Forum www.paranormalromance.fora.pl Strona Główna

cytaty z książek
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.paranormalromance.fora.pl Strona Główna -> Paranormal Romance Cytaty
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 21:45, 05 Lis 2011    Temat postu:

- Masz źrenice niemal dwukrotnie większe niż zwykli ludzie. Jeszcze nigdy takich nie widziałem.
- Cóż mogę powiedzieć? Zawsze byłam szczególna - odparłam skromnie.
- Właśnie - włączyła się Jessica. - Tacy jak ty mają nawet swoje olimpiady.


"Nieumarła i niezamężna"

***

- Wampiry - mama wyszeptała Jessice do ucha - są takie drażliwe.
- Słyszałam - burknęłam.
- Naprawdę?
- Mam przechlapane - Jessica szepnęła w odpowiedzi. - Nie mogę nawet pierdnąć na drugim piętrze, żeby Bets nie usłyszała na parterze.
- O rany.


"Nieumarła i bezrobotna"

Uwielbiam Betsy! Smile
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Pon 18:19, 26 Gru 2011    Temat postu:

Mam pytanko z jakiej jest to ksiazki cytat ???

- Ktoś ma mi coś do powiedzenia? - Ton Kapitana sugerował, żeby lepiej się nie odzywać.
Komar usiadł na mojej lewej ręce.
- Giń, ty pierdolony insekcie! - wydarłam się, zgniatając go na krwawy placek.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Pon 18:26, 26 Gru 2011    Temat postu:

Cytat pochodzi opowiadania "Coma" by chocolate.h.b . Tak przynajmniej doszłam drogą dedukcji, ale nie jestem pewna.

Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 18:30, 26 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Wto 20:37, 17 Sty 2012    Temat postu:

Z wiatrem będzie mu posyłać pocałunki, wierząc, że wiatr muśnie jego twarz i szepnie mu do ucha, że ona ciągle żyje i czeka.

Moje serce obawia się cierpień. Powiedz mu, że strach przed cierpieniem jest straszniejszy niż samo cierpienie. I że żadne serce nie cierpiało nigdy, gdy sięgało po swoje marzenia.

Alchemik Paulo Coelho
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Pon 19:03, 06 Lut 2012    Temat postu:

- Te buty kosztowały czterdzieści pięć dolarów!
- Przepraszam - wyszeptał.
- Jutro pierwszy dzień szkoły! Co wyście robili?
- Wspinał się na sosnę, żeby się dostać do gniazda strzygili - poskarżył Georgie.
Zgromiła go wzrokiem.
- Georgie! Trzydzieści minut kary wieczorem za donoszenie.


Andrews Ilona- Na krawędzi
Powrót do góry
madzikk86
Admin


Dołączył: 11 Paź 2010
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pon 21:03, 06 Lut 2012    Temat postu:

ikuisa napisał:
Mam pytanko z jakiej jest to ksiazki cytat ???

- Ktoś ma mi coś do powiedzenia? - Ton Kapitana sugerował, żeby lepiej się nie odzywać.
Komar usiadł na mojej lewej ręce.
- Giń, ty pierdolony insekcie! - wydarłam się, zgniatając go na krwawy placek.


Tak, to prawda ten cytat pochodzi z "Comy" na 100% bo dosłownie kilka dni temu zaczytywałam się w tej świetnej książce, bo opowiadaniem tego na pewno nie można nazwać Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pon 15:38, 13 Lut 2012    Temat postu:

"Ręka w rękę. Obrót. Ukłon. Spojrzenie. Powstrzymywana zmysłowość napęczniała do granic wytrzymałości. Zobaczył cień obawy w zielonych oczach Rainiera, kiedy sieć pożądania, którą prządł podczas tańca, przeistoczyła się w pułapkę.
- O Matko Noc - wyszeptał ochryple Rainier. - Musi być z ciebie podły skurwysyn, kiedy chcesz kogoś skrzywdzić.
Daemon uśmiechnął się okrutnym porozumiewawczym uśmieszkiem.
- Ale pozwoliłbyś mi się skrzywdzić, prawda? - spytał pieszczotliwie.
Nagłe drżenie dłoni Rainiera wystarczyło mu za odpowiedź.
Kiedy taniec dobiegł końca, Daemon przysunął się do niego, więżąc ich dłonie między ciałami, po czym przysunął usta do ust Rainiera.
- Dlatego nazywają mnie Sadystą."
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Pon 23:11, 13 Lut 2012    Temat postu:

-Więc tak sobie pomyślałem, że odkąd jesteśmy sąsiadami i wogóle...- zaczął a ja odwróciłam się w jego stronę. Uśmiechnął się lekko przekrzywiając usta i już wiedziałam, że to właśnie tego używał by kobietom spadały majtki. Ha, mało o mnie wiedział, ja nie miałam na sobie żadnych. Laughing
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Pon 23:38, 13 Lut 2012    Temat postu:

kocica6 napisał:
-Więc tak sobie pomyślałem, że odkąd jesteśmy sąsiadami i wogóle...- zaczął a ja odwróciłam się w jego stronę. Uśmiechnął się lekko przekrzywiając usta i już wiedziałam, że to właśnie tego używał by kobietom spadały majtki. Ha, mało o mnie wiedział, ja nie miałam na sobie żadnych. Laughing

A z czego jest ten otóż cytat, kocico?? Very Happy
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Śro 15:05, 22 Lut 2012    Temat postu:

Z Edward Wallbanger Very Happy Znajdziesz go na chomiku kristen1989
Very Happy
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Czw 17:38, 01 Mar 2012    Temat postu:

Pomyślałam, że to trochę śmieszne, nosić nazwisko Darcy i stać samotnie na przyjęciu, z dumną i nieprzystępną miną. To tak jakby nazywać się Heathcliff i spędzić cały wieczór w ogrodzie, krzycząc: 'Cathy' i waląc głową w drzewo.
Helen Fielding - Dziennik Bridget Jones

Wcale nie jest niesamowicie złą istotą chcącą rządzić światem. Jest bardzo miłą studentką. Studiuje pedagogikę, na miłość boską. Chce uczyć w przedszkolu, jak dorośnie. Jakbyś ją skaleczyła, pewnie poleciałby syrop klonowy.
Mary Janice Davidson - Nieumarła i niedoceniona

- Skąd, daj spokój. One potrafią dokonywać cudów. Koza by nie zdechła, nawet gdyby bardzo chciała.
Suzanne Collins - Igrzyska Śmierci
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Sob 23:55, 10 Mar 2012    Temat postu:

- Jeszcze was tu widzę? - zapytał nocarzy, wciąż zgromadzonych na sali - Czy mi się tylko wydaje?
- Halucynacja - zgodzili sie chórem i ruszyli do drzwi - Pan kapitan wychodzi, halucynacja również. Dobranoc, kapitanie!
- Dobranoc halucynacjo! - odparl Nidor przepuściwszy ich przed sobą.

"Nocarz"
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Wto 15:11, 27 Mar 2012    Temat postu:

- Jeśli ci się opiera co zamierzasz z tym zrobić?
Beowulf nalał sobie kolejną szklankę szkockiej.
- Muszę ją uwieść.- Gdy jego brat zaczął wyć ze śmiechu, przechylił szkocką wprost do gardła. Stawiając pustą szklankę na barku, obrócił się by spojrzeć na Wade'a.- Możesz przestać się kiedy chcesz. Nie widzę w tym nic szczególnie zabawnego.
Powoli odzyskując nad sobą kontrolę Wade pokręcił głową.
- Uwieść ją? Boewulf, ty nie jesteś typem uwodziciela. Nigdy nie widziałem cię romansującego z kobietą. Taktyka której używasz by zaciągnąć kobietę do łóżka to przytłoczenie jej swym masywnym seksapilem, a potem grzmocenie jej dopóki nie może się dłużej opierać. Nie wiedziałbyś jak romansować z kobietą, nawet by ratować swe życie.

Chenery Marisa- Wulf's Den
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Śro 22:42, 25 Kwi 2012    Temat postu:

OSTATNIO BARDZO SPODOBAŁA MI SIĘ SERIA EVE LANGLAIS "LUCIFER'S DAUGHTER". PONIŻEJ MOJE DWA ULUBIONE FRAGMENTY. Smile

Piekło wyglądało całkiem ładnie, gdy było pokryte warstewką nieskazitelnie białego puchu. Zamiast popiołu, spadały małe płatki śniegu i spokojnie dryfowały ku dołowi. Wszędzie, gdzie spojrzałam mogłam dostrzec ślizgające się demony, dusze potępionych jeżdżące na sankach i rzucające się śnieżkami. Wszyscy świetnie się bawili. (...) Nagle kulka ze śniegu trafiła mnie w głowę. Obracając się, zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha Aurica. - Już nie żyjesz.
Wykrzyknęłam i wsadziłam ręce w biały puch, by uformować własną kulkę. Ale Auric zrobił unik i mój pocisk trafił w Davida. Zachichotałam. Ale kiedy się odwrócił i zaczął biec w moim kierunku, to pisnęłam i zaczęłam uciekać. Nie uciekłam daleko, bo twarde ciało przycisnęło mnie do miękkiego śniegu. Ciało, które jeszcze bardziej mnie przycisnęło, gdy jakieś inne wylądowało na nas.
Obracając się zobaczyłam jak Auric z Davidem tarzają się na śniegu, próbując natrzeć się nawzajem. Zaczęłam się śmiać do utraty tchu. Położyłam się na plecach na zimnym podłożu i rozpostarłam ręce oraz nogi. Machając nimi stworzyłam obrazek anioła. Z pewnością był to pierwszy taki przypadek w Piekle. Wtem jakiś cień padł na moją twarz i dostrzegłam rozdrażnioną twarz mojego taty.
- I pomyśleć, że to w tobie pokładałem wszystkie moje nadzieje. - Mruknął, kiwając głową.
(...)
- Jeśli wy, dzieci, skończyliście się już bawić... - Mój tata popatrzył spod byka na chłopaków, którzy już przeszli do biegania i rzucania w siebie śnieżkami. - To może pójdziemy porozmawiać z magami i sprawdzić, czy mają dla nas jakieś odpowiedzi.
Christopher, który tylko patrzył na nasze zabawy na śniegu, pokręcił głową. Bez sensu.
Tata uniósł wysoko głowę i starał się wyglądać dostojnie, jak na Pana Kłamstwa i Potępienia przystało - przy tym mając na sobie czerwoną kurteczkę - przemierzał grubą warstwę śniegu narzekając pod nosem.
Eve Langlais - Snowballs in Hell

NASTĘPNY CYTAT JEST Z TRZECIEJ CZĘŚCI SERII LUCIFER'S DAUGTHER. JEŚLI KTOŚ WIĘC NIE LUBI SPOILERÓW NIECH LEPIEJ NIE CZYTA.

- Piekło, w jaki sposób możemy cię przekląć? - Pokie, lokaj mojego taty odebrał telefon, a jego głos brzmiał jakby był speszony. Sądząc po krzyku i przeklinaniu w tle, które rozpoznałam jako głosy mojego ojca i mojego małżonka, mogłam zrozumieć, dlaczego sługa mógł być nieco wyczerpany.
- Rozumiem, że słyszeli już nowiny?
- Tak myślisz? - Westchnął Pokie. - Przepraszam za bycie gburowatym, ale oni tak już od dłuższego czasu i zabrakło mi już zatyczek do uszu.
- Przełącz mnie na głośnik. - Zaczęłam bębnić palcami o bar czekając jak mnie przełączy. Jak tylko to zrobił, pozwoliłam sobie zabrać głos. - Hej, głupie osły. Przestańcie ku**a krzyczeć na siebie, jak jacyś idioci i postarajcie się dowiedzieć, gdzie jest pieprzony tyłek Azazela. Pamiętajcie, że jestem w ciąży i nie jestem w nastroju na to gówno. Aha, Auric, jeśli dostarczysz swoje dupsko do mojego baru, by mnie chronić, lepiej przynieś ze sobą ciasto z papryką jalapeno. Dziecko jest głodne. - I nie czekając na odpowiedź odłożyłam słuchawkę.
Tako rzekła Księżniczka. Moje głośnie oświadczenie, wywołało ogólną wesołość w barze. I to by było na tyle ze starać, żeby utrzymać moją ciążę w tajemnicy.

Eve Langlais "Hell's Revenge"
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Wto 19:04, 14 Sie 2012    Temat postu:

Jeśli bym miała wszystkie wstawić to by miejsca nie starczyło wiedz tylko "KILKA" a i tak się troszkę zebrało :-)

Wells Jaye Mag w Czerni

- Sabina? - jęknął Giguhl.
Spojrzałam na Adama zmrużonymi oczami.
- Miałam swoje powody, a poza tym nie podoba mi się twój ton, nekromanto.
- Miałaś powody, co? No cóż, omal nas nie zabiły.
- Adam - wydyszał Giguhl.
Skrzyżowałam ramiona na piersi. Protekcjonalny ton maga wkurzał mnie. Musiał zsiąść z tego wysokiego konia
albo sama go z niego zrzucę.
- Taaa, masz rację - wycedziłam. - To w porządku, żebym zabiła wampira, ale ludzkie życie jest cenne. Powinnam
była uściskać tego śmiertelnego i pozwolić, by odstrzelił mi łeb. O bogowie, jesteś takim hipokrytą!
Ścisnął kierownicę, jakby to była moja szyja.
- Mówię, że chodzi tutaj o coś więcej. Nick był zabójcą.
Człowiek niewinnym gapiem. Wiem, Sabino, że dla ciebie idea śmiertelności to mglisty koncept, ale ja stosuję się do
kodeksu chroniącego niewinnych.
Pochyliłam się, gotowa powiedzieć Adamowi, gdzie może sobie wsadzić swoją moralność.
- Słuchajcie! - zawołał Giguhl. Odwróciliśmy się gwałtownie i wrzasnęliśmy: -Co?
- Zostałem postrzelony w dupę!



- Skąd masz te książki? - zapytał Giguhl.
- Pożyczyłam od Clovisa.
- Co w zamian pożyczył Clovis?
Obróciłam głowę i spojrzałam na niego. Moja dłoń pofrunęła instynktownie ku bolesnemu miejscu.
- To także nie twoja sprawa.
Przyglądał mi się chwilę, ale w końcu się poddał i powędrował na drugi koniec kanapy, gdzie zwinął się w kłębek. Nie znosiłam, gdy się dąsał.
- Jeśli poprawi ci to humor, to sądzę, że znalazłam zaklęcie, za pomocą którego mogę odesłać cię do domu.
Małe uszy poruszyły się, ale nie spojrzał na mnie.
- To nie jest miłe drażnić się z kimś, Sabino.
- Nie drażnię się. Prawdę mówiąc, trudno uwierzyć, że to takie łatwe.
Najwyraźniej zaintrygowany Giguhl przyczłapał do mnie i spojrzał na książkę na stoliku.
- To jest to?
- Taaa. Chcesz spróbować?
-Jesteś pewna, że dasz sobie z tym radę? Chodzi mi o to, że nigdy wcześniej nie zajmowałaś się magią, prawda?
- Wydaje się całkiem prosta. Wchodzisz w to? Zeskoczył z kanapy i obejrzał się na mnie.
- Jasne. Co gorszego może się zdarzyć?
Dwadzieścia minut później znaliśmy już odpowiedź.
- Nie, nie mogę w to uwierzyć! Skuliłam się.
- Tak mi przykro.
- Jestem łysy! - ciągnął Giguhl. - Wyglądam jak dziwoląg!
- Nie jest tak źle - powiedziałam.
Ale było. O, mój panie, było źle. W życiu nie widziałam brzydszego kota.
- Pomyśl o jaśniejszej stronie. Nie musisz się przejmować linieniem.
Skutkiem wygłoszenia tej obserwacji okazał się potok przekleństw w angielskim i demonicznym.
Za moimi plecami otworzyły się drzwi wejściowe i w mieszkaniu pojawiła się Vinca. Jej zduszony okrzyk utonął niemal w fali wulgaryzmów wylewających się z pyska bezwłosego kota-demona.
- Co się stało? - szepnęła nimfa.
Wzruszyłam ramionami, ale Giguhl miał bardzo wiele do powiedzenia. Kroczył przed nami. Jego szara skóra marszczyła się denerwująco, kiedy stąpał sztywno po pokoju, przecinając ze świstem powietrze bezwłosym ogonem.


-Dobra, Pimpusiu Sadełko, oto nasza umowa. Rozdzielimy się. Ja pójdę do centrum turystycznego, a ty na teren upraw. Spotkamy się tutaj za godzinę.
Giguhl oderwał nos od okna, zostawiając na szybie drobną smugę.
- Po pierwsze, już to jest wystarczająco złe, że muszę nosić ten głupi kubrak - powiedział. - Ale niech mnie szlag trafi, jeśli pozwolę ci na dalsze odzieranie mnie z godności za sprawą używania tego głupiego przezwiska.
- Dobrze ci w blezerku. Podkreśla żółty kolor twoich oczu - odparłam.
Oboje wiedzieliśmy, że nie zamierzam zrezygnować z przezywania go.
- Pochlebstwem osiągniesz wszystko, co chcesz. Ale mówię poważnie o epitetach. To znęcanie się nad zwierzętami.
- Wlazł kotek na płotek.
- Wiesz, że jesteś suką, Sabino? Skinęłam głową.


*********************************

Jeaniane Frost Night Hanter

Kłótnia pomiędzy Cat i Bonesem - Tom 4
" - Nie dbałeś o to co czuję dopóki zostałam w domu - wypaliłam, a napięcie z ostatnich kilku dni nareszcie znalazło ze mnie ujście - więc tak, bardzo cieszy mnie zemsta. chyba jestem płytka.
- Nie, jesteś złośliwą jędzą - rzucił Bones. podszedł do mnie i nachylił się nade mną - I co powiesz na to?
Puściłam warkocze Lizy i wstałam. Cóż, nie bawiliśmy się w dyplomację, tak?
-Przyganiał kocioł garnkowi. Co jest? Wściekasz się, że poszedłeś tak spacerkiem, pomachałeś fiutem przed Marie, przypominając jej dawne czasy, lecz nie spotkałeś się z oczekiwaną reakcją?
- dla twojej informacji nigdy nie spałem z Marie. - Bones dosłownie dźgnął mnie palcem w pierś. Liza pospiesznie odsunęła się od nas.
Z niedowierzaniem spojrzałam w dół na jego palec, wciąż wciśnięty w moje ciało.
- Zabieraj to ze mnie albo ci go złamię.
Uniósł brew w wyraźnym wyzwaniu.
- spróbuj, słonko.
Sam się o to prosiłeś, pomyślałam. W następnej sekundzie moja pięść wylądowała na jego twarzy. Bones zrobił unik, zanim trafiłam go po raz drugi, a jego oczy zalśniły zielenią."
[...] - oczywiście opis walki

i cd. - godzenie się

"-Zaraz jej użyję! - ostrzegłam go.
Wciąż trzymają mnie za kostki, Bones mrugnął do mnie. Rozejrzałam się i dostrzegłam Lizę. stała w najdalszym rogu pokoju, z przerażeniem zakrywając dłońmi usta. Hopscotch i Band-Aid stali przy drzwiach, wyraźnie nie wiedząc co zrobić.
Nagle zaczęłam się śmiać.
Usta Bonesa również drgnęły. Liza wytrzeszczyła oczy, kiedy się roześmiał. W końcu puścił mnie i obydwoje zaczęliśmy się śmiać.
Bones, nie przestając chichotać, strząsnął z głowy pozostałości kamiennego stolika.
-Do diabła, Kotek. Nigdy nie myślałem, że zostanę zaatakowany własnymi meblami. wiesz, ze zobaczyłem cholerne gwiazdy, kiedy to na mnie rozbiłaś?.
Uklękłam obok niego i przeczesałam dłońmi jego włosy, wyłuskując z nich ostatnie odłamki. jego oczy jarzyły się zielenią, a śmiech zamarł mi w gardle, gdy przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Jego wargo były twarde i domagały się odpowiedzi. Adrenalina we mnie zmieniła się w coś innego, gdy chwyciłam go i pocałowałam z równą gwałtownością. usłyszałam jeszcze, jak drzwi zamykają się szybko za świadkami naszej walki, po czym jego ciało ponownie przycisnęło mnie do podłogi"


"Ghul szarpnął ręką w szaleńczej próbie ucieczki, lecz jak podejrzewałam, dłonie Bonesa nawet nie drgnęły. Zaskoczyło mnie jednak to, że ghul rzucił ciałem w przeciwnym kierunku z taką siłą, że oderwało się coś więcej niż resztki jego koszuli.
Bones nie podzielał mojego niepokoju odnośnie trzymania ramienia, które nie było już przyczepione do ciała. Po prostu złapał ghula drugą ręką i zaczął okładać go po głowie luźno zwisającą kończyną. Słyszałam już, jak Bones kiedyś groził komuś,że pobije go jego własną ręką, lecz zawsze myślałam, że to taka przenośnia. Najwyraźniej myliłam się."

"Poczułam dym tuż przed tym, jak w powietrzu rozległ się huk podobny do wybuchających fajerwerków. Na moich plecach wylądowały duże, twarde kawałki, podczas gdy za mną potoczyło się echo głośnego łoskotu. Odwróciłam się gwałtownie i wlepiłam wzrok w to, co zostało z ghula. Jego ciało czarnymi plamami znaczyło ścieżkę na podjeździe, a w miejscu, gdzie wcześniej była jego głowa, teraz znajdowała się smolista gruda.
O wiele już wolniej odwróciłam się do Vlada. Z uwagą przyglądał się swoim paznokciom, jakby jego ręce nie tonęły jeszcze w płomieniach, którymi rozsadził właśnie głowę mięsożercy.
-Co to było, do diabła?! - wykrztusiłam.
-Przedwczesny wytrysk ognia - odparł. Czasami mi się to zdarza. To niezwykle żenujące, nie lubię o tym rozmawiać.
Z mojej prawej strony dobiegło pełne rozbawienia prychnięcie. Odwróciłam się w tamtym kierunku i zobaczyłam Bonesa, który patrzył na Vlada z taką pochwała w oczach, jak jeszcze nigdy dotąd"

"Timmie rzucił nam badawcze spojrzenie.
- Zanim wyjdziemy, muszę coś wiedzieć. Skoro zdolności czytania w myślach są prawdziwe, jest coś jeszcze, co mnie zastanawiało, jeśli w fikcji o wampirach jest prawda.
- Spytaj czy skóra mieni mi się jak diament, a zabiję cię tu i teraz - przerwał mu Bones z największą powagą."


Kilka minut wcześniej powiedział mi, że jesteśmy niemal na miejscu. Zaalarmowana
wytężyłam słuch, lecz nie był on tak czuły, jak Bonesa. Słyszałam jedynie
zwyczajne odgłosy rozmów dochodzących z pobliskich domów.
- Cholera, nie wierzę – roześmiał się Bones.
- Co?!
Wciąż gnał ulicami, łamiąc wszelkie ograniczenia prędkości.
- Och, zobaczysz. I sądzę, że potrzebna ci będzie ta butelka, którą dostałaś od
Denise.
Ponieważ na jego ustach wciąż widniał uśmiech, domyśliłam się, że nie doszło
do żadnej jatki. Miałam nadzieję, że odgłosy rąbania mojej matki siekierą nie
wprawiły by go w tak dobry humor. Kiedy zatrzymaliśmy się na pojeździe domu,
97
który najwyraźniej należał do Rodneya, wszystko co słyszałam, to jakieś jej pomruki
i jego stłumione przekleństwa. Co w tym niezwykłego?
Bones wypadł z samochodu nie zawracając nawet sobie głowy, by wyłączyć
silnik. Błyskawicznie podbiegł do drzwi i załomotał w nie pięścią na tyle mocno,
by zadrżały szyby w oknach.
- Otwieraj, Justino, albo wyważę drzwi!
Drzwi otworzyły się gwałtownie w chwili, kiedy podeszłam do nich w tempie
nieco wolniejszym niż Bones. Ktoś w końcu musiał wyłączyć i zamknąć samochód.
Bones minął moją matkę i wszedł do środka, ignorując jej żądania, by wyszedł.
Rzucił jej znaczące spojrzenie, a jego usta drgnęły niekontrolowanie.
- Cóż. Skoro już nie żyję i nie oddycham... Justino, masz nieco zwichrzone włosy.
Czyżbyś, słonko, robiła porządki? Nie? A twoja twarz… Gdybym nie wiedział lepiej,
powiedziałbym, że jesteś zarumieniona. Dawno temu, kiedy byłem zdegenerowanym
żigolakiem, jak lubisz mówić, widywałem kobiety, które wyglądały tak
jak ty. Po tym, jak się bzykały.
Otworzyłam usta ze zdziwienia i badawczo się jej przyjrzałam. Miała na sobie
jedynie szlafrok, jej brązowe włosy rzeczywiście sterczały każdy w inną stronę, na
twarzy widniał wyraźny rumieniec i… jasna cholera, czy ta rzecz na jej szyi to
malinka?
- Ty parszywa bestio, wynoś się stąd – nakazała Bonesowi.
Roześmiał się tak bardzo, że aż zgiął się w pół.
- Doprawdy, przyganiał kocioł garnkowi, prawda? I pomyśleć, jak bardzo Kotek
była kiedyś przerażona, że dowiesz się, że bzyka się z wampirem. Nie możesz
więcej nic na ten temat powiedzieć, prawda? Zejdź na dół, kolego, i pokłoń się!
Stoję przed tobą w niemym podziwie.
- Bones. – Z piętra dobiegł zgrzytliwy głos Rodneya. – Po prostu wyjdź.
Zachwiałam się z wrażenia.
- Mamo?! Ty i Rodney?
Na twarz mojej matki wypłynął rumieniec.
- Rodney robił mi obiad - warknęła.
W końcu odzyskałam głos.
- I najwyraźniej deser też! Nie wierzę ci. Przez te wszystkie lata niemal mnie
ukrzyżowałaś za to, że sypiam z wampirem, a spójrz na siebie. Rodney jest ghulem,
ty hipokrytko!
- On nie zabija ludzi. Są już martwi, kiedy się do nich dobiera! – zagrzmiała z wątpliwą
logiką. – Poza tym mam czterdzieści pięć lat i nie muszę się tłumaczyć własnej
córce!
Popatrzyłam na nią, jakbym nigdy w życiu jej nie widziałam.
- Czy Rodneyowi sie podobają? - spytałam.
Zirytowała się.
98
- Co mu się podoba, Catherine?
- Jaja, jakie masz. Oto co!
Bones roześmiał się ponownie i otarł oczy rękawem.
- Chodźmy, Kotek. Po prostu musiałem jej dopiec, nie mogłem się powstrzymać.
Justino, do twarzy ci z rumieńcem. A ty, Rodney… - znów zachichotał – Odwaga
godna podziwu.

Oczywiście najlepsze tłumaczenie Nocnej Łowczyni w wykonaniu Rainee
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.paranormalromance.fora.pl Strona Główna -> Paranormal Romance Cytaty Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 5 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin