spytała.
W jego oczach zapłonęły diabelskie ogniki.
- Myślę, że od tej pory byłoby najlepiej, gdyby moje wampirze łóżko pozostało jedynym, do którego wskakujesz.
Pochylił się, by skubnąć ją w ucho, za co został nagrodzony dreszczem pożądania, który przeszył ciało Abby.
Jego ciało było już gotowe i napięte do bólu, kiedy wyznaczył pocałunkami ścieżkę wzdłuż jej szyi, równocześnie starając się pozbyć reszty ubrania. Potem użył wysuniętych kłów, by zerwać z niej biustonosz.
Abby wstrzymała oddech, gdy ostre kły zadrapały jej delikatną skórę. Dante stłumił jęk.
- Do diabła, chciałbym móc cię posmakować -mruknął, szukając językiem jej sutka.
Wsunęła mu palce we włosy i przywarła do niego całym ciałem.
- Posmakować? Masz na myśli spróbować krwi?
- Nie ma nic bardziej intymnego niż połączenie krwi. Ani nic bardziej erotycznego.
- To, co robimy, wydaje mi się bardzo erotyczne -westchnęła. - Nie jestem pewna, czy zniosłabym cokolwiek więcej.
Dante polizał delikatną skórę jej piersi, przesuwając równocześnie dłońmi po biodrach i nogach. Ciepło Abby wsączało się w jego ciało aż do martwego serca.
- Byłabyś zaskoczona, kochanie - zapewnił, zajmując miejsce między jej udami. - Jeszcze nawet nie zaczęliśmy testować wszystkich możliwości.
Zapraszająco objęła go nogami.
- Masz na myśli bitą śmietanę?
- Bitą śmietanę, truskawki... łańcuchy.
- Łańcuchy? Chyba w twoich snach, kolego. Ja... Dante z cichym śmiechem wbił się w jej wilgotne
ciepło. Aż zadrżał z emocji, gdy zatopiła paznokcie w jego ramionach i jęknęła z rozkoszy.
- O, tak.
- O, tak - szepnął, opuszczając głowę, by czule pocałować ją w usta.
Głęboko wewnątrz niej Dante zamarł w bezruchu, żeby napawać się uczuciem tak intymnej bliskości. Nawet jeśli będą mieli całą wieczność na poznawanie siebie nawzajem, nigdy nie znuży się tą kobietą. Nigdy nie będzie miał dość jej ciepła i miękkości.
Nigdy nie będą zbyt blisko.
Zaniepokojona jego bezruchem, Abby otworzyła oczy i spojrzała na niego pytająco.
- Dante? Coś nie tak? Dotknął wargami jej czoła.
- Wszystko doskonale, kochanie - szepnął, napierając biodrami i cofając je, by pchnąć znowu. - Ty jesteś doskonała.
Zacisnęła nogi wokół jego pasa i się zarumieniła.
- Na pewno nie doskonała.
- Nigdy nie kłóć się z wampirem. My zawsze mamy rację.
Z jego gardła wydobyło się ciche warknięcie. Do diabła. Potrzebował czegoś więcej, Zapragnął połączyć się z nią tak, żeby zostali związani na zawsze.
- Abby.
- Dante... - jęknęła, gdy nie przestawał poruszać się wewnątrz niej. - Czy ta rozmowa nie może poczekać? Trochę trudno mi się teraz myśli.
Przesunął językiem po jej wargach.
- Chciałbym ci coś dać.
Jej paznokcie wbiły się nieco głębiej, przyprawiając go o cudowny dreszcz.
- Co takiego?
- Dar.


Ivy Alexandra
Strażnicy Wieczności (tom: 1)
Kiedy nadciąga ciemność
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Sob 1:02, 10 Gru 2011    Temat postu:

Wg mnie to nie do końca paranormal, ale skoro wątek na temat tej serii jest na forum, to wrzucam :wink:





Wieczorem, gdy w końcu zawiedziono go przed duży, okrągły szałas, nie był nawet pewny, czy to już czas, zanim nie wszedł do środka. Po przekroczeniu wejścia przystanął, aby się rozejrzeć. Wnętrze oświetlały dwie kamienne lampki w kształcie czarek. Płonął w nich suchy mech zanurzony w tłuszczu. Ziemię okrywały futra, a ściany były obwieszone wzorzystymi plecionkami. Za okrytym futrami podwyższeniem wisiała skóra białego konia ozdobiona czerwonymi głowami młodych, obficie nakrapianych dzięciołów. Na samym brzegu podwyższenia siedziała Noria i nerwowo spoglądała na spoczywające na kolanach dłonie.
    Z drugiej strony odgrodzono kawałek pomieszczenia wiszącymi skórami, znaczonymi w tajemne wzory, i zasłoną z rzemieni jedną ze skór pocięto w wąskie pasma. Ktoś był za tą zasłoną. Ujrzał dłoń odchylającą kilka rzemyków i przez krótką chwilę patrzył w pomarszczoną, starą twarz Hadumy. Odetchnął z ulgą. Zawsze przynajmniej jedna osoba była świadkiem ceremonii, aby móc potem zaświadczyć o przekształceniu dziewczyny w kobietę oraz upewnić się, czy mężczyzna nie był zbyt brutalny. Jondalar, jako że był obcy, obawiał się nawet, że może tu być całe grono niechętnych mu strażników. Przy Hadumie jednak nie miał żadnych obaw. Ale nie wiedział, czy ma ją pozdrowić, czy też jej nie zauważać. I postanowił uczynić to drugie, a zasłona opadła z powrotem.
    Noria na jego widok wstała. Jondalar podszedł do niej z uśmiechem. Była raczej drobna, twarz okalały jej miękkie, jasnobrązowe włosy. Była boso, wokół talii miała zawiązaną spódniczkę z jakichś włókien, które kolorowymi pasami spływały poniżej kolan. Koszula z miękkiej jeleniej skóry, ozdobiona barwionymi piórkami, była zasznurowana ciasno z przodu. Opinała ciało wystarczająco, aby ukazywać, że jej kobiece kształty były już dobrze rozwinięte, choć nie straciła jeszcze dziewczęcych krągłości.
    W jej spojrzeniu czaiła się obawa, lecz próbowała się uśmiechać. Jondalar nie uczynił żadnych gwałtownych ruchów, a jedynie usiadł na brzegu podwyższenia i uśmiechnął się. Dziewczyna z wyrazem lekkiej ulgi również usiadła, jednak dostatecznie daleko, aby ich kolana się nie stykały.
    Byłoby prościej, gdybym mówił jej językiem, pomyślał. Ona jest przestraszona. Nic dziwnego, jestem przecież dla niej całkiem obcym człowiekiem. Taka przestraszona, to wzruszające. Czuł przypływ opiekuńczych uczuć i pierwsze dreszcze podniecenia. Zauważył w pobliżu rzeźbioną drewnianą misę i kilka czarek do picia, zamierał po nie sięgnąć, ale ona spostrzegła jego zamiar i poderwała się, aby je napełnić.
    Gdy podawała mu czarkę bursztynowego napoju, dotknął jej dłoni. Cofnęła nieco rękę. Jondalar uścisnął delikatnie jej dłoń, potem wziął czarkę i wypił. Płyn był słodki, o ostrym sfermentowanym posmaku. Nie był nieprzyjemny, ale Jondalar nie był pewny jego mocy. Postanowił nie pić za wiele.
    - Dziękuję, Noria - powiedział, odstawiając czarkę.
    - Jondalar? - zapytała, spoglądając w górę. W świetle kamiennych lampek mógł jedynie powiedzieć, że jej oczy były nieco ciemne, ale nie był pewny, czy były szare, czy też niebieskie.
    - Tak, Jondalar. Z Zelandonii.
    - Jondalar... Zelandonii mężczyzna.
    - Noria, Hadumai kobieta.
    - Ko-bieta?
    - Kobieta - powiedział, dotykając palcem jednej z dziewczęcych piersi. Dziewczyna odskoczyła.
    Jondalar odsznurował pod brodą swoją szatę i rozchylił ją, ukazując lekko kędzierzawą pierś. Uśmiechnął się i dotknął swej piersi. - Nie kobieta. - Pokręcił głową.
    Dziewczyna zachichotała.
    - Noria kobieta - powiedział, powoli wyciągając ponownie rękę w kierunku jej piersi. Tym razem pozwoliła się dotknąć, nie odsunęła się i uśmiechnęła się bardziej swobodnie.
    - Noria kobieta - powiedziała, a potem z figlarnym błyskiem w oczach wskazała na jego przyrodzenie. - Jondalar mężczyzna. ; Raptem wystraszyła się, jakby z obawy, że mogła posunąć się a daleko i podniosła się, aby napełnić ponownie czarki. Nalewała płyn nerwowo, trochę rozlewając i sprawiając wrażenie zakłopotanej. Drżącą ręką podała mu czarkę.
    Przytrzymał jej dłoń, wziął czarkę i upił, potem jej zaproponował łyk. Skinęła głową, ale ponieważ trzymał czarkę przy jej ustach, musiała objąć jego dłonie swymi, aby się napić. Jondalar odstawił naczynie, ponownie sięgnął po jej dłonie i ucałował delikatnie każdą z nich. Dziewczyna otworzyła szeroko za zdumienia oczy, ale nie cofnęła ich. Potem powiódł dłońmi w górę jej ramion, pochylił się bliżej i pocałował ją w szyję. Noria z napięciem i obawą czekała na to, co uczyni dalej.
    Jondalar przysunął się bliżej, ponownie pocałował szyję, a jego ręka osunęła się w dół, żeby ująć dłonią jedną z piersi. Dziewczyna, choć nadal się bała, to jednak zaczynała już czuć pierwsze dreszcze podniecenia. Przechylił jej głowę do tyłu, całował szyję i muskał językiem skórę, pod którą było gardło. Sięgnął, by odwiązać sznurowanie koszuli pod jej brodą. Potem powędrował ustami w górę do ucha i wzdłuż twarzy, odszukując usta. Otworzył swoje i wsunął język pomiędzy jej wargi, a gdy się rozchyliły, nacisnął delikatnie, aby otworzyć je szerzej.
    Następnie cofnął się, puszczając jej ramiona i uśmiechnął się. Dziewczyna miała oczy zamknięte, ale usta nadal miała rozchylone i szybko oddychała. Ponownie ją pocałował, pieszcząc pierś. Potem sięgnął, aby wyciągnąć sznurek z jednej dziurki. I Noria lekko zesztywniała. Jondalar przerwał i spojrzał na nią, a potem uśmiechnął się i spokojnie wyciągnął sznurek z następnego otworu. Dziewczyna siedziała sztywno, nie ruszając się. Spoglądała na jego twarz, a on wyciągał sznurek z kolejnych dziurek, dopóki bluza z jeleniej skóry nie wisiała luźno, rozpięta z przodu na całej długości.
    Pochylił się ku jej szyi, zdejmując z jej ramion bluzę i odsłaniając sterczące dziewczęce piersi o nabrzmiałych sutkach. Czuł pulsowanie w swej męskości. Całował jej ramiona rozchylonymi ustami, wodząc językiem i czuł, jak drży. Pieścił ramiona, zsuwając z nich bluzę. Jego dłonie powędrowały w górę jej kręgosłupa, jego język w dół szyi i piersi, obwiódł nim dookoła brodawki, czując, jak sutek nabrzmiewa, i possał go delikatnie. Dziewczyna westchnęła, ale się nie odsunęła. Possał drugą pierś, wrócił językiem do ust pocałował ją, odchylając do tyłu.
    Noria otworzyła oczy i spojrzała na niego z futrzanego posłania promiennym wzrokiem. Jego oczy były tak bardzo błękitne i przyciągające, że nie mogła się od nich uwolnić.
    - Jondalar mężczyzna, Noria kobieta - powiedziała.
    - Jondalar mężczyzna, Noria kobieta - powiedział ochrypłym głosem, po czym usiadł i ściągnął przez głowę swoją koszulę. Czuł gwałtowne pulsowanie, gdy jego męskość parła, próbując się wydostać. Pochylił się nad dziewczyną, pocałował ponownie i poczuł, jak otwiera usta, by dotknąć swym językiem jego języka. Pieścił jej piersi i wodził językiem w dół szyi i ramion. Znowu odnalazł jej sutek i possał mocniej słysząc, jak jęczy, i czując swój własny przyspieszony oddech.
    Już tak dawno nie byłem z kobietą, pomyślał. Chciał ją wziąć natychmiast. Spokojnie, nie wystrasz jej, upomniał samego siebie. To jej pierwszy raz. Masz całą noc, Jondalarze. Czekaj, dopóki nie będziesz wiedział, że i ona jest gotowa.
    Pieścił gołą skórę poniżej wezbranych wzgórków piersi aż do talii i szukał rzemienia zbierającego jej spódniczkę. Rozplątał węzeł, wsunął dłoń pod spód i położył na brzuchu. Dziewczyna zesztywniała, a potem ponownie się rozluźniła. Sięgnął jeszcze niżej, pomiędzy jej uda, muskając miękki puszek porastający jej wzgórek łonowy. Przesunął ręką po wewnętrznej stronie jej ud. W odpowiedzi dziewczyna rozchyliła nogi.
    Cofnął dłoń, usiadł, a potem zsunął jej spódniczkę z bioder i upuścił na ziemię. Potem wstał i spojrzał na jej delikatne, krągłe nie w pełni jeszcze rozkwitłe kształty. Uśmiechnęła się do niego, w jej spojrzeniu było zaufanie i pragnienie. Jondalar odwiązał rzemień przytrzymujący spodnie i opuścił je. Dziewczyna westchnęła na widok jego sterczącego, nabrzmiałego członka i z cieniem obawy spojrzała mu ponownie w oczy.
    Noria z fascynacją przysłuchiwała się opowieściom innych kobiet o ich Obrzędzie Pierwszej Rozkoszy. Bynajmniej nie wszystkie kobiety uważały, aby to była taka wielka rozkosz. Mówiły, że Dar Rozkoszy został ofiarowany mężczyznom, że kobietom dano zdolność czynienia przyjemności mężczyznom, tak aby byli oni do nich przywiązani; dzięki temu mężczyzna będzie polował, przynosił jedzenie i skóry na odzienie, gdy kobieta będzie w ciąży lub będzie karmiła piersią. Norię ostrzegano, że w czasie Obrzędu Pierwszej Rozkoszy czeka ją ból. Jondalar był tak nabrzmiały, tak duży, jak on się w niej zmieści?
    Znał to pełne bojaźni spojrzenie. To była krytyczna chwila; będzie musiała ponownie się do niego przyzwyczaić. Sprawiało mu przyjemność budzenie uśpionych dotychczas zmysłów kobiety, przygotowując ją do przyjęcia Daru Matki. Wymagało to jednak delikatności i finezji. - Żebym tak kiedyś mógł dać rozkosz kobiecie za pierwszym razem, pomyślał, i nie obawiać się, że jej sprawię ból. - Wiedział, że to było niemożliwe. Obrzęd Pierwszej Rozkoszy zawsze był dla kobiety trochę bolesny.
    Usiadł obok niej i czekał, zostawiając jej czas. Jego pulsujący członek przyciągał jej wzrok. Ujął jej dłoń i powiódł, by go dotknęła; poczuł przeszywający dreszcz. W chwilach takich, jak ta, jego męskość zdawała się żyć swym własnym życiem. Noria poczuła miękkość jego skóry, ciepło, pewność, z jaką się prężył i, gdy członek poruszył się ochoczo w jej dłoni, uczuła ostre, przyjemne mrowienie w ciele i wilgoć pomiędzy nogami. Próbowała się uśmiechnąć, ale w jej oczach nadal się czaił lęk.
    Wyciągnął się obok niej i pocałował ją delikatnie. Dziewczyna otworzyła oczy. Ich spojrzenia się spotkały. Dostrzegła jego niepokój, pożądanie i jakąś nienazwaną, nieodpartą siłę. Jego niemożliwie błękitne oczy przyciągały ją i oszołamiały, czuła się w nich całkowicie zagubiona i poczuła znowu ów przyjemny dreszcz. Chciała go. Obawiała się bólu, ale chciała go. Sięgnęła po niego, zamknęła oczy, otworzyła usta i przytuliła się do niego.
    Jondalar pocałował ją, pozwalając, aby wniknęła w jego usta i w swych pieszczotach przesuwał się powoli coraz niżej, całując i drażniąc językiem kark, szyję oraz delikatnie pieszcząc jej brzuch oraz uda. Przesunął się w okolice wrażliwego sutka, ale cofnął się czekając, aż poda mu usta. Wtedy wsunął dłoń w ciepłą szparę pomiędzy jej udami i odnalazł mały, drgający guzek. Z ust dziewczyny wyrwał się okrzyk.
    Poruszając palcem ssał i delikatnie gryzł jej sutki. Noria jęknęła i poruszyła biodrami. Jondalar przesuwał się niżej, czując jak dziewczyna wstrzymuje oddech. Jego język odnalazł pępek i poczuł, jak Noria się pręży, gdy przesunął się jeszcze niżej, cofając się na podwyższeniu, dopóki nie poczuł pod kolanami ziemi. Wtedy rozsunął jej nogi i po raz pierwszy skosztował jej ostrego, słonawego smaku. Wraz z oddechem wyrwał się Norii drżący okrzyk. Jęczała przy każdym oddechu, rzucając głową w przód i w tył i unosząc swe biodra na spotkanie mu.
    Jondalar rozchylił ją dłońmi, otworzył, lizał jej ciepłe zagłębienia, a potem odszukał językiem mały guzek i począł go drażnić. Jego własne podniecenie narastało coraz bardziej w miarę, jak dziewczyna pojękując ruszała biodrami. Z trudem usiłował się pohamować. Słysząc, że coraz szybciej dyszy, wyprostował się. Nadal klęcząc, aby móc kontrolować swe wnikanie, naprowadził główkę swego nabiegłego krwią organu na jej dziewiczy otwór. Zacisnął zęby, aby nie stracić panowania i wniknął w ciepłe, wilgotne i bardzo ciasne wnętrze.
    Gdy oplotła go w pasie nogami, poczuł się z nią zespolony. Palcem ponownie odszukał guzek i lekko masował go, dopóki nie poczuł, iż dziewczyna unosi biodra. Cofnął się i pchnął mocno, czując, że wnika w głąb, czemu towarzyszył jej krzyk bólu i rozkoszy oraz jego własny okrzyk, gdy wyzwolił w drżących skurczach swe nagromadzone emocje.
    Poruszył się jeszcze kilkakrotnie tam i z powrotem, wnikając tak głęboko, jak potrafił, czując, jak wyciekają ostatnie krople jego nasienia, a potem opadł na nią. Było po wszystkim. Leżał przez chwilę z głową na jej piersi, oddychając ciężko, a następnie uniósł się. Noria leżała bezwładnie, głowę miała odwróconą na bok, oczy zamknięte. Jondalar wycofał się i ujrzał plamy krwi na białym futrze pod nią. Podniósł z powrotem jej nogi na podwyższenie i położył się obok niej, zapadając się w futra.
    Gdy oddech zaczął mu się uspokajać, poczuł na głowie dotyk rąk. Otworzył oczy i ujrzał starą twarz i jasne oczy Hadumy. Noria przysunęła się do niego. Haduma się uśmiechnęła, skinęła z aprobatą głową i zaczęła monotonnie śpiewać. Dziewczyna otworzyła oczy. Widok starej kobiety sprawił jej wyraźne zadowolenie, które wzrosło jeszcze bardziej, gdy staruszka przesunęła dłonie z głowy Jondalara na jej brzuch. Haduma, śpiewając, wykonała nad nimi tajemnicze ruchy, a potem wyciągnęła spod nich zaplamione krwią futro. Krew z Obrzędu Pierwszej Rozkoszy miała dla kobiety magiczne znaczenie.
    Następnie staruszka spojrzała znowu na Jondalara i uśmiechając się wyciągnęła swój sękaty palec w kierunku jego wyczerpanego członka. Poczuł, jak pod wpływem tego dotknięcia jego męskość się pręży i próbuje ponownie wrócić do życia, a potem znowu mięknie. Haduma zachichotała cicho, i po chwili, utykając, wyszła z namiotu, zostawiając ich samych.
    Jondalar wyciągnął się obok Norii. Po pewnym czasie, dziewczyna usiadła i spojrzała na niego jarzącymi się z rozmarzenia oczami.
    - Jondalar mężczyzna, Noria kobieta - powiedziała to takim tonem, jakby naprawdę czuła się teraz kobietą i pochyliła się, aby go pocałować. Jondalar zdziwił się, czując tak szybko dreszcz podniecenia i zastanawiał się, czy miało z tym coś wspólnego dotknięcie Hadumy. Przestał o tym jednak myśleć, gdy zaczął pokazywać ochoczej dziewczynie sposoby na zadowolenie go i dostarczając jej nowych rozkoszy.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Śro 18:40, 21 Gru 2011    Temat postu:

Jego usta powróciły do jej karku, a jego ramiona odpychały jej. Palce Michaela zrobiły pętlę nad kołnierzykiem i całkowicie rozerwały jej koszulkę. Jego oczy skierowały się do jej klatki piersiowej, a jego dłonie gładziły w tym miejscu skórę, delikatnie masując jej piersi, jak gdyby były ze szkła.
Szperała przy jego spodniach, aż ostatecznie udało jej się je rozpiąć.
Z pchnięciem, opadli na podłogę, ale Tori nie udało się go dotknąć. Zamiast tego, popchnął ją plecami na łóżko i dobrał się do jej czarnych szortów.
Migiem, udało mu się je rozpiąć i ściągnąć ponad butami. Rzucił je do tyłu nad swoim ramieniem, razem z jej majteczkami. Potem jego ręce ślizgały się w górę jej ud. Jego oczy były ciemne i gwałtowny napływ jego mocy zalewał pokój, dopóki nie zadyszała w przestrzeń, kiedy on podążał za liniami, gdzie łączyły się jej nogi i biodra.
Spojrzała w dół linii swojego brzucha i zobaczyła jego blady brzuch z linią czarnych włosów , które kończyły się na zdumiewającym trzonku. Spojrzał na nią i wrócił do swojej dłoni, dociskającej śródręcze do wnętrza Tori. Przyglądała mu się, poruszającemu się w górę i w dół, a potem jak zanurza palec w jej środku. Zamknęła oczy i zaczęła poruszać biodrami w jego stronę, ale usłyszała, jak wypuszczał z siebie ciche warknięcia i poczuła, że jego wolna dłoń przyciska jej biodro do łóżka. Była opuchnięta, mokra i gotowa, by go błagać, ale on się nie spieszył. Michael zabrał od niej swoje dłonie. Obniżył swoje ciało ku niej i ponownie zaczął ją całować. Jej sutki bolały, pobudzone wagą jego torsu, kiedy jego biodra szykowały się do spenetrowania jej. Otworzyła oczy i pochyliła się, by wziąć jego dolną wargę między zęby. Jęknął, złapał jej nadgarstki i pociągnął je nad jej głowę.
Uwięził ją swoim ciężarem dodając do tego cudowne uczucie siebie, schylającego się do jej sutka. Wysunęła biodra w jego stronę, próbując wepchnąć go do jej środka.
Michael odsunął się.
- Jeszcze nie.
- Proszę.
Szamotała się starając się uwolnić nadgarstki, ale trzymał ją mocno. Jego wolna dłoń ścisnęła jej sutek. Ból zmieszany z przyjemnością trzaskał w jej ciele i przyprawiał ją o szaleństwo.
- Michael, proszę.
- Nie zmuszaj mnie, żebym musiał Cię związać.

Przymknęła powieki. Ta myśl sprawiła, że jej ciało zdawało się wibrować.
Od zawsze tego pragnęła, ale było to dużym ryzykiem, zwłaszcza z wampirem. Gdyby ktokolwiek się dowiedział, chłopcy z departamentu mogliby jej tego nigdy nie wybaczyć. A gdyby to zaszło za daleko, prawdopodobnie nie byłaby wystarczająco silna, by się oswobodzić.
Michael poczuł, jak Tori pogrąża się w uczuciu winy i zaatakował jej sutki, by zwrócić jej uwagę.
Zmrużyła oczy i prawie mógł poczuć, jak zmusza się do myślenia o czymś innym.
- Nie myśl Victorio.
- Nie mogę tego zrobić.
Jej głos drżał.
- Wypuść mnie.
- Nie masz innego wyboru.
Pochylił głowę, by ponownie przygryźć jej sutek między zębami, a ona wydała z siebie długie jęknięcie, które wywołało u niego ciarki. Myśl o związaniu jej ponownie pojawiła się w jego myślach, ale tym razem się na to nie zdecydował. Ona tego chciała. Nie, ona potrzebowała go, ponieważ sama nigdy by się na to nie zdobyła.
- Wypuść mnie.
Jej głos zawierał w sobie szczyptę udawanego strachu.
- Dobra, ostrzegałem Cię.
Manipulował nad nią swoimi nogami, by ją przycisnąć, potem użył wolnej ręki, by sięgnąć w dół, pomiędzy materac a zagłówek. Marzył o tym od pierwszego razu, kiedy zobaczył ją oglądającą show. Chciała być związana, wzięta, ale nie mogła zmusić się do powiedzenia o tym.
- Co ty wyprawiasz?
Jej głos zdradzał prawdziwe zainteresowanie.
Jego kutas drgnął, wzmagając ból, który czuł do tej pory. Jego ponura część kochała jej strach i to, jak smakował - niczym kwaśne słodycze na jego języku.
Wyciągnął długi jedwabny sznur i szybko obwiązał jej nadgarstki i przywiązał je ponad jej głową tak, że nie była związana zbyt mocno, ale jednocześnie nie mogła obniżyć rąk.
Wrócił na swoje miejsce i uśmiechnął się do niej.
Zmagała się ze sznurem, wprawiając jej piękne piersi w kołysanie.
- Wypuść mnie.
- Chyba nie chcesz, żebym Cię zakneblował?
Tori przestała mówić i wpatrywała się w niego, ale pokój wypełnił się słodkim zapachem jej ekscytacji, a to wywoływało w nim warczenie.
Kiedy zamknęła oczy Michael zsunął się niżej, rozchylając jej nogi swoimi kolanami. Fala zaniepokojenia przepłynęła przez pokój. Była przestraszona i pobudzona. Jego wewnętrzny demon obudził się i błagał o jej szyję, chciał wypić ją do sucha, ale to, co pozostało w nim z człowieka, próbowało wepchnąć go do środka.
Musiał przejąć kontrolę, albo zrujnowałby dla niej całe doświadczenie. Przełknął głośno i próbował nie czuć jej potrzeby.
- Będziesz robić dokładnie to, co Ci powiem. To, co wydarzy się w tym pokoju, nie wyjdzie poza jego ściany. Nigdy. Do nikogo.
Sięgnął do półki nocnej po czarną, satynową maseczkę do spania.
Kiedy wsuwał ją ponad jej głową, robiła trochę więcej niż tylko wpatrywanie się w niego z zaciekawieniem. Pomachał jej przed oczami upewniając się, że niczego nie widzi.
- Jesteś tutaj dla mojej przyjemności i wszystko, co zrobisz, by mi się sprzeciwić zostanie ukarane. Rozumiesz?
Przytaknęła. Dobrze. Zaczynała wczuwać się w rolę.

* * *

Tori wzięła głęboki wdech. Nie mogła pozwolić jej konserwatywnej jaźni przejąć nad nią dowodzenie. Chciała tego. Cholera, chciała tego od dnia, gdy go poznała. Coś wewnątrz niej pożądało tego, a gdyby on rzeczywiście nie mówiłby o tym, ona byłaby głupia nie pozwalając się temu ziścić.
- Nie mów, dopóki nie powiem, że możesz.
Jego dłonie złapały jej uda i pogładziły jej nagie biodra. Wyobraziła sobie, jak musi wyglądać, rozłożona na łóżku, kiedy Michael kuca między jej nogami, które były odziane tylko w czarne kozaki. Nie mogła zwalczyć uśmieszku, który nadszedł z małym ukłuciem wstydu.
Chciała, żeby ją posiadł, ale jej bezbronność sprawiała, że kwestionowała swoje decyzje. Była rozłożona naga na jego łóżku, z nim ukazującym jej wszystkiej najbardziej intymne okolice w pełnej krasie.
- Nigdy więcej nie ukryjesz przede mną tego ciała.
Jego dłonie przesunęły się ponad jej biodrami i skierowały się do jej wygolonych warg. Doznanie to, sprawiło, że wygięła się w łuk. Nagle była szczęśliwa, że poświęciła dodatkowy czas na pełne golenie. Palec Michaela wepchnął się między jej fałdki i rozsunął je.
Gładził jej pobudzoną łechtaczkę, wywołując u niej donośne jęki.
Kiedy jego palec wślizgnął się w jej środek, nie mogła powstrzymać głośnego sapnięcia.
Nie zamierzała dłużej się wstrzymywać.
- Dojdziesz zanim Cię wypieprzę. Ale dopiero, kiedy Ci pozwolę.
Jego palec ślizgał się do przodu i do tyłu, a to sprawiało, że jej uda drżały. W środku, palce rozłączały się, a potem ponownie łączyły. Jej ciało gwałtownie drgało.
Michael wydał z siebie ciche warknięcie, a drgania jego mocy zaczęły przelatywać nad nią coraz szybciej. Jego palce zakrzywiły się w górę i gładziły ją od środka, dopóki nie odnalazły punktu . Kiedy pierwsza faza spazmu rozeszła się od palców u stóp w górę, Tori ponownie wygięła plecy w łuk wypychając tyłek naprzeciw łóżka. Była bliska spełnienia, a on dalej nie dawał jej na to przyzwolenia. To była niezła zabawa, ale ona zamierzała złamać jego zasady.
- Michael. Proszę.
- Mówiłem Ci.
Wyciągnął swoje palce.
- Nie ma gadania.
Czuła, jak schodził z łóżka. Walczyła, by zobaczyć cokolwiek z małego promienia światła dochodzącego pod maskę i szarpała za trzymające ją więzy.
- Gdzie idziesz?
Słyszała jego stopy wędrujące wzdłuż kamiennej podłogi. Walczyła mocniej, energicznie szarpiąc za sznury.
- Michael?
Planował zostawić ją związaną. Cholera.
- Nie zostawiaj mnie tutaj!
- Im dłużej będziesz to robić, tym dłużej mnie tutaj nie będzie.
Drzwi się otwarły i zamknęły. Wrzasnęła sfrustrowana. To już nie była gra.
- Ty sukinsynie!
* * *

Michael patrzył ze swojej pozycji obok drzwi jak Tori po raz ostatni kopie w łóżko. Musiały ją boleć ręce do tego ciągłego szarpania. Chciał do niej podejść, dać jej łagodnego całusa, ogrzać jej ciało, złagodzić jej walkę, ale ostatecznie było warto. Musiała oddać się jej prawdziwym pożądaniom, albo uciekałaby od nich już zawsze.
Ugryzła się w wargę i gniew ochłodził się w smutek.
- Jesteś gotowa się zachowywać?
Jej głowa skierowała się w kierunku jego głosu. Przez chwilę była nieruchoma, napinając szczękę, ale ostatecznie kiwnęła głową.
Uśmiechnął się do siebie i odsunął od ściany.
- Bądź grzeczna, albo naprawdę stąd wyjdę. Zrozumiano?
Przytaknęła, a on wspiął się na łóżko pomiędzy jej nogi. Delikatnie je rozszerzył, a jej kolana zaczęły drżeć. Wiedział, jak to jest, poddać się komuś pierwszy raz, wyrzec się kontroli i wcale nie musiał czuć jej strachu owijającego się dookoła niego, by wiedzieć, że była przestraszona. Jej mikstura strachu i pożądania nadal była upajająca.

* * *

Tori chciała go trzepnąć, a potem pocałować, ale kiedy palce Michaela ponownie zaczęły pracować pomiędzy jej nogami, pierwsza myśl upadła.
Jego usta pieściły wnętrze jej ud. To ociągało się i przysuwało ku niej, przywracając przyjemność, którą dawało jej niewolnictwo. Jego język wyślizgiwał kółka dookoła jej łechtaczki, a potem jego usta ssały ją od wewnątrz. Jej biodra konwulsyjnie zadrżały naprzeciw niego, a on zaśmiał się szelmowsko.
Michael ponownie nacisnął na ten punkt, a jego usta pracowały z takimi umiejętnościami, które mogły dać tylko stulecia praktyk. Jej ciało płonęło i prawie mogła wyczuć to znajome uczucie napięcia pojawiającego się wzdłuż kręgosłupa. Prawie doszła, ale gdyby teraz jej przerwał chyba by go zastrzeliła. Tori zajęczała, a on powiedział:
- Możesz już dojść.
Palce ponownie się rozdzieliły, następnie robiły kółka dookoła jej punktu, kiedy to, jego żeby muskały jej mały guziczek. Kiedy delikatnie ugryzł jej łechtaczkę, orgazm eksplodował w jej wnętrzu. Ale on nie przestał. Zamiast tego, kontynuował pocieranie i gryzienie dopóki szał nie zostawił jej bez oddechu i w oszołomieniu.
Kiedy się wycofywał, leżała wykończona, niezdolna się poruszyć czy przejąć tym, że prawdopodobnie się na nią gapił. Przyjemny blask ogrzewał jej ciało, kiedy pojedyncze, końcowe wstrząsy ustawały. Od lat nie była taka zaspokojona, o ile kiedykolwiek była. Głupkowaty uśmieszek na jej twarzy chyba mu o tym powiedział. Poczuła gorącą sztywność erekcji Michaela przesuwającą się po jej szparce. Wsuwała się w górę i w dół, wijąc się nad jej wrażliwą łechtaczką tak, że drgała przy każdym zetknięciu. Odczucie było zbyt głośne, zbyt ostre, walczyła o wycofanie się.
Powoli, przenosił ją do następnego szału głodu, który sprawił, że jej biodra nachyliły się ku niemu, a jej plecy wygięły się w łuk. Wtedy się poruszył, złapał ją po bokach i przekręcił na brzuch. Tori podnosiła się na łokciach, gdy on rozszerzał jej nogi. Ustawił się i znalazł jej wejście swoim czubkiem tuż przed tym, jak złapał ją za biodra. Była wystarczająco mokra, by mógł wejść w nią cały, za jednym mocnym, pchnięciem, które rozciągnęło jej delikatną skórę. Był głęboko w jej brzuchu, naciskając na ścianki, ale tym razem nie było bólu, tak jak z Robertem.
Może nigdy nie poświęcił wystarczająco dużo czasu na zaspokojenie jej.
Za każdym razem, kiedy Michael wychodził i ponowie się w nią wsuwał, ciało Tori zaciskało się mocniej niż mogłaby kiedykolwiek podejrzewać. Ponownie cała się trzęsła, a następny orgazm wybuch wewnątrz niej, brzęcząc dookoła w jej rdzeniu dopóki nie pozwoliła mu pofrunąć wraz z donośnym jękiem. Michael pchną po raz ostatni. Zesztywniał naprzeciw niej i zanurzył się tak głęboko, jak tylko mógł. Jego palce zaryły w jej biodrach, a jego sperma rozlała się w niej.

* * *


- Rozwiąż mnie.
Sapnęła Tori, dalej z zawiązanymi oczami.
Michael był na łóżku obok niej z nogami zawiniętymi dookoła jej. Jego dłoń bawiła się wolno jej włosami i była pewna, że się na nią gapił.
- Myślę, że zostawię Cię tutaj, tak, jak teraz.
Ściągnął jej maskę szybkim ruchem, który sprawił, że lekko mrugała przy przyćmionym świetle. Jakoś, bycie w stanie widzieć uczyniła ją bardziej świadomą swojej nagości. Zaśmiała się, w połowie przestraszona jego powagą.
- A kto złapałby mordercę?
- Zajmę się nim.
Uśmiechnął się do niej, podpierając się na jednym łokciu.
- Czekam na to, by wypić tego bękarta do cna.
- Szef wysłałby tutaj całą jednostkę S.W.A.T w poszukiwaniu za mną i cała Alleanza byłaby w tarapatach.
Uśmiechnął się pod nosem.
- Nie udałoby im się wejść przez frontowe drzwi, inamorato.
Wodził palcem w dół jej kręgosłupa i ponad krzywizną jej pupy.
- Pogódź się z tym, jesteś teraz moja.
- Nie bądź zachłanny.
Chciała zapytać co oznacza słowo inamorato, ale jego chciwość była ważniejsza. Klepnął ją mocno w pośladek, a szczypanie sprawiło, że skuliła się w sobie.
- Czy ponownie musze Cię ukarać?
- Nie.
Potrząsnęła głową próbując nie uśmiechać się.
- Myślę, że na dziś miałam już wystarczająco dużo kar.
- Tak też myślałem.
Sięgnął ponad jej głową i rozwiązał ją. Złapał jej nadgarstki, a potem delikatnie ucałował każdy z nich.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Czw 2:37, 22 Gru 2011    Temat postu:

mrslen napisał:
Jego usta powróciły do jej karku, a jego ramiona odpychały jej. Palce Michaela zrobiły pętlę nad kołnierzykiem i całkowicie rozerwały jej koszulkę. Jego oczy skierowały się do jej klatki piersiowej, a jego dłonie gładziły w tym miejscu skórę, delikatnie masując jej piersi, jak gdyby były ze szkła.
Szperała przy jego spodniach, aż ostatecznie udało jej się je rozpiąć.
Z pchnięciem, opadli na podłogę, ale Tori nie udało się go dotknąć. Zamiast tego, popchnął ją plecami na łóżko i dobrał się do jej czarnych szortów.
Migiem, udało mu się je rozpiąć i ściągnąć ponad butami. Rzucił je do tyłu nad swoim ramieniem, razem z jej majteczkami. Potem jego ręce ślizgały się w górę jej ud. Jego oczy były ciemne i gwałtowny napływ jego mocy zalewał pokój, dopóki nie zadyszała w przestrzeń, kiedy on podążał za liniami, gdzie łączyły się jej nogi i biodra.
Spojrzała w dół linii swojego brzucha i zobaczyła jego blady brzuch z linią czarnych włosów , które kończyły się na zdumiewającym trzonku. Spojrzał na nią i wrócił do swojej dłoni, dociskającej śródręcze do wnętrza Tori. Przyglądała mu się, poruszającemu się w górę i w dół, a potem jak zanurza palec w jej środku. Zamknęła oczy i zaczęła poruszać biodrami w jego stronę, ale usłyszała, jak wypuszczał z siebie ciche warknięcia i poczuła, że jego wolna dłoń przyciska jej biodro do łóżka. Była opuchnięta, mokra i gotowa, by go błagać, ale on się nie spieszył. Michael zabrał od niej swoje dłonie. Obniżył swoje ciało ku niej i ponownie zaczął ją całować. Jej sutki bolały, pobudzone wagą jego torsu, kiedy jego biodra szykowały się do spenetrowania jej. Otworzyła oczy i pochyliła się, by wziąć jego dolną wargę między zęby. Jęknął, złapał jej nadgarstki i pociągnął je nad jej głowę.
Uwięził ją swoim ciężarem dodając do tego cudowne uczucie siebie, schylającego się do jej sutka. Wysunęła biodra w jego stronę, próbując wepchnąć go do jej środka.
Michael odsunął się.
- Jeszcze nie.
- Proszę.
Szamotała się starając się uwolnić nadgarstki, ale trzymał ją mocno. Jego wolna dłoń ścisnęła jej sutek. Ból zmieszany z przyjemnością trzaskał w jej ciele i przyprawiał ją o szaleństwo.
- Michael, proszę.
- Nie zmuszaj mnie, żebym musiał Cię związać.

Przymknęła powieki. Ta myśl sprawiła, że jej ciało zdawało się wibrować.
Od zawsze tego pragnęła, ale było to dużym ryzykiem, zwłaszcza z wampirem. Gdyby ktokolwiek się dowiedział, chłopcy z departamentu mogliby jej tego nigdy nie wybaczyć. A gdyby to zaszło za daleko, prawdopodobnie nie byłaby wystarczająco silna, by się oswobodzić.
Michael poczuł, jak Tori pogrąża się w uczuciu winy i zaatakował jej sutki, by zwrócić jej uwagę.
Zmrużyła oczy i prawie mógł poczuć, jak zmusza się do myślenia o czymś innym.
- Nie myśl Victorio.
- Nie mogę tego zrobić.
Jej głos drżał.
- Wypuść mnie.
- Nie masz innego wyboru.
Pochylił głowę, by ponownie przygryźć jej sutek między zębami, a ona wydała z siebie długie jęknięcie, które wywołało u niego ciarki. Myśl o związaniu jej ponownie pojawiła się w jego myślach, ale tym razem się na to nie zdecydował. Ona tego chciała. Nie, ona potrzebowała go, ponieważ sama nigdy by się na to nie zdobyła.
- Wypuść mnie.
Jej głos zawierał w sobie szczyptę udawanego strachu.
- Dobra, ostrzegałem Cię.
Manipulował nad nią swoimi nogami, by ją przycisnąć, potem użył wolnej ręki, by sięgnąć w dół, pomiędzy materac a zagłówek. Marzył o tym od pierwszego razu, kiedy zobaczył ją oglądającą show. Chciała być związana, wzięta, ale nie mogła zmusić się do powiedzenia o tym.
- Co ty wyprawiasz?
Jej głos zdradzał prawdziwe zainteresowanie.
Jego kutas drgnął, wzmagając ból, który czuł do tej pory. Jego ponura część kochała jej strach i to, jak smakował - niczym kwaśne słodycze na jego języku.
Wyciągnął długi jedwabny sznur i szybko obwiązał jej nadgarstki i przywiązał je ponad jej głową tak, że nie była związana zbyt mocno, ale jednocześnie nie mogła obniżyć rąk.
Wrócił na swoje miejsce i uśmiechnął się do niej.
Zmagała się ze sznurem, wprawiając jej piękne piersi w kołysanie.
- Wypuść mnie.
- Chyba nie chcesz, żebym Cię zakneblował?
Tori przestała mówić i wpatrywała się w niego, ale pokój wypełnił się słodkim zapachem jej ekscytacji, a to wywoływało w nim warczenie.
Kiedy zamknęła oczy Michael zsunął się niżej, rozchylając jej nogi swoimi kolanami. Fala zaniepokojenia przepłynęła przez pokój. Była przestraszona i pobudzona. Jego wewnętrzny demon obudził się i błagał o jej szyję, chciał wypić ją do sucha, ale to, co pozostało w nim z człowieka, próbowało wepchnąć go do środka.
Musiał przejąć kontrolę, albo zrujnowałby dla niej całe doświadczenie. Przełknął głośno i próbował nie czuć jej potrzeby.
- Będziesz robić dokładnie to, co Ci powiem. To, co wydarzy się w tym pokoju, nie wyjdzie poza jego ściany. Nigdy. Do nikogo.
Sięgnął do półki nocnej po czarną, satynową maseczkę do spania.
Kiedy wsuwał ją ponad jej głową, robiła trochę więcej niż tylko wpatrywanie się w niego z zaciekawieniem. Pomachał jej przed oczami upewniając się, że niczego nie widzi.
- Jesteś tutaj dla mojej przyjemności i wszystko, co zrobisz, by mi się sprzeciwić zostanie ukarane. Rozumiesz?
Przytaknęła. Dobrze. Zaczynała wczuwać się w rolę.

* * *

Tori wzięła głęboki wdech. Nie mogła pozwolić jej konserwatywnej jaźni przejąć nad nią dowodzenie. Chciała tego. Cholera, chciała tego od dnia, gdy go poznała. Coś wewnątrz niej pożądało tego, a gdyby on rzeczywiście nie mówiłby o tym, ona byłaby głupia nie pozwalając się temu ziścić.
- Nie mów, dopóki nie powiem, że możesz.
Jego dłonie złapały jej uda i pogładziły jej nagie biodra. Wyobraziła sobie, jak musi wyglądać, rozłożona na łóżku, kiedy Michael kuca między jej nogami, które były odziane tylko w czarne kozaki. Nie mogła zwalczyć uśmieszku, który nadszedł z małym ukłuciem wstydu.
Chciała, żeby ją posiadł, ale jej bezbronność sprawiała, że kwestionowała swoje decyzje. Była rozłożona naga na jego łóżku, z nim ukazującym jej wszystkiej najbardziej intymne okolice w pełnej krasie.
- Nigdy więcej nie ukryjesz przede mną tego ciała.
Jego dłonie przesunęły się ponad jej biodrami i skierowały się do jej wygolonych warg. Doznanie to, sprawiło, że wygięła się w łuk. Nagle była szczęśliwa, że poświęciła dodatkowy czas na pełne golenie. Palec Michaela wepchnął się między jej fałdki i rozsunął je.
Gładził jej pobudzoną łechtaczkę, wywołując u niej donośne jęki.
Kiedy jego palec wślizgnął się w jej środek, nie mogła powstrzymać głośnego sapnięcia.
Nie zamierzała dłużej się wstrzymywać.
- Dojdziesz zanim Cię wypieprzę. Ale dopiero, kiedy Ci pozwolę.
Jego palec ślizgał się do przodu i do tyłu, a to sprawiało, że jej uda drżały. W środku, palce rozłączały się, a potem ponownie łączyły. Jej ciało gwałtownie drgało.
Michael wydał z siebie ciche warknięcie, a drgania jego mocy zaczęły przelatywać nad nią coraz szybciej. Jego palce zakrzywiły się w górę i gładziły ją od środka, dopóki nie odnalazły punktu . Kiedy pierwsza faza spazmu rozeszła się od palców u stóp w górę, Tori ponownie wygięła plecy w łuk wypychając tyłek naprzeciw łóżka. Była bliska spełnienia, a on dalej nie dawał jej na to przyzwolenia. To była niezła zabawa, ale ona zamierzała złamać jego zasady.
- Michael. Proszę.
- Mówiłem Ci.
Wyciągnął swoje palce.
- Nie ma gadania.
Czuła, jak schodził z łóżka. Walczyła, by zobaczyć cokolwiek z małego promienia światła dochodzącego pod maskę i szarpała za trzymające ją więzy.
- Gdzie idziesz?
Słyszała jego stopy wędrujące wzdłuż kamiennej podłogi. Walczyła mocniej, energicznie szarpiąc za sznury.
- Michael?
Planował zostawić ją związaną. Cholera.
- Nie zostawiaj mnie tutaj!
- Im dłużej będziesz to robić, tym dłużej mnie tutaj nie będzie.
Drzwi się otwarły i zamknęły. Wrzasnęła sfrustrowana. To już nie była gra.
- Ty sukinsynie!
* * *

Michael patrzył ze swojej pozycji obok drzwi jak Tori po raz ostatni kopie w łóżko. Musiały ją boleć ręce do tego ciągłego szarpania. Chciał do niej podejść, dać jej łagodnego całusa, ogrzać jej ciało, złagodzić jej walkę, ale ostatecznie było warto. Musiała oddać się jej prawdziwym pożądaniom, albo uciekałaby od nich już zawsze.
Ugryzła się w wargę i gniew ochłodził się w smutek.
- Jesteś gotowa się zachowywać?
Jej głowa skierowała się w kierunku jego głosu. Przez chwilę była nieruchoma, napinając szczękę, ale ostatecznie kiwnęła głową.
Uśmiechnął się do siebie i odsunął od ściany.
- Bądź grzeczna, albo naprawdę stąd wyjdę. Zrozumiano?
Przytaknęła, a on wspiął się na łóżko pomiędzy jej nogi. Delikatnie je rozszerzył, a jej kolana zaczęły drżeć. Wiedział, jak to jest, poddać się komuś pierwszy raz, wyrzec się kontroli i wcale nie musiał czuć jej strachu owijającego się dookoła niego, by wiedzieć, że była przestraszona. Jej mikstura strachu i pożądania nadal była upajająca.

* * *

Tori chciała go trzepnąć, a potem pocałować, ale kiedy palce Michaela ponownie zaczęły pracować pomiędzy jej nogami, pierwsza myśl upadła.
Jego usta pieściły wnętrze jej ud. To ociągało się i przysuwało ku niej, przywracając przyjemność, którą dawało jej niewolnictwo. Jego język wyślizgiwał kółka dookoła jej łechtaczki, a potem jego usta ssały ją od wewnątrz. Jej biodra konwulsyjnie zadrżały naprzeciw niego, a on zaśmiał się szelmowsko.
Michael ponownie nacisnął na ten punkt, a jego usta pracowały z takimi umiejętnościami, które mogły dać tylko stulecia praktyk. Jej ciało płonęło i prawie mogła wyczuć to znajome uczucie napięcia pojawiającego się wzdłuż kręgosłupa. Prawie doszła, ale gdyby teraz jej przerwał chyba by go zastrzeliła. Tori zajęczała, a on powiedział:
- Możesz już dojść.
Palce ponownie się rozdzieliły, następnie robiły kółka dookoła jej punktu, kiedy to, jego żeby muskały jej mały guziczek. Kiedy delikatnie ugryzł jej łechtaczkę, orgazm eksplodował w jej wnętrzu. Ale on nie przestał. Zamiast tego, kontynuował pocieranie i gryzienie dopóki szał nie zostawił jej bez oddechu i w oszołomieniu.
Kiedy się wycofywał, leżała wykończona, niezdolna się poruszyć czy przejąć tym, że prawdopodobnie się na nią gapił. Przyjemny blask ogrzewał jej ciało, kiedy pojedyncze, końcowe wstrząsy ustawały. Od lat nie była taka zaspokojona, o ile kiedykolwiek była. Głupkowaty uśmieszek na jej twarzy chyba mu o tym powiedział. Poczuła gorącą sztywność erekcji Michaela przesuwającą się po jej szparce. Wsuwała się w górę i w dół, wijąc się nad jej wrażliwą łechtaczką tak, że drgała przy każdym zetknięciu. Odczucie było zbyt głośne, zbyt ostre, walczyła o wycofanie się.
Powoli, przenosił ją do następnego szału głodu, który sprawił, że jej biodra nachyliły się ku niemu, a jej plecy wygięły się w łuk. Wtedy się poruszył, złapał ją po bokach i przekręcił na brzuch. Tori podnosiła się na łokciach, gdy on rozszerzał jej nogi. Ustawił się i znalazł jej wejście swoim czubkiem tuż przed tym, jak złapał ją za biodra. Była wystarczająco mokra, by mógł wejść w nią cały, za jednym mocnym, pchnięciem, które rozciągnęło jej delikatną skórę. Był głęboko w jej brzuchu, naciskając na ścianki, ale tym razem nie było bólu, tak jak z Robertem.
Może nigdy nie poświęcił wystarczająco dużo czasu na zaspokojenie jej.
Za każdym razem, kiedy Michael wychodził i ponowie się w nią wsuwał, ciało Tori zaciskało się mocniej niż mogłaby kiedykolwiek podejrzewać. Ponownie cała się trzęsła, a następny orgazm wybuch wewnątrz niej, brzęcząc dookoła w jej rdzeniu dopóki nie pozwoliła mu pofrunąć wraz z donośnym jękiem. Michael pchną po raz ostatni. Zesztywniał naprzeciw niej i zanurzył się tak głęboko, jak tylko mógł. Jego palce zaryły w jej biodrach, a jego sperma rozlała się w niej.

* * *


- Rozwiąż mnie.
Sapnęła Tori, dalej z zawiązanymi oczami.
Michael był na łóżku obok niej z nogami zawiniętymi dookoła jej. Jego dłoń bawiła się wolno jej włosami i była pewna, że się na nią gapił.
- Myślę, że zostawię Cię tutaj, tak, jak teraz.
Ściągnął jej maskę szybkim ruchem, który sprawił, że lekko mrugała przy przyćmionym świetle. Jakoś, bycie w stanie widzieć uczyniła ją bardziej świadomą swojej nagości. Zaśmiała się, w połowie przestraszona jego powagą.
- A kto złapałby mordercę?
- Zajmę się nim.
Uśmiechnął się do niej, podpierając się na jednym łokciu.
- Czekam na to, by wypić tego bękarta do cna.
- Szef wysłałby tutaj całą jednostkę S.W.A.T w poszukiwaniu za mną i cała Alleanza byłaby w tarapatach.
Uśmiechnął się pod nosem.
- Nie udałoby im się wejść przez frontowe drzwi, inamorato.
Wodził palcem w dół jej kręgosłupa i ponad krzywizną jej pupy.
- Pogódź się z tym, jesteś teraz moja.
- Nie bądź zachłanny.
Chciała zapytać co oznacza słowo inamorato, ale jego chciwość była ważniejsza. Klepnął ją mocno w pośladek, a szczypanie sprawiło, że skuliła się w sobie.
- Czy ponownie musze Cię ukarać?
- Nie.
Potrząsnęła głową próbując nie uśmiechać się.
- Myślę, że na dziś miałam już wystarczająco dużo kar.
- Tak też myślałem.
Sięgnął ponad jej głową i rozwiązał ją. Złapał jej nadgarstki, a potem delikatnie ucałował każdy z nich.



z jakiej to książki ? Rolling Eyes
Powrót do góry
Scarlett13
Wampirzątko


Dołączył: 13 Paź 2010
Posty: 508
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Czw 15:20, 22 Gru 2011    Temat postu:

Blood&Sex - Michael tłumaczenie [link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pią 21:52, 23 Gru 2011    Temat postu:

- Chcesz żebym cię wypieprzył?
Kiarze było ciężko myśleć. Wszystko co rejestrowała to Malvo, ciemne i niebezpieczne oczy, usta, wykrzywione w chytrym uśmiechu. Nie mogła nie zauważyć jego pożądania. Jego twarda jak skała erekcja wcisnęła się boleśnie w jej nogę, kiedy ułożył się na niej.
- Tak- Szepnęła cichutko.
- Nie słyszę- Mówił tuż przy jej ustach, jego wargi unosiły się o milimetry od niej.
- Tak- Powiedziała wyraźniej.
- Tak, co?
- Chcę, żebyś mnie pieprzył.
- Powiedz to jeszcze raz.
- Chcę, żebyś mnie pieprzył.
- Jeszcze raz- Zażądał, poprawiając się na jej rozciągniętym na blacie ciele.
- Chcę, żebyś mnie pieprzył!- Krzyknęła.
- Już myślałem, że nigdy nie poprosisz- Malvo uniósł dłoń do dekoltu jej bluzki i szarpnął materiał, rozrywając ubranie i odsłaniając nagie piersi. Warknął nisko z głębi gardła, unosząc do nich rękę. Zaczął szczypać i ciągnąć jeden stwardniały sutek, potem przeniósł zainteresowanie na drugi.
Kiara dyszała i wiła się w jego ramionach, gdy on pochylił głowę nad jej ciałem. Jej sutki były już twarde i napięte, boleśnie spragnione jego dotyku, ale gdy w końcu poświęcił im pełną uwagę- wszelkie bolesne odczucia jeszcze się zintensyfikowały. Wciągnął jedną do ust i zaczął przygryzać ją delikatnie. Przeniósł potem zainteresowanie na drugą i zrobił to samo, tym razem gryząc mocniej co tylko jeszcze bardziej rozpaliło Kiarę.
Uwolnił szybko jej ramię i piersi, pchnął ją z powrotem na stół, gdy lekko się uniosła. Chwycił krawędź jej spódnicy i zadarł ją do pasa. Spojrzał na nią, jakby zahipnotyzowany każdym centymetrem jej ciała. Bez słowa wsunął palec pod elastyczną gumkę jej majtek i szarpnął mocno, zrywając z niej bez trudu tkaninę. Z rykiem, rzucił podarty materiał przez ramię. Podążyła za jego wzrokiem i zobaczyła czerwony, wyraźny ślad na biodrze i pachwinie , gdzie zacisnął wcześniej dłoń by zerwać z niej bieliznę. Przesunął palcem wzdłuż linii.
Kiara syknęła przez zaciśnięte zęby, a on w odpowiedzi mocniej nacisnął czerwony znak. Iskierki bólu przeszły przez jej ciało, ale po chwili przekształciły się w spazmy przyjemności, gdy przeniósł palec wzdłuż linii bielizny w dół, aż do jej obolałego krocza.
Przeczesał palcami włoski u zbiegu ud, po czym zjechał jeszcze niżej, rozdzielając jej zawilgotniałe wargi sromowe.
Jęcząc, wiła się na stole, gdy on powoli gładził ją palcami. Wsunął w nią dwa palce, przesuwając je leniwie w dół i górę, czując każdy cal wejścia do jej ciała. Po czym wbił w nią palce do samego końca i wysunął je, i znów wbił i wyjął... Po chwili zabrał je.
- Mmmm, jesteś taka jedwabista. Taka rozpalona. Taka wilgotna- Wymruczał, po czym wsunął sobie palce zawilgotniałe od jej soków do ust. Wylizał je do czysta.
Wyprężyła się mocno w ekstazie, obserwując ruchy jego języka wokół palców. Nie wiedziała jak to możliwe, ale słodki ból w pochwie jeszcze się wzmógł. Wiła się i skręcała na blacie, próbując powstrzymać się od błagania go o zaspokojenie jej.
Jakby wyczuwając jej pragnienie, Malvo chwycił jej nogi i rozchylił je szeroko, obnażając i otwierając ją na swój widok. Gdy wbił wzrok w jej cipkę, niemal warknęła z nadmiaru rozkoszy. Było tak, jakby pożerał ją wzrokiem. Ale w końcu, chwała mu, ukląkł pomiędzy jej udami i ukrył między nimi twarz. Zaczął lizać ją, wodząc językiem od waginy do szczeliny między pośladkami. W tą i z powrotem. Robił to tak wspaniale, że kobieta nie była w stanie powstrzymać płaczu rozkoszy. Była bezsilna, niezdolna się opanować.
Ogarnięta podnieceniem, zaczęła masować swoje piersi, pociągać naprężone sutki, wszystko by tylko jeszcze zwiększyć intensywność własnych uczuć. Wsunął w nią język, zaczął nim intensywnie poruszać. Czuła siłę jego umięśnionych ramion utrzymujących jej uda szeroko otwarte. Mięśnie ją bolały... Ale to było nieistotne. W głębi brzucha czuła rosnący orgazm. Demon był bardzo uzdolniony w kwestii pracy językiem. Czuła go głęboko w sobie, wbijającego się, spijającego jej soki. Gdy wessał do ust jej łechtaczkę, Kiara była pewna że eksploduje na tysiące kawałków.
Złapała go za głowę, popychając jego głowę w rytm wchodzącego w nią języka. Potrzebowała wyzwolenia, ale nie była pewna czy nie zwariuje gdy to nadejdzie. Straciła oddech i rozum, drżąc niebezpiecznie na krawędzi spełnienia. Co jeśli spadnie i nigdy już nie wróci?
Malvo podniósł się, odpychając jej dłonie. Spojrzał w dół na jej ciało, oczy miał całe czarne.
- Błagaj mnie- Uśmiechnął się, a jego wargi zalśniły jej sokami. Zlizał je leniwie końcówką języka.- Błagaj mnie, bym dał ci dojść.
Kiara jęknęła, czując jak jego słowa rozpalają ją jeszcze silniej. Jego kontrola nad nią była słodką torturą. Nigdy wcześniej nie dała żadnemu mężczyźnie nad sobą dominować. Ale dla Malvo, tylko dla niego, gotowała była ustąpić i dać mu czego chce.
- Proszę- Wysapała.
- Powiedz mi co powinienem zrobić. Powiedz, czego chcesz.
Wciąż trzymając jej nogi szeroko rozwarte przesunął ją na krawędź stołu i ustawił się na wprost jej rozpalonej kobiecości. Przycisnął do niej biodra, i przez bawełnę poczuła twardość jego erekcji. Jęknęła boleśnie. Zaczął wykonywać koliste ruchy biodrami, ocierając się o nią.
Kiara załkała, gdy sztywny materiał jeszcze bardziej podrażnił podniecone ciało. Jeśli by tylko nacisnął trochę mocniej, ona znalazłaby w końcu swoje wyzwolenie. Przesunęła się niżej i przycisnęła silnie do niego.
Chichocząc, demon wycofał się.- Jesteś małą rozpustną czarownicą, prawda?
- Tak- Wyjęczała.
- Czego chcesz?
- Chcę, żebyś mnie pieprzył.
- Hmm, naprawdę? Jesteś pewna?
Wiła się na stole, starając się chociaż trochę mocniej otrzeć obolałą cipką o jego spodnie.
- Tak- Syknęła boleśnie.
Przeniósł jedną dłoń między jej uda i przesunął wzdłuż warg sromowych palcem.
Kiara wygięła kręgosłup i zajęczała głośno.
- Czy tak?
- Ach, tak. Więcej.
- I?- Ponowił ruch dłoni.
- Naciskaj to, Podszczypuj. Pociągaj- Sapała ciężko.
Demon nacisnął kciukiem jej łechtaczkę, koliście ja pomasował.- Tak?
- Tak, mocniej.
Nacisnął mocniej i zaczął szybciej masować.
- Tak!
Ledwo mogła mówić, czując uderzenia przyjemności, coraz silniejsze i mocniejsze, promieniujące od jej męczonej cipki na całe ciało. Fala ogarniała ciało dziewczyny.
- Och, Boże!- Wydarła się głośno, gdy przeszył ją orgazm i przelał się przez nią całą. Jej mięśnie spinały się i drżały, a moc krążyła w żyłach, grożąc że ją wkrótce pochłonie.
- Jesteś przepiękna, gdy dochodzisz- Warknął Malvo. Jego spojrzenie było ciemne i niebezpieczne, a przez całe ciało Kiary przeszedł kolejny dreszcz na myśl co on dalej może zrobić.
W końcu orgazm przeminął, zostawiając ją zmęczoną i obolałą. Dziewczyna wzięła głęboki wdech, szykując się na to co miało nadejść dalej. Bo chociaż widziała jak on panuje nad swoim ciałem i mocą, tama musiała w końcu puścić.
Malvo rozsunął rozporek spodni i oswobodził swój członek, który musiał boleśnie odczuć uwięzienie pod ubraniem. Kiara sapnęła widząc jego wymiary. Był szeroki i długi, podobny jak reszta jego ciała. Nigdy jeszcze nie uprawiała seksu z tak dobrze wyposażonym facetem. Ale czego się spodziewała? On nie był zwykłym mężczyzną, ale wielkim księciem Podziemi.
- Nie martw się. Sprawie, że będzie pasował- Przesunął po członku ręką, po czym uścisnął główkę i na końcu zalśniła kropla wilgoci. Zebrał ją na palce i wyciągnął dłoń w kierunku jej ust.
Dziewczyna posłusznie otworzyła wargi, a on przesunął po nich palcami. Wysunęła język i zlizała resztę wilgoci z jego dłoni, robiąc to z wielkim zapałem.
Jęknął nisko, patrząc jak zasysa jego palce. - Bardzo chciałbym byś mi obciągnęła, ale dużo bardziej mam ochotę cię teraz wypieprzyć.
Trzymając penisa w dłoni, umieścił go pomiędzy jej udami, pocierając nim w dół i górę jej wilgotnej szparki. Wsunął główkę do wejścia jej pochwy i pchnął lekko, a potem wycofał się.
- Rozłóż nogi. Rozszerz je tak mocno, jak to tylko możliwe. Chcę, widzieć jak mój fiut wbija się w ciebie.
Kiara nie mogła zrobić nic innego, jak tylko posłuchać. Jego słowa i wirująca energia kontrolowały ją. Jej poddanie było kompletne. Mógł zrobić z nią co chciał. Nie mogła go powstrzymać. Jej aura otworzyła się i go zaakceptowała. Wirowała wokół nich, przemieszczała się, wpływała potężnie na zmysły...
Otaczając rękami kolana, zgięła nogi i pociągnęła je do góry, niemal dotykając powierzchnią ud piersi. Czuła jak szeroko i całkowicie się otworzyła. Krople jej własnych soków wypłynęły z pochwy i spłynęły w dół, prosto pomiędzy pośladki. Nigdy nie czuła się taka swawolna, taka rozpalona i gwałtowna. Było tak, jakby nagle jej cipka zyskała własną osobowość i przejęła nad nią całkowitą kontrolę. Ważna byłą tylko cielesna satysfakcja, rozsądek był nieistotny.
Malvo trzymał w jednej dłoni penisa, drugą rękę wyciągnął i delikatnie zwilżył wargi sromowe jej własną wilgocią. Skręcała się pod tym dotykiem, nadal obolała po poprzednim orgazmie. Ale szybko ból przeszedł w przyjemność i przestała się kręcić... Zaczął wsuwać w nią penisa, powoli, zatrzymując się co chwila.
Rozciągnęła się, wpuszczając go do swojego ciała, otoczyła ciasnym uściskiem. Szybko wniknął w nią na całą długość, twardy i gorący. Bała się poruszyć, czując kolejny orgazm rozkwitający w jej wnętrzu. Bała się poruszyć, z obawy, że całkiem się zatraci. Nikt nigdy nie sprawił do tej pory, by czuła się taka zagrożona i taka otwarta.
Gdy tylko demon zaczął się w niej poruszać, przeniósł kciuk w dół na jej łechtaczkę, by ją masować. Wsuwał i wysuwał z niej członka, poruszając się posuwistymi, powolnymi ruchami. Zęby miał mocno zaciśnięte- Kiara widziała ile kosztuje go walka z samokontrolą. Patrzyła w jego spoconą twarz, nie mogąc oderwać spojrzenia od mrocznych oczu.
Gdy fala silnej rozkoszy przepłynęła przez nią, zamknęła oczy. Jej ciało zaczęło drżeć, wyczuwając że zbliża się kolejna chwila ulgi.
- Otwórz oczy- Rozkazał Malvo napiętym głosem.
Powoli uchyliła powieki. Mięśnie szczęki mu drżały i poczuła chęć sięgnięcia go nich i pogłaskania. Wyglądał jak człowiek z misją. A misją tą było wypieprzyć ją. Odwalał naprawdę kawał ostrej roboty.
- Chcę byś patrzyła na mnie, gdy cię posuwam- Warknął, zwiększając tempo pchnięć, podobnie jak siłę stymulacji łechtaczki.
Kiara dyszała, czując jak jej mięśnie naprężają się wokół niego. Mogła czuć szybko zbliżający się orgazm. Oddech uwiązł jej w gardle. Nie mogła sobie z tym poradzić. To było zbyt wiele. Zbyt wiele uczuć bombardowało ją w tym samym czasie. Czuła jakby dusiła się powodu braku tlenu.
Puściła nogi.- Nie mogę. Nie dam rady- Wysapała.
Zdeterminowany, chwycił jej uda i rozłożył szeroko, więżąc ją w miejscu. - Och, myślę, że możesz.
Kręciła bezradnie głową na boki, jęcząc.- Nie mogę. Nie dam rady więcej. Jesteś.. zbyt wiele.
Powoli wysunął z niej penisa, po czym wbił go mocno.. I znów i znów... Kiara dyszała coraz mocniej, tracąc oddech z powodu mieszaniny bólu i przyjemności jaką jej dawał kochanek. Poruszał się szybko i twardo. Wbijając palce w ciało na jej nogach, przyspieszył tempo. Wbijał się w nią raz za razem, pot spływał mu po szyi i twarzy, spływając na jej brzuch.
Wreszcie przestała się kontrolować i walczyć z przyjemnością, pozwoliła jej zalewać się bez przeszkód. Zapłakała głośno, gdy kolejny piekący orgazm przeszył jej ciało, spychając ją z krawędzi w przepaść.
Z głębokim, gardłowym jękiem, demon znalazł swoją ulgę. Opadając do przodu, złapał ją za ramiona i, zanurzywszy twarz między jej piersi, doszedł. Potężny ładunek energetyczny przeszył ciało dziewczyny, gdy wystrzelił we wnętrzu jej ciała, pozostając pustym i zmęczonym.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.paranormalromance.fora.pl Strona Główna -> Paranormal Romance Cytaty Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin